Emocji nie brakowało
Treść
Najwyższe w sezonie zdobycze klubów dotąd słabo "punktujących" i dramatyczne rozstrzygnięcia meczów - to najkrótsza charakterystyka ostatnich spotkań koszykarskiej ligi NBA.
Koszykarze Minnesoty Timberwolves potrzebowali dogrywki, by zaledwie dwoma punktami (103:101) pokonać San Antonio Spurs. Po trzech kwartach gospodarze mieli dziesięć punktów przewagi, ale w ostatniej części gry dość łatwo ją stracili. Zawodnicy z Minnesoty ostatecznie wygrali, a ich zwycięstwo opierało się przede wszystkim na bardzo dobrej formie Kevina Garneta oraz Marka Blounta. Pierwszy z nich zdobył 27 pkt i miał 17 zbiórek, a drugi uzyskał 28 punktów. Popis strzeleckich umiejętności zaprezentowali zawodnicy Memphis Grizzlies oraz Golden State Warriors (144:135). Żadnej z drużyn nie udało się w tym sezonie zdobyć więcej punktów w normalnym czasie gry niż Grizzlies. Taka dyspozycja strzelecka trochę zaskakuje, gdyż dotychczas znani byli oni przede wszystkim z dobrej obrony i należeli do zespołów, które zdobywały najmniej punktów. Minimalnie przegrali także Boston Celtics z Cleveland Cavaliers 104:107. Była to siódma z rzędu klęska bostończyków w meczach z "Kawalerzystami". O zwycięstwie zadecydowała trzecia kwarta, w której goście byli lepsi 33:22. Najwięcej punktów dla Cavaliers zdobył LeBron James - 32, a Zydrunas Ilgauskas dodał 27 pkt i 11 zbiórek. Koszykarze z Cleveland wygrali pięć z sześciu ostatnich meczów. Najbardziej ekscytująca końcówka meczu to z pewnością rzut Gilberta Arenasa za trzy punkty, oddany praktycznie razem z końcową syreną w spotkaniu Washington Wizards z Milwaukee Bucks (108:105). Było to ukoronowanie bardzo dobrej gry tego zawodnika w całym spotkaniu, który zdobył 32 punkty. Miał on jeszcze 11 zbiórek i 8 asyst.
MA, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-01-05
Autor: wa