Dziś kolejne protesty
Treść
Zgodnie z zapowiedziami przed przystąpieniem do rozmów w ramach zespołu trójstronnego ds. kolejnictwa związkowcy wczoraj o godz. 8.00 wstrzymali pociągi, którymi codziennie tysiące mieszkańców podwarszawskich miejscowości dojeżdża do pracy. Przez blisko dwie godziny nie jeździły pociągi przez węzeł kolejowy Warszawa Wschodnia. Po zakończeniu protestu delegacja związkowców udała się na posiedzenie zespołu trójstronnego do spraw kolejnictwa. Kolejarze, udając się na rozmowy, zapowiedzieli, że jeśli nie uda im się dojść do porozumienia z rządem i dyrekcją PKP, to zorganizują kolejne protesty.
Być może to właśnie groźba kolejnych akcji protestacyjnych mających odbyć się już dziś podziałała na stronę rządową. Związkowcy zapowiedzieli, że w przypadku gdy rozmowy zakończą się fiaskiem, przeprowadzą blisko dwugodzinną akcję w 9 węzłach kolejowych w całym kraju. Tym razem rozmowy nie zakończyły się po dwóch godzinach. W ich przerwie Stanisław Kogut, przewodniczący Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ "Solidarność" stwierdził, że prawdopodobieństwo ogłoszenia kolejnej akcji protestacyjnej na kolei ocenia "pół na pół". W tym czasie powołany zespół roboczy formułował projekt porozumienia.
Rozmowy toczyły się do późnego wieczora, jednak nie przyniosły żadnego efektu. - Nie osiągnęliśmy konsensusu, nie udało się nam zawrzeć porozumienia. Jutro w całym kraju będą prowadzone akcje protestacyjno-strajkowe - stwierdziła Barbara Komander, rzecznik Komitetu Protestacyjno-Strajkowego.
Wczorajszy protest był efektem niewywiązywania się rządu i PKP z zawartych ze związkami w 2003 roku porozumień. Dotyczyły one m.in. zapewnienia większych kwot na przewozy regionalne, przekazywania dotacji, która w pełni pokrywałaby utracone wpływy z tytułu ulg ustawowych, oraz opracowania polityki transportowej dotyczącej przewozów regionalnych. Kolejarze nie zgadzają się także z rządowym programem naprawy kolei i twierdzą, że jest to administracyjna "dyrektoryzacja", a nie restrukturyzacja.
Wprawdzie wczorajszy strajk był bardzo krótki, ale i tak wystąpiły utrudnienia w kursowaniu co najmniej 28 pociągów dalekobieżnych oraz wszystkich pociągów podmiejskich. Kilka kursów odwołano, niektóre miały opóźnienie, innym zmieniono stacje początkowe lub końcowe. Zarząd PKP podtrzymał swoje wcześniejsze stanowisko, że protest jest nielegalny. Przedstawiciele PKP są zdania, że działania związkowców są podejmowane wbrew procedurom przyjętym w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Zapowiedzieli, że poszkodowane spółki przewozowe z pewnością będą dochodziły swoich roszczeń.
Protest to akt desperacji
Eksperci krytykują forsowany przez rząd program regionalizacji PKP Przewozy Regionalne. Według nich, jedyny sukces SLD to zjednoczenie przeciwko sobie wszystkich związków zawodowych działających na kolei. Do tej pory ta sztuka nie udała się nikomu. Zdaniem Józefa Dąbrowskiego, przewodniczącego Komisji Transportu i Łączności w Sejmie poprzedniej kadencji, akcja protestacyjna kolejarzy jest aktem desperacji wobec braku działań podmiotów odpowiedzialnych za systemowe i kompleksowe rozwiązania. - Dzielenie na jeszcze mniejsze podmioty Przewozów Regionalnych nic nie da, a działanie polityczne, które ma sprowadzić kolej regionalną do sześciu euroregionów, jest nie do zaakceptowania z punktu widzenia interesów państwa - powiedział Dąbrowski. Przyznał, że choć niektóre samorządy obsadzone przez lewicę próbują realizować lewicowy program podziału Polski na dzielnice, to jednak każdy trzeźwo myślący Polak nie będzie temu się przyglądał biernie i czekał z działaniami do momentu aż pewne fakty będą nieodwracalne. - W 2004 roku mogliśmy zaobserwować, że samorządy zamykały się w połączeniach wyłącznie w granicach województw. Jest to wystarczająco mocny sygnał, żeby nie budować koncepcji połączeń regionalnych w oparciu tylko o jedno województwo - zauważył Dąbrowski. Przypomniał, że trzy województwa: dolnośląskie, wielkopolskie i lubuskie, nie były w stanie dogadać się co do rozkładu jazdy na 45-kilometrowej trasie przebiegającej przez ich tereny. - Dzisiaj mówi się tylko, że robimy oszczędności, redukujemy administracje, redukujemy przeglądy techniczne, redukujemy ilość kursującego taboru i na tym oszczędzamy. Jednak nikt nie patrzy z punktu widzenia klienta, dla którego tę usługę powinno się świadczyć - stwierdził Józef Dąbrowski. W jego opinii, protesty mają zwrócić uwagę, że brak jest myślenia systemowego zarówno na poziomie rządu, jak i kierownictwa firmy. Z tymi argumentami trudno się nie zgodzić. Jeśli nawet eksperyment z powołaniem spółki samorządowej na terenie województwa mazowieckiego się powiedzie, to nie można zapominać, że są województwa, których nie stać na takie inwestycje.
Robert Popielewicz
"Nasz Dziennik" 2005-01-12
Autor: kl