Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dziura w budżecie rekordowa, wyprzedaż również

Treść

Rząd na dzisiejszym posiedzeniu zajmie się projektem ustawy budżetowej na 2010 rok, w którym mamy mieć rekordowy deficyt budżetowy. Dziura Tuska wynieść ma ponad 50 miliardów złotych. Rząd jest zdeterminowany, by deficyt pokryć w większości pieniędzmi z zaplanowanej, również rekordowej, prywatyzacji.

Przed rokiem rząd z determinacją walczył, by deficyt budżetowy na 2009 rok utrzymać na poziomie 18 mld zł, argumentując, że nie należy zadłużać społeczeństwa wyższym deficytem. W połowie tego roku rząd skapitulował i tegoroczny budżet znowelizował, zapisując w nowelizacji 27-miliardowy deficyt. Obecnie działa coraz śmielej, bo w przyszłym roku budżetowa dziura Tuska może przekroczyć nawet 50 miliardów złotych.
Minister finansów Jacek Rostowski wyjaśniał wczoraj, że ten deficyt to naturalny opóźniony efekt kryzysu gospodarczego - choć ponoć w Polsce kryzysu nie ma, a nasz kraj jest jedyną zieloną wyspą w Europie, czego konsekwencją jest np. spadek wpływów podatkowych do budżetu państwa. Rostowski tłumaczył wczoraj, że 52,5 mld zł to deficyt zaplanowany na podstawie konserwatywnych założeń. Co znaczy, że większy nie powinien być, a raczej jest szansa, że faktycznie będzie mniejszy. Zdaniem ministra finansów, jest to deficyt bezpieczny, gdyż nie spowoduje przekroczenia pułapu 55 proc. długu publicznego w relacji do PKB. A przekroczenie tego progu powodowałoby np. konieczność zamrożenia podwyżek w sferze budżetowej i inne działania oszczędnościowe. Minister finansów poinformował, że deficyt sektora finansów publicznych w 2010 roku nie przekroczy 7 proc. produktu krajowego brutto. Jest to liczba o tyle ważna, że jedną z przepustek do strefy euro jest to, by wskaźnik ten nie przekraczał 3 proc. PKB. Mimo że jeszcze w tym roku rząd upierał się, iż za trzy lata możemy być już w strefie euro, opowiadania o tym można już włożyć między bajki. Minister Rostowski nie chciał wczoraj odpowiedzieć na pytanie, w jakim czasie możemy zredukować deficyt do przynajmniej 3 proc. PKB.
Chociaż obecny czas dekoniunktury to zły czas na sprzedaż przedsiębiorstw, to właśnie środkami z rekordowej wyprzedaży pozostałych w rękach Skarbu Państwa firm rząd chce pokryć dziurę Tuska. Według Rostowskiego, w przyszłym roku z prywatyzacji miałoby wpłynąć około 28 miliardów złotych.
Poczynania ekipy Tuska skrytykowała opozycja, przypominając, że jeszcze w lutym tego roku minister finansów nazywał pomysły o zwiększeniu deficytu awanturnictwem i skrajną nieodpowiedzialnością. - Rząd prowadzi politykę gospodarczą niebezpieczną dla finansów publicznych i niebezpieczną dla Polski. Rząd nie robi nic, by zwiększać wpływy do budżetu. Nie możemy oczekiwać, że dzięki działaniom rządu nastąpi przyspieszenie w polityce gospodarczej - uważa Grażyna Gęsicka (PiS).
Według Prawa i Sprawiedliwości, moment ogłoszenia informacji o rekordowej dziurze budżetowej został wybrany nieprzypadkowo. Zdaniem polityków PiS, strasząc Polaków olbrzymim deficytem, rząd chce przekonać społeczeństwo do prywatyzacji na olbrzymią skalę, która miałaby uratować finanse kraju, szykuje się z wydatkami na "wyborczą kiełbasę" przed przyszłorocznymi wyborami bądź też, gdy okaże się, że deficyt będzie jednak niższy, odtrąbi olbrzymi sukces premiera Tuska w walce z deficytem.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-09-08

Autor: wa