Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dżudo

Treść

Krzysztof Wiłkomirski (kategoria 73 kg) walczył wczoraj nie tylko o medal i sławę, ale także o pieniądze na operację dla chorego synka. Niestety - troszkę na własne życzenie poległ w starciu z reprezentantem Mongolii Dasdavaą Gantumurem i musiał pożegnać się z marzeniami o podium. Szkoda. Wiłkomirski to wyjątkowy sportowiec, budzący uznanie i sympatię kibiców heroiczną walką (dosłownie i w przenośni) o życie malutkiego, niespełna rocznego synka. Ukochany Franek przyszedł na świat z poważną wadą serca, przeszedł już skomplikowane operacje, czekają go kolejne. Zawodnik nie ukrywał, iż ewentualne pieniądze z olimpijskiego medalu miały być przeznaczone właśnie na ten cel, niestety wczoraj nie udało mu się stanąć na podium. Polak zaczął dobrze - w pierwszej rundzie pokonał przez yuko Łotysza Vsevolodsa Zelonijsa, brązowego medalistę olimpijskiego z Sydney. Rywala groźnego, aczkolwiek odnoszącego poważniejsze sukcesy w dość zamierzchłej już przeszłości. W kolejnym starciu zmierzył się z Gantumurem, silnym Azjatą, ale jak najbardziej znajdującym się w zasięgu jego możliwości. Początek walki był jednak w wykonaniu Polaka nie najlepszy, szybko został ukarany za pasywność, potem Mongoł uzyskał przewagę, wykonał skutecznie yuko i dwie koki. Wiłkomirski w końcówce rzucił się do odrabiania strat, zaatakował, ale zabrakło mu czasu, przegrał. W tym momencie los naszego zawodnika spoczął w rękach Gantumura. Gdyby ten wygrał swą walkę z Irańczykiem Alim Malomatem, Polak walczyłby jeszcze w repasażach. Niestety, przegrał... Złoty medal wywalczył Elnur Mammadli z Azerbejdżanu, srebrny Wang Kichun (Korea Płd.), a brązowe Rasuł Bogijew (Tadżykistan) i Leandro Guilheiro (Brazylia). Pisk "Nasz Dziennik" 2008-08-12

Autor: wa