Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dzisiaj mija 23. rocznica męczeńskiej śmierci Sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki

Treść

Rozmowa z ojcem Gabrielem Bartoszewskim OFMCap., promotorem sprawiedliwości w procesie beatyfikacyjnym Sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki

Przeżywamy kolejną, 23. już rocznicę męczeńskiej śmierci Sługi Bożego księdza Jerzego Popiełuszki. Pamięć o zamordowanym przez funkcjonariuszy aparatu komunistycznego zniewolenia Narodu powinna trwać...
- Są takie śmierci, które w pamięci ludu Bożego nie umierają, wciąż służą rozbudzaniu na ziemi Ewangelii. Nie przemijają, bo były naznaczone miłością i w nich okazywały się nieogarnione dzieła Boże. Z nich wyrasta dobro, jak z Krzyża Zmartwychwstanie. Pamiętamy, że to są słowa, których użył Ojciec Święty Jan Paweł II w odniesieniu do księdza Jerzego. Dlaczego przywołuję w tym momencie te słowa? Dlatego że Papież bardzo cenił tego nietypowego duszpasterza z warszawskiego Żoliborza. Ci dwaj - możemy powiedzieć wielcy Boży ludzie - faktycznie za życia nie zdążyli się spotkać. Bo kiedy w 1983 r. ksiądz Jerzy miał wymarzony bilet i miał szansę spotkać się z Ojcem Świętym w Warszawie (właśnie w naszym kościele Kapucynów, a ja osobiście te bilety przygotowałem i rozdzielałem), zrezygnował, a swój bilet w ostatniej chwili oddał innej osobie, bardzo zagubionej i cierpiącej duchowo po różnych tragediach życiowych - pani Barbarze Sadowskiej - bo przecież miesiąc wcześniej milicja zamordowała jej syna Grzegorza Przemyka. Po spotkaniu z Ojcem Świętym, po otrzymaniu jego błogosławieństwa, przeżyła ona nawrócenie i odkryła wiarę. Dla księdza Jerzego była to niewątpliwie większa radość, niż dotknąć dłoni Papieża czy porozumieć się z nim wzrokiem.

Spotkania z Janem Pawłem II nie było, ale Ojciec Święty wiele słyszał o księdzu Jerzym?
- Jan Paweł II był dobrze poinformowany o księdzu Jerzym, znał teksty jego homilii głoszonych w czasie Mszy św. za Ojczyznę i doskonale go rozumiał. I to jest bardzo logiczne, bo święci się doskonale rozumieją. Mamy tu szereg przykładów na przestrzeni XIX wieku, który w Polsce pod zaborami obfituje w świętych. Ci święci utrzymywali kontakt korespondencyjny, mniej osobisty, bo wówczas nie było możliwości, ale przede wszystkim duchowy, i dokonali wielkiego odrodzenia Narodu. Kto sam zatem jest wrażliwy na głos Ducha Bożego, widzi jasno, w kim są dzieła i owoce Tego Ducha. I proszę zwrócić uwagę, że Jan Paweł II aż dwudziestokrotnie w swoim publicznym nauczaniu mówi o księdzu Jerzym, cytuje jego teksty. Właściwie za poprzednich pontyfikatów to było nie do przyjęcia: żeby Papież cytował teksty zwykłego kapłana. Jan Paweł II natomiast cytuje księdza Jerzego. To świadczy o wielkim uznaniu dla jego osoby i misji. Można np. przytoczyć tekst na rozpoczęcie Kongresu Eucharystycznego w kościele Wszystkich Świętych 8 czerwca 1987 roku. Dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa - mówił śp. ks. Jerzy Popiełuszko - symbol hańby i poniżenia stał się symbolem odwagi, męstwa, pomocy i braterstwa. W znaku krzyża ujmujemy dziś to, co najbardziej piękne i wartościowe w człowieku. Przez krzyż idzie się do Zmartwychwstania. Innej drogi nie ma. I dlatego krzyże naszej Ojczyzny, krzyże nasze osobiste, naszych rodzin muszą doprowadzić do zwycięstwa, do Zmartwychwstania, jeżeli łączymy je z Chrystusem. Jest to więc nobilitacja tego wiernego kapłana oddanego Kościołowi.

Papież Polak modlił się też przy grobie księdza Jerzego przy kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu...
- Tego też nie można zapominać. Jan Paweł II przybył do grobu księdza Jerzego, mimo że władza ludowa bardzo się temu sprzeciwiała i nie chciała do tego dopuścić. Jednak Papież do tego doprowadził, uklęknął przy grobie, ucałował płytę, pomodlił się. Wówczas w pobliżu stała matka księdza Jerzego, do której Jan Paweł II powiedział: Matko, dałaś nam wielkiego syna. A ona wówczas odpowiedziała: Ojcze Święty, to nie ja go dałam, ale Pan Bóg dał go przeze mnie dla świata. Ten krótki dialog daje wiele do myślenia... Nie trzeba się więc dziwić, że ksiądz Jerzy cieszy się tak wielką sławą męczennika.

Trwa proces beatyfikacyjny księdza Jerzego, który obecnie toczy się na szczeblu watykańskim...
- Rzeczywiście, proces beatyfikacyjny rozpoczęty w 1997 r. i zakończony na szczeblu diecezjalnym 8 lutego 2001 r. w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie obecnie toczy się w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Przez te lata postulator ks. Tomasz Kaczmarek i ja opracowywaliśmy "pozycję o męczeństwie" - czyli dokumentację śmierci męczeńskiej księdza Jerzego. Jest to poważna publikacja licząca ponad 1200 stron druku. Dzieło to jest już właściwie ukończone - to kwestia 1-2 miesięcy, kiedy będzie zaaprobowane przez relatora w procesie beatyfikacyjnym, oprawione i złożone w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych do dyskusji teologicznej. To jest pierwszy etap do orzeczenia męczeństwa.

Kiedy to nastąpi?
- My na ten temat nic powiedzieć nie możemy ani nic prorokować. Jedno jest pewne, w kontekście trudności wynikłych z płynących z różnych stron wątpliwych, kontrowersyjnych opinii, które trzeba było wyjaśniać, największa praca została zrobiona. To daje nadzieję na dobry finał procesu beatyfikacyjnego księdza Jerzego Popiełuszki. W duchu wiary możemy też liczyć na życzliwość Papieża Benedykta XVI. Gdy przed kilku laty jako kardynał Ratzinger był gościem w Nuncjaturze Apostolskiej w Warszawie, osobiście poprosił, aby go zawieźć do grobu księdza Jerzego Popiełuszki. Tam się pomodlił, tam dokonał wpisu w księdze pamiątkowej. Mamy nadzieję, że okaże swoją wspaniałomyślność i pomoże w przyspieszeniu oczekiwanej beatyfikacji. Ale to już zależy tylko i wyłącznie od Ojca Świętego Benedykta XVI.

Dziękuję za rozmowę.
Sławomir Jagodziński
"Nasz Dziennik" 2007-10-19

Autor: wa