Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dziki Zachód

Treść

Wtorek, 12 lutego 2008 roku godz. 10.00. Wraz ze starostą powiatu zgorzeleckiego Piotrem Woroniakiem wjeżdżamy do Görlitz przez miejsce, gdzie jeszcze do 21 grudnia ub.r. funkcjonowały polsko-niemieckie punkty graniczne. Gospodarz powiatu przeciera wręcz oczy ze zdumienia. Jeszcze w miniony poniedziałek właśnie tutaj celnicy niemieccy dokonywali bardzo drobiazgowych, trwających nawet kilka godzin kontroli samochodów z polską rejestracją. A tamtejsza policja czyniła to w wielu innych miejscach tego miasta. A dzisiaj... Ale zacznijmy od początku. W nocy z 21 na 22 grudnia ub.r. na polsko-niemieckim przejściu granicznym Zgorzelec - Görlitz zniknęły barierki, celnicy, opustoszały budki strażnicze - rozpoczyna przypomnienie obecnej sytuacji starosta Piotr Woroniak. Jednak po pewnym czasie w Zgorzelcu policja niemiecka na dawnym przejściu granicznym rozpoczęła szczegółową kontrolę pojazdów z polską rejestracją, zarówno wyjeżdżających z naszego kraju, jak i wjeżdżających do Polski. Kiedy wczoraj ok. godz. 12.00 wróciliśmy do siedziby zgorzeleckich władz powiatowych, po jakimś czasie starosta otrzymał wiadomość, że niemieccy policjanci znowu kontrolują tuż przy dawnej granicy państwa samochody z polską rejestracją. Pojechaliśmy tam ponownie. I rzeczywiście, tak było. Ale "towarzyszyła" im policjantka ze zgorzeleckiego wydziału ruchu drogowego. Komendant zgorzeleckiej policji poinformował starostę, że tym razem ta wspólna kontrola prowadzona jest w ramach współpracy między przygranicznymi jednostkami policyjnymi. Słowo "towarzyszyła" napisałem jednak celowo w cudzysłowie, bo starosta uważa, że w kontekście ostatnich wydarzeń udział w tej kontroli reprezentantki zgorzeleckiej policji jest tylko przykrywką do skandalicznych wręcz działań tamtejszych funkcjonariuszy. Wszystko wróciło więc do normy... Tylko, czy o taką normę chodzi? Marek Zygmunt, Zgorzelec "Nasz Dziennik" 2008-02-13

Autor: wa