Dziewictwo jest czymś cudownie wielkim, wspaniałym i zaszczytnym
Treść
Dziewictwo bowiem jest zjawiskiem bardzo rzadkim, a pielęgnowanie go jest trudne dla ludzi; jest czymś bardzo ważnym i wspaniałym, ale tym bardziej pełnym niebezpieczeństw.
Marcella więc, jeśli dobrze przypominam sobie [opowiadanie Teopatry], od razu tak zaczęła mówić:
– Dziewictwo jest czymś cudownie wielkim, wspaniałym i zaszczytnym; a jeśli mam mówić szczerze opierając się na Piśmie Świętym, to powiem, że ten jedynie najlepszy i najpiękniejszy sposób życia jest piersią Kościoła, jego kwiatem i pierwszym owocem. Dlatego też Pan głosząc w Ewangeliach naukę o różnych rodzajach niezdatnych do małżeństwa obiecuje wprowadzić do królestwa niebieskiego tych, którzy sami zdecydowali się na życie w czystości.
Dziewictwo bowiem jest zjawiskiem bardzo rzadkim, a pielęgnowanie go jest trudne dla ludzi; jest czymś bardzo ważnym i wspaniałym, ale tym bardziej pełnym niebezpieczeństw. Wymaga ono natur silnych i szlachetnych, takich, które w jednej chwili odrzuciwszy strumienie rozkoszy, w górę kierują bujający w powietrzu rydwan duszy i nie porzucają postawionego przed sobą celu tak długo, aż w rączym biegu umysłu zręcznie przeskoczą ponad światem, a stanąwszy naprawdę na sklepieniu nieba patrzeć będą wprost na samą nieskażoność wypływającą z nieskalanego łona Wszechmogącego.
Ziemia nie potrafi zrodzić tego napoju, może on płynąć jedynie z nieba. Musimy tedy uznać, że dziewictwo stąpa wprawdzie po ziemi, ale głową sięga niebios. Ci przeto, którzy pragną dziewictwa, ale dostrzegają jedynie jego ostateczny cel i zbliżają się do niego niewtajemniczeni, wulgarni, z brudnymi nogami, zawracają w pół drogi nie przedsięwziąwszy jakiegokolwiek dumnego planu, który byłby godny tak wspaniałego trybu życia. Bo nie wystarczy zachować w czystości samo tylko ciało, tak jak nie należy bardziej troszczyć się o samą świątynię niźli o znajdujące się w niej posągi; trzeba się troszczyć o dusze, które stanowią jak gdyby posągi umieszczone w ciałach i przystrojone sprawiedliwością. Okazujemy im staranie i oczyszczamy je zwłaszcza wtedy, gdy gorliwie współzawodniczymy w słuchaniu nauk Bożych i siedząc u drzwi mędrców nieustannie myślą sięgamy prawdy.
A jak za pomocą soli można z mięsa usunąć rozkład, zepsucie i wszelkie niszczące czynniki, tak samo za pomocą nauk dziewica usuwa wszelkie nierozumne żądze cielesne. Dusza bowiem nie posypana solą słów Chrystusa musi cuchnąć i rodzić robaki; tak się stało z królem Dawidem, który czyniąc sobie wyrzuty wołał z płaczem w górach: Cuchnęły i ropiały moje rany, a to dlatego, że nie zniszczył swych grzechów przez namaszczenie ich solą powściągliwości, lecz gnuśniejąc w namiętności upadł i cuchnął cudzołóstwem. Dlatego w Księdze Kapłańskiej istnieje nakaz, żeby nie składać Panu Bogu w całopalnej ofierze jakiegokolwiek daru, jeśli uprzednio nie został natarty solą.
