Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dziś Afgańczycy wybiorą prezydenta

Treść

W przeddzień wyborów prezydenckich w Afganistanie na przedmieściach Kabulu doszło do kolejnego ataku talibańskich bojowników, natomiast w centrum stolicy nieznani sprawcy usiłowali dokonać napadu na bank. Rząd afgański poprosił media, aby w dniu wyborów nie relacjonowały aktów przemocy. Obecni w Afganistanie reporterzy BBC informują o handlu kartami do głosowania.

Faworytem wyborów prezydenckich w Afganistanie jest dotychczasowy prezydent Hamid Karzaj, cieszący się zaufaniem i poparciem krajów Zachodu. Wszystko wskazuje jednak na to, iż nie zdobędzie on wystarczającej liczby głosów, aby zwyciężyć już w pierwszej turze. Jego głównymi rywalami są: były szef afgańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Abdullah Abdullah oraz były minister planowania i rozwoju Ramazan Bashardost. Pozostali kandydaci, w tym dwie kobiety, w ocenie ekspertów w wyborach się nie liczą.
Dzień poprzedzający wybory nie minął spokojnie. Afgańska policja zastrzeliła trzech uzbrojonych napastników, którzy wczoraj dokonali napadu na bank w centrum Kabulu - podał serwis internetowy telewizji BBC, cytując policyjne źródła w afgańskiej stolicy. Do napadu doszło mimo zaostrzonych na okres głosowania środków bezpieczeństwa. Przyznali się do niego talibowie, których rzecznik określił tę akcję jako uderzenie w "cel rządowy". Afgańskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uważa jednak, że napastnikami byli "pospolici przestępcy". Z kolei lokalne władze Ghazni poinformowały, iż siły międzynarodowe NATO w pobliżu miasta Ghazni zabiły przez pomyłkę czterech afgańskich policjantów. Gubernator tej centralnej prowincji Mohammad Osman Osmani powiedział, że trzech funkcjonariuszy zostało rannych, natomiast dwóch innych uważa się za zaginionych.
- Wszystkie media, zarówno krajowe, jak i międzynarodowe, są proszone o powstrzymanie się od relacjonowania wszystkich ewentualnych incydentów, jakie nastąpią między godz. 6.00 a 20.00 dnia 20 sierpnia - oświadczyło afgańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
W opinii Siamaka Herawiego, rzecznika obecnego prezydenta Hamida Karzaja, wprowadzone ograniczenia mają na celu zapobieżenie sytuacji, w której media miałyby "negatywny wpływ" na frekwencję wyborczą. - Jeżeli cokolwiek się zdarzy, a ludzie nie zostaną o tym poinformowani, nie będą się obawiali oddania głosu - tłumaczył. Ze stanowiskiem rządu nie zgadzają się jednak dziennikarze, których zdaniem wyborcy powinni mieć świadomość ewentualnego zagrożenia.
Tymczasem, zgodnie z przewidywaniami, żółte karty uprawniające do głosowania już stały się narzędziem nadużyć. Jak poinformował serwis radia BBC, handel nimi trwa w najlepsze. Fakt ten może w najbliższej przyszłości stać się argumentem przegranych w głosowaniu na podważenie wiarygodności wyników wyborów.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-08-20

Autor: wa