Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Efekt jakoby przełomu

Treść

Podstawy prawne oraz tryb, w jakim odbyło się przeszukanie, budzą zastrzeżenia rodziny i jej pełnomocników. Podobne zażalenia zamierzają skierować do sądu również Danuta i Anna, siostry uprowadzonego i zamordowanego Krzysztofa Olewnika, oraz osoba postronna, u których odbyły się podobne przeszukania. 17 listopada o godz. 6.00 w Świerczynku k. Drobina do domu Włodzimierza i Ewy Olewników weszli śledczy gdańskiej prokuratury apelacyjnej i policjanci z nakazem przeszukania. Miało to związek z nowymi ustaleniami w śledztwie dotyczącym uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Jak podaje Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku, chodziło m.in. o zweryfikowanie, czy rodzina Olewników przekazała wszystkie możliwe dowody, w tym nagrania dźwiękowe dotyczące negocjacji z porywaczami. Podobne przeszukania w tym samym czasie odbyły się w domach sióstr Krzysztofa Olewnika - Danuty i Anny, oraz u jednego z biznesmenów, który nie jest spokrewniony z rodziną Olewników. W ocenie pełnomocników rodziny Krzysztofa, nie było podstaw do przeprowadzenia tego typu czynności, a samo przeszukanie odbyło się z naruszeniem norm prawnych. Do czynności użyto środków niewspółmiernych do potrzeb. Tym bardziej że zarówno Włodzimierz Olewnik, jak i jego córki mają w śledztwie status osób pokrzywdzonych i na każdym etapie współpracują z prokuraturą, aby wyjaśnić zbrodnię.

Wszystko zatem wskazuje na to, że ostatnie działania mogą mieć na celu jedynie wzbudzenie emocji i wywołanie efektu tzw. przełomu w śledztwie, którego poza śledczymi nie dostrzegają ani rodzina, ani jej pełnomocnicy. Chodzi m.in. o od dawna znane rodzinie Olewników nagranie z 2002 r., które według prokuratury miałoby wskazywać na to, że sam Krzysztof Olewnik instruował porywaczy, jak i co powinni mówić w rozmowie z jego rodziną, co w ocenie prokuratorów uwiarygodniałoby z kolei tezę o jego samouprowadzeniu. Jak utrzymuje gdańska prokuratura, przeszukania w domach rodziny Olewników miały na celu ujawnienie i zabezpieczenie m.in. oryginałów wszelkich nośników, które mogłyby zawierać nagrania dźwiękowe dotyczące kontaktów członków rodziny Krzysztofa z osobami podającymi się za porywaczy. Ponadto chodziło o zabezpieczenie urządzeń do rejestracji rozmów z października 2001 r. oraz nieprzekazanych dotychczas oryginałów listów, jakie Krzysztof pisał po uprowadzeniu do najbliższych. Prokuratorzy chcą też sprawdzić, co działo się z Krzysztofem pomiędzy uprowadzeniem w nocy z 26 na 27 października 2001 r. a momentem jego śmierci dwa lata później. W ocenie gdańskich prokuratorów, analiza dawnych dowodów, a także nowe ustalenia podają w wątpliwość dotychczasową wersję przebiegu zdarzeń dotyczącą zaginięcia Krzysztofa Olewnika oraz związane z tym kolejne wydarzenia. Tymczasem, jak podkreślił Włodzimierz Olewnik, wszystkie nagrania dotyczące kontaktów rodziny z porywaczami, jakie znajdowały się w rękach rodziny, zostały już dawno przekazane śledczym. Jego zdaniem, wersja o samouprowadzeniu byłaby najbardziej wygodna dla prowadzących śledztwo, przykryłaby bowiem wszelki bałagan i zaniedbania popełnione w ciągu ostatniej dekady.
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w październiku 2001 roku. Sprawcy wiele razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r., mimo przekazania im wymaganych 300 tys. euro, Krzysztof Olewnik, jak się później okazało, został zamordowany. Jego ciało odnaleziono w 2006 r. zakopane w lesie.
Mariusz Kamieniecki

Nasz Dziennik Czwartek, 24 listopada 2011, Nr 273 (4204)

Autor: au