A zatem cały duchowy wykład Pisma Świętego w trosce o nasze dobro udzielił nam ostrej i konserwującej soli, a bez niej dusza nie może się zbliżyć do Wszechmogącego za pośrednictwem Słowa. Pan bowiem powiedział do apostołów: Wy jesteście solą ziemi. Dziewica więc powinna zawsze pragnąć tego, co piękne, powinna wyróżniać się wśród tych, którzy stoją w pierwszym szeregu mądrości, nie powinna ulegać żadnej opieszałości czy słabości, lecz powinna górować nad innymi i myśleć o sprawach godnych dziewictwa, powinna wciąż za pomocą Słowa usuwać wrzody rozkoszy, bacząc, aby nie umknął jej uwagi nawet najdrobniejszy zaczątek rozkładu i nie zrodził robaków bezwstydu. Błogosławiony Paweł mówi bowiem: Kobieta niezamężna troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu, o to, by była święta i ciałem, i duszą. Wiele jest jednak niewiast, które lekceważą lekturę Pisma i sądzą, że dokonały już czegoś wielkiego, jeśli przez moment zwróciły na nie uwagę. Te powinniśmy odrzucić: nie należy udzielać Boskich nauk istocie małodusznej i podłej, która tylko udaje mądrość. Czyż bowiem nie jest rzeczą śmieszną przemawiać do takich, które za wszelką cenę starają się osiągnąć sukces w sprawach mało ważnych, natomiast wcale nie przejawiają pilności w sprawach istotnych, dzięki którym rośnie samo pragnienie skromności?
Zaprawdę bowiem latorośl dziewictwa została zesłana z niebios ludziom bardzo późno i dlatego nie znały jej pierwsze pokolenia ludzkie; początkowo bowiem ludzkość była jeszcze bardzo nieliczna i musiała się najpierw rozwinąć w liczebnym rozroście, i dlatego starożytni nie popełniali wcale występku biorąc za żony własne siostry. Działo się tak do czasu, gdy przyszło prawo i wprowadziło pewne obostrzenia. Prawo więc zakazało postępowania, które dawniej wydawało się dobre, i uznało je za grzech. Nazwało „przeklętym tego, kto odkrywa nagość swej siostry”. Otóż Bóg przy nadarzającej się okazji i w stosownej porze z wielką starannością udziela pomocy odpowiedniej dla ludzkiego rodzaju, tak jak to robią ojcowie w stosunku do swych synów: przecież nie dają im wychowawców już w niemowlęctwie, lecz najpierw pozwalają im, aby we wczesnym dzieciństwie pobaraszkowali jak młode cielęta, potem posyłają ich do nauczycieli, którzy sylabizują wraz z uczniami, a dopiero kiedy umysł dzieci pozbędzie się pierwszego młodzieńczego zarostu, każą im uprawiać poważniejsze nauki, a potem jeszcze poważniejsze.
Trzeba więc przyjąć, że również Bóg, Ojciec wszechrzeczy, podobnie potraktował naszych przodków. Świat bowiem, kiedy nie było w nim jeszcze wielu ludzi, był jak małe dziecko, ludzkość musiała wzrosnąć liczebnie, a świat dzięki zastosowaniu takich środków mógł osiągnąć jak gdyby wiek męski. Kiedy jednak ziemia zaludniła się od końca do końca i gdy ludzkość nieskończenie się pomnożyła, wówczas Bóg nie pozwalał już ludziom trwać przy dawnych obyczajach, lecz dbał o to, by je powoli zmieniali i starali się zbliżać coraz bardziej do nieba, aż krocząc ku najwyższej i najważniejszej nauce, ku dziewictwu, dojdą do doskonałości. Najpierw zawierali małżeństwa między rodzeństwem, potem zaczęli brać za żony obce kobiety; potem zaniechali brania wielu żon, zwyczaju czworonożnych zwierząt, i odrzucili przekonanie, jakoby żyli tylko dla rozpłodu; z kolei doszli do unikania cudzołóstwa, aż wreszcie osiągnęli panowanie nad sobą, a stąd postąpili ku dziewictwu. I od tej pory lekceważąc popędy cielesne odważnie zawijają do spokojnego portu czystości.
