Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dziennikarze w czasach WRON-y

Treść

Czas legalnego działania "Solidarności" oznaczał koniec pracy wielu redakcji. 14 grudnia 1981 r., w czasie stanu wojennego w Polsce, zawieszono druk większości dzienników z wyjątkiem tytułów ogólnokrajowych - "Trybuny Ludu" i "Żołnierza Wolności", oraz specjalnie utworzono połączone regionalne redakcje gazet partyjnych. Miesiąc później weszła na rynek nowa gazeta - dziennik "Rzeczpospolita", organ rządu i główny popularyzator tzw. reformy gospodarczej. Twórcą i redaktorem naczelnym został Józef Barecki.
"Życie Warszawy" wznowiono 16 stycznia 1982 roku. "Tygodnik Powszechny" zaczął się ponownie ukazywać w końcu maja. Reaktywowane pismo miało nieco zmienioną szatę graficzną: czarne tło na winiecie. Rubryka "Obraz Tygodnia" odnotowywała każdy upływający tydzień stanu wojennego.
W styczniu 1982 r. w Warszawie zaczął ukazywać się podziemny "Tygodnik Wojenny", a w lutym 1982 r. "Solidarność - Tygodnik Mazowsze". Nowym zjawiskiem w Polsce okresu stanu wojennego były nielegalne radiostacje "Solidarności", które odzywały się o różnych porach, "wchodząc" od czasu do czasu na fale oficjalnych częstotliwości telewizji i radia. Po miastach jeździły samochody wojskowe z urządzeniami służącymi do lokalizacji radiostacji. 6 lipca 1982 r. aresztowano grupę organizatorów Radia "Solidarność" w Warszawie z Zofią Romaszewską oraz Belgiem Robertem Noelem, któremu zarzucano, że nielegalnie przywiózł do Polski urządzenia nadawcze. 25 lipca zlikwidowana została inna radiostacja "S" we Wrocławiu przy ul. Grabiszyńskiej.
Początkowo program telewizyjny nadawano ze specjalnego studia obsługiwanego przez wojskowych, mieszczącego się na terenie pułku łączności przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. Cały program i serwisy informacyjne przygotowywali kadrowcy z redakcji wojskowych, którzy w pierwszych godzinach stanu wojennego zastąpili także prezenterów telewizyjnych. Część prezenterów cywilów, która pozostała na wizji na własną prośbę, występowała w mundurach wojskowych. Oprócz codziennych informacji o rygorach stanu wojennego rozpoczęto emisję cyklu reportaży wymierzonych w liderów "Solidarności", Radio Wolna Europa i Stany Zjednoczone. Wojskowa Wytwórnia Filmowa "Czołówka" prezentowała propagandowe dokumenty i publicystyczną indoktrynację w rodzaju: "Ofensywa wyzwolenia" czy "Dać świadectwo prawdzie". Widzowie byli karmieni filmami i serialami o tematyce partyzanckiej i archiwalnymi produkcjami typu: "Do krwi ostatniej", "Gwiazdy poranne", "Stawka większa niż życie", "Godziny nadziei".
Lojalki i weryfikacje
Wojewódzkie Sztaby Informacji i Propagandy zajmowały się weryfikacją kadr dziennikarskich i opiniowaniem programów radiowo-telewizyjnych. W redakcjach prasy, radia i telewizji, dużych i małych, ogólnopolskich i lokalnych całego kraju trwała wielka czystka obejmująca wszystkie tytuły prasowe. 4 marca 1982 r. w biurze prasowym rządu przedstawiono dziennikarzom tekst tzw. deklaracji lojalności wymaganej od osób zwalnianych z obozów internowania: "Oświadczam niniejszym, co potwierdzam własnoręcznym podpisem, że zobowiązuję się ściśle przestrzegać obowiązującego porządku prawnego, a w szczególności nie podejmować jakiejkolwiek działalności szkodliwej dla dobra PRL".
Podczas "weryfikacji" odpadło 60 proc. składu redakcyjnego "Życia Warszawy", 10 dziennikarzy z "Expresu Wieczornego", wszystkich z "Kulis", sita weryfikacji nie przeszło nawet kilkoro dziennikarzy "Trybuny Ludu". Likwidacji uległy m.in. tygodniki "Kultura" i "Czas", w ich miejsce powołano nowe, posłuszne komunistycznej władzy "Tu i Teraz" oraz "Przegląd Tygodniowy". Co ciekawe, tygodnik "Polityka" jako jedyna redakcja dokonał tzw. samoweryfikacji. Weryfikacja była szczególnym działaniem, gdyż jeszcze przed ogłoszeniem "wyroku", który uzasadniałby wyrzucenie dziennikarza z pracy, członkowie komisji weryfikacyjnej informowali opinię publiczną o "winie" przesłuchiwanych przed komisją. Z opracowań historyków wynika, że weryfikacja pozbawiła pracy łącznie 1200 dziennikarzy, a dalszych 1000 poddano innym szykanom. Szacuje się, że w tamtym okresie pracowało w redakcjach około 10 tys. dziennikarzy, a to oznacza, że co piątego z nich dotykały różnego rodzaju represje. Każdy dziennikarz, który odmówił podpisania oświadczenia współpracy z władzą, tzw. lojalki, dowiadywał się, że obowiązuje go zakaz wykonywania zawodu, co w praktyce oznaczało bezterminowy tzw. wilczy bilet.
