Egipt: Protesty będą coraz silniejsze
Treść
W antyrządowych protestach zginęły do tej pory już cztery osoby, a ponad tysiąc zostało aresztowanych. Władze kraju zaznaczają, że liczą się z możliwością nasilenia demonstracji. Podkreślają, że manifestacje są nielegalne i zapowiadają areszt wszystkich uczestników zgromadzeń. Opozycja deklaruje, że nie ustąpi ani na krok.
Największe ogniska protestów to stolica kraju, Kair. Jak podkreślają obecni na miejscu zagraniczni korespondenci, mimo licznych aresztowań organizatorzy demonstracji nie wykazują najmniejszych sygnałów rezygnacji. Wręcz przeciwnie, spodziewane jest nasilenie protestów. Szczyt manifestacji może nastąpić podczas nadchodzącego weekendu. Jako że Egipcjanie kończą pracę już w czwartek, to dzisiejszy dzień może obfitować w antyrządowe protesty nie tylko w stolicy, ale także w całym kraju. Władze wydają się bezradne. Jedyną reakcją są brutalne stłumienie demonstracji i fala aresztowań. Do egipskiego rządu specjalny apel wystosowała nawet amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton, wzywając do "prawidłowej odpowiedzi na potrzeby społeczeństwa". Protesty w tym żyjącym głównie z turystyki kraju związane są z pogłębiającą się biedą, stale rosnącym poziomem bezrobocia i cen żywności. Do antyrządowych manifestacji zamierza przyłączyć się także Mohamed El Baradei, laureat Pokojowej Nagrody Nobla i były dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. - Zamierzam wrócić do Kairu i wyjść znowu na ulice, wziąć udział w tych marszach, ponieważ teraz nie ma innego wyboru. Wychodzisz tam z tą ogromną masą ludzi i masz nadzieję, że sprawy nie przybiorą fatalnego obrotu. Wygląda jednak na to, że jak do tej pory reżim kompletnie niczego nie zrozumiał z tej wiadomości - powiedział egipski polityk, obecnie sprzyjający opozycji. W jego opinii, Egipcjanie sprzeciwiają się rządom prezydenta Hosni Mubaraka, ponieważ wszystkie twierdzenia, że jedyną tamą dla islamskiego ekstremizmu był jakoby fakt, że autorytarne władze krajów arabskich "lubią Mubaraka", okazały się kłamstwem. - Jeśli mówimy o Egipcie, jest tu cała paleta różnych ludzi, którzy są świeccy, liberalni i zorientowani na wolny rynek, i jeśli da się im szansę, wówczas oni zorganizują i wybiorą rząd, który będzie nowoczesny i umiarkowany - twierdzi El Baradei.
Do pierwszych zamieszek w Egipcie doszło we wtorek, kiedy antyrządowi aktywiści zainspirowani wydarzeniami w Tunezji ogłosili, że chcą doprowadzić do obalenia prezydenta. Demonstranci palili opony, rzucali kamieniami w stronę policji. Do bójki z funkcjonariuszami doszło przed budynkiem należącym do związku egipskich dziennikarzy, pod którym zebrały się setki protestujących. Demonstranci podpalali budynki rządowe i zaatakowali główną siedzibę Narodowej Partii Demokratycznej. Policja użyła wobec zgromadzonych gazu łzawiącego. Pobito także wielu protestujących. W starciach zginęły cztery osoby, w tym jeden policjant. Władze utrzymują, że przypadki śmierci nie miały związku z manifestacjami.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-01-28
Autor: au