Eksmisja dla Moskalików
Treść
Mecenas Andrzej Jemielita, pełnomocnik Agnes Trawny, obywatelki RFN, która wyrokiem Sądu Najwyższego z 2005 r. uzyskała prawa do pozostawionych przez siebie nieruchomości w miejscowości Narty k. Szczytna, wystąpił z wnioskiem o eksmisję dotychczasowych jej mieszkańców - rodziny Moskalików.
Wystąpienie do komornika to efekt wyroku Sądu Okręgowego w Olsztynie, który w kwietniu 2010 r. zdecydował, że rodziny Moskalików i Głowackich mają się wyprowadzić ze spornego budynku. W 2005 r. natomiast Trawny uzyskała wyrok Sądu Najwyższego, który przyznawał jej prawo własności do tej nieruchomości, którą wcześniej opuściła z własnej woli, wyjeżdżając na stałe do Niemiec w 1977 roku.
Państwo Głowaccy, zajmujący gospodarstwo w Nartach, przeprowadzili się miesiąc temu do przyznanego przez gminę trzypokojowego mieszkania w Kamionku k. Szczytna. Natomiast rodzina Moskalików dotychczas nie skorzystała z proponowanego lokalu socjalnego w Jedwabnie. Motywują swoją decyzję tym, że jest ono w fatalnym stanie, nienadającym się do zamieszkania.
Prawnicy zaznaczają, że skoro wyrok o eksmisji już zapadł, trudno będzie państwu Moskalikom utrzymać swój stan posiadania. - Ponieważ jest już wyrok eksmisyjny, to możliwości obrony są niewielkie. My, w analogicznej sprawie państwa Smolińskich z Kanigowa w woj. warmińsko-mazurskim, jeszcze na etapie próby uzyskania orzeczenia o ich eksmisji, zastosowaliśmy inną taktykę. Wskazaliśmy na konieczność wyliczenia nakładów, jakie poniesiono na remonty, pilnowanie domu itd., czyli koszty dbałości o nieruchomość, którą następnie oddajemy właścicielowi - informuje mecenas Lech Obara z Ruchu Prawników przeciwko Niemieckim Roszczeniom Rewindykacyjnym. Według niego, zastosowane w przypadku państwa Smolińskich tzw. prawo zatrzymania, warunkuje oddanie nieruchomości do czasu uregulowania wspomnianych należności przez stronę, która wystąpiła z roszczeniem. Natomiast zdaniem mec. Obary, rodziny Moskalików i Głowackich mogą dochodzić jeszcze swoich praw, składając pozew o zwrot nakładów poniesionych na nieruchomość.
Parlamentarzyści zaangażowani w obronę własności polskiej na tzw. Ziemiach Odzyskanych, podkreślają, że ewentualna eksmisja Moskalików to skutek niefrasobliwości i ignorancji ekipy rządzącej. - Takie są konsekwencje nierozwiązywania tych problemów przez obecny rząd. Wiadomo bowiem było, że pełnomocnik pani Trawny czeka tylko na odpowiedni moment, by pozbyć się mieszkańców - mówi senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk, prezes Powiernictwa Polskiego. Ubolewa przy tym, że nikt nie chciał dostrzec działań osób, które stawały w obronie Moskalików i Głowackich oraz wesprzeć rozwiązań legislacyjnych, które senatorowie PiS składali w Senacie, żeby wyjaśnić tę kwestię i zabezpieczyć inne rodziny przed tego typu sytuacjami. - Jest to konsekwencja nieróbstwa i niechęci podjęcia tematu albo udawania, że jest to pewien prywatny problem, którego nie trzeba regulować w toku pracy rządu lub porozumienia polsko-niemieckiego - ocenia Arciszewska-Mielewczyk. Jako przykład arogancji partii rządzącej wskazuje odrzucony w 2008 r. projekt senatorów PiS ustawy o skutkach wygaśnięcia praw rzeczowych na nieruchomościach, które weszły wgranice Rzeczypospolitej Polskiej po II wojnie światowej, ujawnieniu wksięgach wieczystych prawa własności Skarbu Państwa oraz ozmianie ustawy - Przepisy wprowadzające kodeks cywilny oraz ustawy o księgach wieczystych i hipotece.
Zaniedbania rządu w dziedzinie zabezpieczenia stanu prawnego nieruchomości na obszarach zachodniej i północnej Polski potwierdza senator Piotr Łukasz Andrzejewski (PiS), konstytucjonalista. - Skoro SN uznał, że pani Agnes Trawny ma prawo do tej nieruchomości, będzie to egzekwowane przez nią z całą bezwzględnością prawa egzekucyjnego. Zaniedbania państwa polskiego jeszcze z okresu transformacji ustrojowej, jak i ostatnich czasów, nie wyłączając żadnej z ekip rządzących po 1989 r., pomijanie naszych wniosków legislacyjnych - prowadzi do takich skutków - podkreśla Andrzejewski. W jego opinii, sytuacja Moskalików jest dowodem na to, jak dalece państwo polskie nie potrafi zadbać o interesy swoich obywateli.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2011-04-27
Autor: jc