A jeśli ktoś ośmieli się postawić mi zarzut, że wypowiedź moja nie jest udokumentowana powagą Pisma Świętego, przytoczymy słowa proroków, aby wykazać, że to, co powiedziałam, jest najszczerszą prawdą. Otóż Abraham w [Starym] Testamencie został obrzezany jako pierwszy; obrzezując więc członek własnego ciała, w moim przekonaniu chce właśnie dać do zrozumienia, że nie płodzi już dzieci z ciałem pochodzącym z tej samej krwi; poucza przy tym, aby każdy wyzbył się przyjemności wynikającej ze stosunku z własną siostrą, jak gdyby z własnym ciałem. Tak więc od czasów Abrahama zaniechano stosunków z własnymi siostrami i nie brano już ich za żony, natomiast w czasach prorockich skasowano wielożeństwo. Pismo stwierdza: Nie idź za swymi namiętnościami, powstrzymaj się od pożądań, bo wino i kobiety wykoleją mądrych, a w innym miejscu: Niech źródło twe będzie twoją własnością, znajduj radość w żonie swej młodości – oznacza to, że wielożeństwo zostało zakazane. Jeremiasz natomiast otwarcie „namiętnymi ogierami” nazywa tych, którzy szaleją z różnymi kobietami. Pismo mówi: Rozplenione mnóstwo bezbożnych nie odniesie korzyści, a z cudzołożnych odrośli wyrosłe nie zapuści korzeni głęboko.
Aby jednak nie zatrzymywać się zbyt długo przy zestawianiu wypowiedzi proroków, spróbujemy dalej wykazać, że za monogamią idzie wstrzemięźliwość, która ostatecznie uwolni człowieka od nawyku odbywania stosunków płciowych, a dokona tego za pomocą stopniowego usuwania cielesnych rozkoszy. I od razu mogę tu przedstawić człowieka, który już otwarcie modli się o usunięcie tej przeszkody w takich oto słowach: Panie, Ojcze i Władco życia mojego, nie zdawaj mnie na ich zachciankę; oddal ode mnie wyniosłość oka, niech nie panują nade mną żądze umysłowe i grzechy cielesne. A w Księdze Mądrości, która zawiera wiele przykładów cnót wszelkich, Duch Święty wzywa słuchaczy do powściągliwości i wstrzemięźliwości donośnie wołając: Lepsza bezdzietność połączona z cnotą, nieśmiertelna jest bowiem jej pamięć, bo ma uznanie u Boga i ludzi; gdy jest obecna, to ją naśladują, tęsknią, gdy odejdzie, a w wieczności tryumfuje uwieńczona, zwyciężywszy w zawodach o nieskazitelną nagrodę.
Powiedziałam więc o etapach rozwoju ludzkości, o tym, że ludzkość poczynając od zawierania małżeństw między rodzeństwem doszła do wstrzemięźliwości; pozostaje pomówić o dziewictwie. Spróbuję zatem w miarę swych sił powiedzieć na ten temat. Trzeba się najpierw zastanowić nad taką sprawą: wielu proroków i wielu ludzi sprawiedliwych udzielało wspaniałych nauk i dokonywało znakomitych czynów; dlaczego więc nikt z nich nie wychwalał dziewictwa, ani się na nie nie zdecydował? Otóż nauka o dziewictwie została zarezerwowana dla jedynego Pana, bo też tylko On jeden uczył, jak odejść od ludzi i zbliżyć się do Boga. A wypadało, aby Ten, który był Księciem kapłanów, proroków i aniołów, nosił też miano Księcia dziewic. Pierwotnie człowiek nie był jeszcze doskonały, dlatego też nie miał sił, żeby się zbliżyć do doskonałości – do dziewictwa. Stworzony bowiem „na obraz” Boga musiał uzyskać jeszcze „podobieństwo” do Niego. Słowo, które zostało zesłane na ziemię, aby sprawę tę urzeczywistnić, przybrało najpierw ludzką postać, napiętnowaną wieloma grzechami. Chrystus dokonał tego w tym celu, abyśmy my, dla których przybrał ludzką postać, mogli z kolei przybrać postać Bożą. Wówczas wszak możemy stanowić dokładne podobieństwo Boga, gdy ucząc się iść po drodze, którą On objawił, w pełni wymodelujemy w sobie jak biegli malarze te same, co On, znamiona ludzkiego sposobu życia. W tym celu On, chociaż był Bogiem, postanowił odziać się w ludzkie ciało, abyśmy widząc jak gdyby wymodelowany Boski obraz potrafili naśladować Twórcę tego wizerunku. W Nim nie było bowiem rozbieżności między myślą i czynem; On nie uczył, że co innego jest piękne, a co innego za piękne uważał, lecz nauczał i czynił to, co naprawdę było pożyteczne i piękne.
