Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dzik wrogiem rolnika

Treść

W Polsce rośnie populacja dzików, lisów, wilków i innych dzikich zwierząt, co zadowala leśników i myśliwych, ale martwi rolników, bo niszczą one uprawy i atakują domowe zwierzęta. Najtrudniej jest przeciwdziałać szkodom powodowanym przez gatunki będące pod ochroną, co dotyczy np. bobrów i wilków. Szczególnie wiele szkód w gospodarskich uprawach zaczęły wyrządzać dziki. Związane jest to z tegorocznym o wiele wcześniejszym niż zwykle rodzeniem się warchlaków. Przeważnie dzieje się to dopiero w kwietniu, natomiast w tym roku warchlaki rodzą się już od początku marca. Z całego kraju napływają więc informacje od leśników o rosnącym pogłowiu dzików. Dzik ma się dobrze Tylko w podkarpackich lasach, zwłaszcza na terenach górzystych, gdzie w latach 90. ubiegłego wieku nastąpił regres tego gatunku, dziś - w porównaniu z 1997 r. - liczba dzików wzrosła ponaddwukrotnie. W 1995 i 1997 liczba tych zwierząt na obszarze Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie wynosiła 2,6 tys. sztuk, w 2007 r. wzrosła do 4,9 tys., a w tym kształtuje się już na poziomie 6,3 tysiąca sztuk. - Wzrost liczebności dzików w ostatnich latach ma charakter stały, a prośne lochy dużo łatwiej spotkać w lasach niż dawniej. Trzeba jednak pamiętać, że jako matki potrafią być niebezpieczne dla intruzów i bronić swych młodych, stąd lepiej nie wchodzić im w drogę - poinformował nas Edward Marszałek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. Populacja dzików odbudowuje się po regresie tego gatunku, jaki nastąpił przed kilkunastu laty. - Dziesięć lat temu mieliśmy na naszym terenie zaledwie 20 dzików, a tej zimy było ich już 120 - chwali się Jan Mazur, nadleśniczy Nadleśnictwa Stuposiany. Dodaje, że to bardzo pozytywne zjawisko z przyrodniczego punktu widzenia. - Dzik jest wielkim sprzymierzeńcem lasu; wyżera z gleby pędraki, a wzruszając wierzchnią warstwę ściółki, pozwala na łatwiejsze kiełkowanie nasion buka. Dla naturalnego odnawiania się górskich lasów to sprawa o wielkim znaczeniu - akcentuje Jan Mazur. Obecnie trwa proszenie się loch, które wydają na świat po 6-8 pasiastych warchlaków. - Jesienią przybiorą one jednolitą barwę i buchtując w buczynie, będą przyczyniać się do polepszania ekologicznej kondycji bieszczadzkich lasów - wyjaśnia Edward Marszałek. Te wiadomości zadowalają także myśliwych i amatorów dziczyzny, bo większe pogłowie oznacza szansę na bardziej udane polowania. Ale już nie rolników, gdyż dziki niszczą im uprawy. W rejonie Augustowa (woj. podlaskie) lochy, które muszą dużo jeść, by wykarmić młode, czynią duże szkody na dopiero co wschodzących uprawach ziemniaków i kukurydzy, dewastują też łąki. Odszkodowania za zniszczenia mają obowiązek wypłacać koła łowieckie, na terenie których do tego doszło. Rolnicy skarżą się jednak, że sumy te są zdecydowanie za niskie, aby mogły zrekompensować ich straty. Myśliwi operujący w Puszczy Augustowskiej bronią się, że skrupulatnie wyceniają rozmiar zniszczonych przez dziki upraw. Z tego tytułu w ostatnich latach gospodarzom wypłacali oni około 10 tys. złotych rocznie. W tym roku ta suma będzie na pewno większa. Bóbr, wilk, żubr - też się dają we znaki Nie tylko dzik, który nie jest pod prawną ochroną, szkodzi rolnictwu. Spustoszenie potrafią siać również dzikie zwierzęta chronione. Wśród nich za największego szkodnika rolnicy uważają bobra. Odszkodowania za zniszczenia spowodowane działalnością tych zwierząt wypłaca wojewódzki konserwator przyrody. Obecnie najwięcej bobrów jest w północno-wschodniej części Polski. Mają tu one doskonałe warunki do powiększania swoich rodzin - dużo lasów i rzek. W roku 2007 konserwator otrzymał 999 wniosków o odszkodowania za bobrze harce. Wnioski rozpatrzono i wypłacono odszkodowania na kwotę ponad 782 tys. złotych! Szkody bobry wyrządziły głównie na terenie łąk i w drzewostanie, sporadycznie w stawach rybnych. Już w tym roku wpłynęło 240 nowych wniosków z tego tytułu. Odradzająca się powoli w Polsce populacja wilków również potrafi szkodzić rolnikom. W województwie podlaskim doszło w 2007 r. do kilkudziesięciu przypadków zagryzień bydła przez wilki. Najwięcej zdarza się ich w gminie Sejny. Dochodzi do nich także w okolicach Puszczy Białowieskiej. Rośnie poza tym liczba wilków zamieszkałych na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Obecnie szacuje się, że jest ich tam już około 40. W ubiegłym roku do podlaskiego konserwatora przyrody wpłynęły od rolników 74 wnioski o wilcze odszkodowania, rozpatrzono je i wypłacono odszkodowanie na kwotę prawie 68 tys. złotych. Prawdziwego spustoszenia na gospodarskich polach potrafią dokonać również największe europejskie zwierzęta - żubry, objęte w Polsce ścisłą ochroną. Liczebność ich białowieskiego stada z roku na rok rośnie. Pod koniec 2007 r. liczyło ono 439 sztuk. Szkody wyrządzone przez żubry na terenie województwa podlaskiego w ub.r. kosztowały urząd wojewódzki 75,5 tys. złotych. W tym roku wpłynęło już 21 wniosków o odszkodowanie. Lisia plaga Gospodarski inwentarz uszczuplają z kolei lisy. Jest ich bardzo dużo, bo w wielu regionach Polski prowadzona jest od kilku lat akcja zrzucania lisom szczepionek na wściekliznę. Choroba kiedyś regulowała liczebność lisów, a teraz szybko się one mnożą. W wielu rejonach Mazowsza przetrzebiły populację kuropatw, bażantów, zajęcy, a teraz szukają pożywienia w ludzkich siedliskach. Z "lisią plagą" próbują walczyć myśliwi. Dla przykładu, według danych z myśliwskiego okręgu tarnowskiego, osiem lat temu odstrzeliwano tam 300-400 lisów. W ubiegłym roku odstrzał przekroczył 3 tys. tych zwierząt. Chociaż wzrost jest dziesięciokrotny i można się spodziewać, że w tym roku odstrzał będzie większy, szkody powodowane przez lisy nie maleją. Adam Białous Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2008-04-12

Autor: wa