Barbara Rogalska, ówczesna pracownica Telewizji Polskiej, o czasie weryfikacji mówiła: "Weryfikatorzy i gorliwi piewcy stanu wojennego zostali nagrodzeni za swoje trudy: wielu z nich wyjechało na placówki korespondenckie za granicę, co było wówczas, w kraju biednym i głodnym, nie lada gratką. Zbigniew Bożyczko wyjechał do USA, Marek Sieczkowski do Moskwy, Stanisław Kaczmarski do Pragi, a Karol Bielecki do Sofii".
Równi i równiejsi
W innej sytuacji - można rzec komfortowej - znaleźli się dziennikarze tygodnika "Polityka". Nie przechodzili weryfikacji, redaktor naczelny pisma Mieczysław Rakowski gotów był sam rozmawiać z każdym z dziennikarzy i pytać o decyzję. Tygodnik opuściło 14 osób: Piotr Adamczewski (po dwóch latach wrócił), Tadeusz Drewnowski, Magdalena Bajer, Maciej Iłowiecki, Aleksander Paszyński, Krystyna Nastulanka, Michał Radgowski, Anna Strońska, Hanna Krall, Andrzej Krzysztof Wróblewski, Danuta Zagrodzka, Zbigniew Mentzel, Dariusz Fikus. Aleksander Paszyński wraz ze Stefanem Bratkowskim i Jackiem Kalabińskim rozpoczął pracę w "Niewidomym Spółdzielcy".
Tylko w samym Radiokomitecie, urzędzie centralnym, który w okresie PRL kierował radiem i telewizją, powołano do przeprowadzania weryfikacji 33 zespoły główne i 103 podkomisje, które tworzyło łącznie ponad 570 osób weryfikujących. Komisje i zespoły weryfikacyjne tworzyli ludzie wywodzący się ze Służby Bezpieczeństwa, Wydziału Prasy KC PZPR, wojska i redaktorów naczelnych poszczególnych redakcji, którzy przeszli pozytywnie wstępną weryfikację.
Prawo prasowe i umacnianie ustroju
26 stycznia 1984 r. Sejm uchwalił "prawo prasowe", dekretując, że prasa "umacnia konstytucyjny ustrój PRL". W artykule 45 można przeczytać, że "kto bez wymaganego zezwolenia wydaje albo rozpowszechnia dziennik, czasopismo lub inną publikację prasową - podlega karze pozbawienia wolności do roku, ograniczenia wolności albo grzywny". Był to przepis wymierzony w wydawców i kolporterów prasy tzw. drugiego obiegu, uwalniający sąd od zajmowania się treścią publikowanych tekstów.
Wyrzuceni na bruk dziennikarze chwytali się różnych zajęć, głównie w drobnym handlu i usługach, inni próbowali nawiązać kontakt z wydawnictwami podziemnymi i drugiego obiegu, jeszcze inni negatywnie "zweryfikowani", gdy tylko ustąpiły zakazy stanu wojennego, decydowali się na emigrację polityczną i wyjazd z Polski. Z kolei część dziennikarzy i pisarzy w tym czasie miała szczególne względy władzy. 30 czerwca 1983 r. szlagierem wydawniczym roku stała się, drukowana w olbrzymim nakładzie, powieść Romana Bratnego "Rok w trumnie", trywialna i brutalno-wulgarna groteska na temat stanu wojennego.
Po roku 1989 nie było mowy o jakimkolwiek materialnym zadośćuczynieniu pozbawionym pracy dziennikarzy. Barbara Rogalska i jej koledzy po powrocie do Telewizji Polskiej, po wyborach czerwcowych, gdy prezesem został Andrzej Drawicz, zarejestrowany przez SB jako TW "Kowalski", otrzymali pismo przepraszające za upokorzenia, represje, utratę pracy, jakie ich spotkały w stanie wojennym. Winnych tych szykan, zasiadających w komisjach weryfikacyjnych, nie tylko nie spotkała w nowej Polsce żadna kara, ale wprost przeciwnie - stanęła otworem przed nimi ścieżka kariery politycznej i medialnej. I tak na przykład Ryszard Sławiński (już w III Rzeczypospolitej senator SLD) i Ryszard Ulicki (w III Rzeczypospolitej poseł SLD) zostało nawet w swojej karierze członkami Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Inny z członków komisji weryfikacyjnych, Andrzej Turski, w latach 1974-1990 członek PZPR, w wolnej Polsce odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Złotym Krzyżem Zasługi, od 1968 r. pracujący w Redakcji Polskiego Radia, od 2002 r. pracuje w "Panoramie" w TVP2, w TVP Info był gospodarzem programu publicystycznego "7 dni świat". Na portalach internetowych gwiazd przedstawiany jest jako jeden z najpopularniejszych dziennikarzy radiowych i telewizyjnych - laureat Super Wiktora i Wiktora w kategorii "Dziennikarz roku 2005".
Dr Hanna Karp medioznawca Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej
Nasz Dziennik

Autor: wa