Dziennikarze mają wrócić
Treść
Podczas debaty w Senacie nad nowelizacją ustawy o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło poprawkę przywracającą lustrację dziennikarzy. Mimo że w trakcie prac w komisji poprawkę wyłączającą dziennikarzy spod lustracji zgłosiło dwóch senatorów PO, to Platforma opowiedziała się za lustracją. Jednocześnie senatorowie Platformy mają głosować przeciw nowelizacji.
Senatorowie PiS podczas wczorajszej debaty w Senacie byli zaskoczeni zgłoszeniem i przegłosowaniem przez senatorów PO podczas prac komisji wyłączenia dziennikarzy spod lustracji. - Chciałbym się dowiedzieć o motywację wyłączenia dziennikarzy - mówił senator Czesław Ryszka (PiS). - Czy naprawdę nie wiemy, jaki jest status dziennikarzy? - powątpiewał. - Osobiście jestem przeciwny wyjęciu dziennikarzy spod lustracji - zaznaczył sprawozdawca Komisji Praw Człowieka i Praworządności senator Zbigniew Romaszewski (PiS), który głosował przeciw poprawce PO.
Senator Zbigniew Romaszewski zwrócił jednak uwagę na fakt niedoprecyzowania definicji dziennikarza. Jak wskazał, opiera się ona na niedoskonałym określeniu zawartym w ustawie Prawo prasowe z 1984 roku. Ustawa ta pozawala na zlustrowanie zaledwie 20-30 proc. dziennikarzy, a nie obejmuje np. osób pracujących na umowy-zlecenie.
- Dopóki my się nie zdobędziemy, żeby napisać nowe Prawo prasowe, nowe prawo o dostępie do informacji, to ta sprawa będzie chromała - zaznaczył.
Andrzej Gołaś (PO) zaprzeczył, że Platforma jest przeciwko lustracji dziennikarzy i nazwał to nieporozumieniem. Powiedział, że jego ugrupowanie poprze poprawkę, która uwzględnia wszystkie uwagi związane z nieprecyzyjną definicją dziennikarza.
Współautor poprawki wykluczającej dziennikarzy spod lustracji (drugi to Robert Smoktunowicz) senator Krzysztof Piesiewicz (PO) tłumaczył podczas dyskusji, iż to nie jest tak, że media są wyłączone w całości spod lustracji. Podlegać jej bowiem będą redaktorzy naczelni, członkowie zarządów spółek medialnych i wydawcy. - Ważny jest ten, kto kieruje pismem, a nie ten, kto pisze - stwierdził.
Z kolei Ewa Tomaszewska (PiS) powiedziała, że należy zmienić Prawo prasowe pod kątem lustracji wszystkich dziennikarzy, a nie tylko drobnej ich części. - To nie jest w porządku, aby 30 proc. było poddanych lustracji, a 70 proc. nie - podkreśliła. Senator wyraziła nadzieję, że znajdzie się na to jakieś rozwiązanie.
Również Czesław Ryszka, zgłaszając poprawkę przywracającą lustrację dziennikarzy, stwierdził, że tej procedurze powinna podlegać cała ta grupa zawodowa.
Prezydencką nowelizację poddał krytyce Piotr Andrzejewski (PiS). Stwierdził, że jest ona powrotem do dawnej koncepcji z 1997 r. rodem z "Ubekistanu". Według senatora, nowa ustawa utrudnia dostęp do prawdy, mówi o jawności, ale w gruncie rzeczy umożliwia skutecznie ukrywanie faktów i ogranicza ofiarom PRL dostęp do dokumentów. Rozwiązania takie senator określił jako "orwellowskie". - Nie zgadzam się z taką filozofią lustracji - podkreślił Andrzejewski.
- Wszystko to, co wykracza poza sądy, jest do wyrzucenia - w ten sposób do nowelizacji ustawy odniósł się Stefan Niesiołowski (PO). - Tej ustawy PO nie poprze - dodał. Sprzeciwił się także sporządzaniu "listy ubeków", czym według niego będą katalogi opracowywane przez Instytut Pamięci Narodowej. Piotr Wach (PO) krytykował zaś olbrzymi rozmiar lustracji, która ma objąć kilkaset tysięcy osób. Jego zdaniem, przekracza to możliwości IPN.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2007-02-08
Autor: wa