Efektowny Lohengrin
Treść
Ukazał się 2-płytowy album z dokonaną w 1991 roku rejestracją jednej z najciekawszych, zrealizowanych na Festiwalu Wagnerowskim w Bayreuth, inscenizacji "Lohengrina" Wagnera. Jej twórcą był znany reżyser filmowy Werner Herzog. Ta opera to jedno z najważniejszych dzieł muzycznego romantyzmu, splatają się w nim mit z historią oraz baśń z tragedią. "Lohengrin" jest zarazem pełnym ukoronowaniem pierwszego okresu twórczości Wagnera. Herzog stworzył przedstawienie niezwykle efektowne pod względem teatralnym, urzekające plastycznością i harmonią poszczególnych scen oraz niezwykłą, romantyczną i tajemniczą atmosferą. Zrealizowano je z ogromnym rozmachem, wykorzystując w pełni techniczne możliwości festiwalowej sceny, zachowując przy tym zwartość dramaturgiczną poszczególnych scen i aktów. Cała inscenizacja utrzymana jest w mrocznym, tajemniczym klimacie, a rozegranie jej w górzystej, bezkresnej przestrzeni, na niemal pustej, pozbawionej rekwizytów, scenie, to nadanie wagnerowskiemu dziełu uniwersalnego i ponadczasowego charakteru. Mimo że inscenizacja jest niezwykle interesująca od pierwszej do ostatniej sceny, to wyjątkowe wrażenie pozostawia scena, kiedy Lohengrin wyłania się ze świetlnego tunelu, świetną konstrukcję dramaturgiczną ma finał pierwszego aktu, harmonią urzeka scena ślubu Elzy i Lohengrina oraz utrzymany w zimowej bieli finał. Jednak najmocniejszą stroną tego albumu jest jego świetny poziom muzyczny i wokalny. "Lohengrin" pod wytrawną batutą Patera Schneidera ma charakterystyczny dla muzycznego romantyzmu rozmach i emocjonalne napięcie. Muzyka pod jego precyzyjną batutą nasycona emocjami płynie spokojną, szeroką, niczym nieskrępowaną falą, ujmując pięknymi pianami i zachwycając znakomicie rozplanowaną dramaturgią. W jego interpretacji każda fraza zachwyca czytelnością i przejrzystością oraz pojawiającymi się już tutaj bardzo wyraźnie motywami przewodnimi, na czele z tymi, które po wielu latach odnajdziemy w "Parsifalu". Orkiestra, jak to w Bayreuth od lat bywa, jest po prostu świetna, realizuje całą partyturę z wielkim mistrzostwem. Można się jednakowo zachwycać wspaniałym brzmieniem, "blachy", jak i stopliwością kwintetu smyczkowego. Równie wiele dobrego można napisać o świetnej obsadzie wyraziście prowadzonej przez reżysera. Zaczniemy od Cheryl Studer, która w czasie, kiedy powstało nagranie, była wiotką, subtelną damą obdarzoną przez naturę mocnym, pięknie brzmiącym w każdym rejestrze sopranem. Mówiono o niej, że z czasem będzie z pewnością jedną z największych śpiewaczek wagnerowskich. Niestety, kilka lat później niewiele już pozostało z tych jej wokalnych walorów. Studer kreśli swoją kreację subtelnym aktorstwem, a jej finezyjnie prowadzony głos o pięknym, wyrównanym brzmieniu jest pełen ciepła i liryzmu, ale kiedy trzeba, bez trudu osiąga dramatyczne tony. Godnym jej partnerem jest kanadyjski tenor Paul Frey, jego swobodne, miękkie prowadzenie frazy ma w sobie coś z włoskiego belcanta. Znakomicie brzmiący w każdym rejestrze głos i świetna technika oraz dojrzałe aktorstwo pozwoliły mu na stworzenie obrazu prawdziwie romantycznego bohatera. Wysłuchanie pięknie zaśpiewanego "Opowiadania o Gralu" ("In fernem Land") oraz duetu z Elzą "Das süsse leid Verhalt" w III akcie to prawdziwa przyjemność. Znakomitą parę "operowych czarnych charakterów" stworzyli: Gabriela Schnaut i Ekkehard Wlaschiha. Ona jako demoniczna Otruda zaprezentowała ogromny wolumen swojego pięknego głosu i świetne aktorstwo. On - znakomicie jej partnerując, wykreował wyrazisty portret Telramunda. Polecam nagranie, po które powinien sięgnąć każdy wielbiciel twórczości Wagnera. Adam Czopek "Nasz Dziennik" 2008-06-02
Autor: wa