Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Energia może być droższa

Treść

O możliwości współpracy rządów z firmami z przemysłów energochłonnych na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatu będą rozmawiać pod koniec listopada na konferencji zorganizowanej przez Ministerstwo Gospodarki przedstawiciele 23 krajów - odpowiedzialni za 80 proc. emisji dwutlenku węgla na świecie i reprezentanci producentów aluminium, stali i cementu. Sprawa ograniczenia emisji CO2 jest niezwykle istotna dla polskiej gospodarki. Ograniczenia w emisji zanieczyszczeń mają sprawić, że będziemy żyć w czystszym środowisku. Problem jednak w tym, iż nasza gospodarka opiera się na energii elektrycznej uzyskiwanej z węgla, przy produkcji której emisja CO2 jest stosunkowo wysoka. W rezultacie jeżeli dalej wytwórcy energii mieliby emitować duże ilości zanieczyszczeń, ponad przyznane im limity, musieliby dokupywać na rynku pozwolenia na większą emisję CO2, co przełożyłoby się na wyższe ceny energii. - Powinniśmy bardzo mocno pracować, żeby znaleźć uczciwe i racjonalne rozwiązanie, aby nie wyszło na to, że Polska została ukarana za to, że wstąpiła do Unii Europejskiej - podkreślał wicepremier Waldemar Pawlak. Zaznaczył on, iż Polska jest zainteresowana pozyskiwaniem energii ze źródeł odnawialnych, ale aby wprowadzić nowe rozwiązania w życie, potrzebujemy czasu. Jednym z rozwiązań może być budowa energii atomowych, choć szybkie ich powstanie nie jest takie proste. - Wszyscy akceptują energię nuklearną, ale pod warunkiem, że jest na drugim końcu Polski - zauważył wicepremier. Problematyka limitów na emisję CO2 zderza się również z problemami czysto praktycznymi. - Co z tego, że produkcja u nas będzie czysta, jeżeli przemysł będzie od nas uciekał tam, gdzie jest "brudna" technologia, byleby tylko produkować taniej - tłumaczył Pawlak. A nie trzeba uciekać daleko, bo np. za wschodnią granicę, na Ukrainę. Podobny praktyczny problem wystąpiłby, gdybyśmy np. wybudowali elektrownię na Ukrainie i stamtąd importowali energię. Dzięki temu emitowane przez nią zanieczyszczenia nie liczyłyby się do limitu przyznanemu naszemu krajowi - a nie to raczej przyświecało tym, którzy chcieli wprowadzenia limitów. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-09-25

Autor: wa