EBC: Na skróty do euro nie da rady
Treść
Europejski Bank Centralny (EBC) odrzucił propozycję Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w sprawie szybszego przyjęcia unijnej waluty przez kraje Europy Środkowej i Wschodniej, zanim jeszcze staną się pełnoprawnymi członkami strefy euro - donosi "Financial Times".
EBC zdecydowanie neguje jakiekolwiek działania skracające drogę ku strefie euro, ponieważ - jak informuje - wszystkie kraje UE chcące przyjąć unijną walutę muszą bezwzględnie spełnić wcześniej ściśle określone warunki. Tego samego zdania jest premier Luksemburga i przewodniczący Eurogrupy Jean-Claude Juncker, a także polscy, węgierscy czy rumuńscy ekonomiści. "Financial Times", powołując się na opinię analityków, informuje, że w takich państwach, jak Polska czy Czechy, gdzie kursy wymiany walut są płynne, przyspieszone przyjęcie euro jest w praktyce niemożliwe. - Propozycja MFW jest niepojęta - mówi Andrzej Kaźmierczak ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. - Jak można kazać czy zalecać przystąpienie do strefy euro krajom członkowskim, nie biorąc pod uwagę praw z tym się wiążących? To wygląda na działania wręcz nakazowe, które rażąco naruszają suwerenność kraju. Państw, o których toczy się dyskusja, i EBC nikt nie pyta o zdanie - o takich praktykach jeszcze nie słyszałem - dodaje. Zdaniem prof. Kaźmierczaka, propozycja jest niedopuszczalna, ponieważ przewiduje, że kraje, które powinny wejść szybko do strefy euro, nie będą uczestniczyć w podejmowaniu decyzji przez EBC. - Bylibyśmy świadkami paradoksalnej sytuacji, gdzie EBC decydowałby o warunkach gospodarowania w państwie, bez możliwości wpływu władz tego kraju na sytuację wewnętrzną - tłumaczy ekonomista. - Oznacza to zupełną utratę suwerenności gospodarczej - ostrzega. Dodaje również, że dla Polski szybkie przystąpienie do strefy euro spowodowałoby destabilizację finansową, z tego względu, że poziom stóp procentowych EBC w stosunku do stóp podstawowych NBP jest bardzo duży. - Gdybyśmy teraz przyjęli stopy procentowe EBC, to groziłoby to eksplozją inflacji w Polsce. Decyzja jest zdumiewająca, bo Polska nie spełnia tzw. kryterium stopy procentowej formułowanego w traktacie z Maastricht - mówi prof. Kaźmierczak. Jego zdaniem, jest to zabieg MFW, mający na celu przerzucić ciężar finansowania na EBC. Tymczasem "Financial Times" podkreśla, że inaczej sytuacja wygląda w krajach bałtyckich, gdzie kursy wymiany są stałe. - Kraje bałtyckie czekają na to już od dawna. To tylko kwestia czasu - informuje Torbjoern Becker, ekonomista kierujący Sztokholmskim Instytutem ds. Przemian Gospodarczych na łamach dziennika. Z kolei zdaniem prof. Kaźmierczaka, przyjęcie przez kraje bałtyckie wspólnej waluty w tych warunkach owocowałoby gwałtownym spadkiem zaufania dla euro, ponieważ są to kraje o braku stabilności finansowej. Tłumaczy on, że przyłączenie do strefy euro oznaczałoby potrzebę pomocy na bardzo dużą skalę i wprowadzenia polityki deflacyjnej, czyli hamującej inflację, a te wszystkie działania spadłyby na EBC. Jeżeli by się to nie udało, to oczywiście zmniejszyłoby zaufanie do euro jako waluty międzynarodowej. - Nie sądzę, żeby EBC bez spełnienia kryteriów traktatu z Maastricht był zainteresowany przyjęciem tych nowych krajów. W tym sensie ma rację, ponieważ nie może sobie pozwolić na zjawisko psucia pieniądza. Zbyt duże koszty i wiele wysiłków poniesiono, aby utrzymać zaufanie do euro i dlatego nie można tej polityki niweczyć - wyjaśnia ekonomista. Sam MFW podaje, że dla państw członkowskich przyjęcie euro stanowiłoby rozwiązanie problemu narastania długu zagranicznego. - Przyjęcie euro na pewno załatwiłoby problem stabilności finansowej w tym sensie, że nie byłoby kwestii wahań kursu walutowego i wpływu tych wahań na zadłużenie, handel itd. Należy pamiętać jednak, że zadłużenie rośnie, ponieważ nie ma równowagi pomiędzy dochodami i wydatkami państwa - informuje prof. Kaźmierczak. Sam fakt zamiany waluty krajowej na euro nie zmienia sytuacji, jeśli chodzi o zadłużenie państwa. Jego zdaniem, klucz leży w przywróceniu równowagi budżetowej jako warunku przystąpienia do strefy euro.
Wojciech Kobryń
"Nasz Dziennik" 2009-04-08
Autor: wa