Cóż więc przedsięwziął Pan – Prawda i Światłość, gdy przyszedł na świat? Przyozdobił je dziewictwem i zachował je w czystości. A więc i my, jeśli chcemy stanowić podobieństwo Boże, powinniśmy rywalizować między sobą w okazywaniu czci dziewictwu Chrystusa, bo podobieństwo do Boga polega na unikaniu skażenia. Na to zaś, że wcielone Słowo było Księciem dziewic, tak samo jak było Księciem kapłanów i proroków Kościoła, wskazuje uczeń Chrystusa, Jan, który tak mówi w Księdze Apokalipsy: Ujrzałem, a oto Baranek stojący na górze Syjon, a z Nim sto czterdzieści cztery tysiące mających imię Jego i imię Jego Ojca wypisane na czołach. I usłyszałem z nieba głos, jakby głos mnogich wód i jakby głos wielkiego gromu. A głos, który usłyszałem, brzmiał, jak gdyby harfiarze uderzali w swe harfy. I śpiewają pieśń nową przed tronem i przed czterema Istotami żywymi i przed Starcami; a nikt tej pieśni nie mógł się nauczyć prócz stu czterdziestu czterech tysięcy wykupionych z ziemi. To ci, którzy z kobietami się nie splamili, bo są dziewicami; ci, którzy Barankowi towarzyszą, dokądkolwiek idzie. Jan wskazuje tu, że Pan prowadzi chór dziewic. Zauważ nadto, jak bardzo zaszczytne jest dziewictwo w oczach Boga; mówi tak: Ci spośród ludzi zostali wykupieni na pierwociny dla Boga i dla Baranka, a w ustach ich kłamstwa nie znaleziono; są nienaganni i towarzyszą Barankowi, dokądkolwiek idzie.
Jan chce nas wyraźnie pouczyć, że liczba ta, sto czterdzieści cztery tysiące, z dawna określała ilość dziewic, podczas gdy inni święci zostali umieszczeni w niepoliczonym tłumie. Posłuchajmy, co mówi o innych: I ujrzałem wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego języka, z każdego pokolenia i z każdego narodu.
A zatem, jak powiedziałam, jest sprawą oczywistą, że Jan przedstawił nieprzebrany tłum innych świętych, natomiast mówiąc o ludziach żyjących w dziewictwie wymienił bardzo małą liczbę, małą zwłaszcza w zestawieniu z tymi, którzy tworzą nieprzeliczony tłum.
Oto, Arete, moje przemówienie na temat dziewictwa. A jeśli coś pominęłam, niechaj to uzupełni Teofila, która zabierze głos po mnie.
Fragment dzieła Metodego z Olimpu Uczta, który pochodzi z publikacji Pierwsze pisma greckie o dziewictwie
Metody z Olimpu jest jedną z tych postaci w historii literatury starożytnej, które niemal zupełnie ukryły się za swoimi dziełami. Znamy wprawdzie tytuły jego pism, jedno dzieło zachowało się w całości w oryginale, kilka innych mamy w przekładzie starosłowiańskim lub we fragmentach greckich, ale o osobie autora nie wiemy niemal nic. W zachowanych pismach Metody nie przekazał żadnych informacji ani istotnych wskazówek autobiograficznych, natomiast lakoniczne uwagi na jego temat zawarte w dziełach innych autorów starożytnych nie podają niczego, co budziłoby zainteresowanie / Stanisław Kalinkowski, fragment wstępu
Żródło: cspb.pl, 10
Autor: mj