Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dziennikarka "GW" porównuje Michnika z Herbertem

Treść

Zbigniew Herbert "sypał" esbekom, a Adam Michnik był niezłomnym, prześladowanym opozycjonistą - taka kuriozalna konkluzja wynika z tekstu dziennikarki "Gazety Wyborczej" Ewy Milewicz, opublikowanego w jej blogu internetowym. Kampania oczerniania wielkiego poety, choć zniknęła z łamów mediów, najwyraźniej trwa dalej w "internetowym podziemiu", gdzie dostęp do opinii publicznej jest nieograniczony. Milewicz więc, powołując się na odtajnione dokumenty IPN, krytykuje Herberta za rozmowy z "esbekami", jednocześnie przeciwstawiając mu Michnika, który - zdaniem Milewicz - z bezpieką nie konwersował. Co w świetle również odtajnionych dokumentów IPN - jest najzwyczajniejszym kłamstwem.
Ostatnia wpadka tygodnika "Wprost" przedstawiającego Herberta jako donosiciela SB i oburzenie opinii publicznej od prawicy do lewicy (vide oświadczenie Celińskiego) sprawiło, że "opluwacze" Herberta zeszli do "internetowych podziemi" i starannie ważą słowa tak, by szkalując, zarazem nie narazić się na zarzut zniesławienia.
I tak też czyni w swoim blogu internetowym, umieszczonym na portalu Agory, Ewa Milewicz. "A z Herbertem mam problem. Czytam właśnie opublikowane przez 'Zeszyty Historyczne' notatki esbeków z rozmów ze Zbigniewem Herbertem"
- pisze. "Problem z Herbertem" - to nieprzypadkowe określenie. Podobne sformułowanie publicznie padało z ust dziennikarzy "GW" nieco wcześniej, kiedy okazało się, że czołowy publicysta tego periodyku, redakcyjny kolega Ewy Milewicz - Lesław Maleszka, okazał się wieloletnim współpracownikiem SB o pseudonimie "Katman" donoszącym m.in. na zamordowanego później Stanisława Pyjasa. "Mamy problem z Maleszką" - przekonywali wówczas publicyści "Wyborczej", próbując dokonać łamańców słownych i logicznych, tak by pozornie nie wybielając konfidentów, zarazem wziąć w obronę "Katmana".
Choć oczywiście Milewicz, jak może, tak unika nazwania Herberta konfidentem. Zastrzega więc, że nie był on TW. Ale jednocześnie dodaje, że rozmawiał z esbekami. Rzecz w tym, że twierdzenie Milewicz ma też ukryte dno, można bowiem, nie będąc tajnym świadomym współpracownikiem SB, być "osobowym źródłem informacji". I to zdaje się sugerować dziennikarka "Gazety Wyborczej" w dalszej części swojego "blogowania", zestawiając "rozmawiającego z esbekami Herberta" z rzekomo "niezłomnym" Michnikiem.

"Niezłomny" Michnik
"W PRL opozycja, do której Z.H. niewątpliwie należał, różnie się zachowywała wobec SB. Część intelektualistów rozmawiała z SB, zwłaszcza wzywana na przesłuchania (...) Byli też tacy ludzie, którzy odmawiali pryncypialnie jakiejkolwiek konwersacji. Gryźli, bili, szczypali. Nie mówili niczego poza podawaniem własnego nazwiska i adresu. A te dane podawali, bo taki był sznyt: bierze się odpowiedzialność za opór władzy. Do takich ludzi, którzy z SB ani słowa, należał przez całe swoje dorosłe życie w PRL Adam Michnik. (...)" - twierdzi Milewicz.
Rzeczywiście - byli opozycjoniści, którzy gnębieni, torturowani, szykanowani, katowani mimo prześladowania nie złamali się, nie udzielili bezpiece żadnych informacji. Do takich bez wątpienia należeli żołnierze AK, NSZ. I byli też tacy "opozycjoniści", którzy w więzieniu czy na internowaniu siedzieli w miarę
- jak na owe czasy - "luksusowych" warunkach, mogąc pisać książki, listy, wydawać je drukiem czy też - jeździć za granicę. I do takich opozycjonistów bez wątpienia należał Adam Michnik.

Szyfrogramy bezpieki
Nieprawdą jest też twierdzenie Milewicz, jakoby Michnik w przeciwieństwie do Herberta nie rozmawiał z bezpieką. Zapewne nie konwersował z zomowcami czy szeregowymi. Ale skoro oczerniający Herberta tak chętnie odwołują się do odtajnionych materiałów SB, to nie można nie wspomnieć o odtajnionych przez IPN w 2004 r. i opublikowanych przez dr. Antoniego Dudka szyfrogramach bezpieki dotyczących m.in. kontaktów Michnika z sowieckimi komunistami w Moskwie w latach 1988-1989.
Szyfrogramy nadsyłane w 1989 r. do Janusza Seredy, od września 1983 r. do listopada 1989 r. dyrektora kontrwywiadu MSW, przez szefa Grupy Operacyjnej Wisła - moskiewskiej placówki kontrwywiadu PRL, inwigilującej pracowników central handlu zagranicznego i badającej nastroje sojuszników, dotyczące rozmów Michnika z sowieckimi komunistami dają wiele do myślenia. Jak choćby szyfrogram
nr 7086 nadany 14 lipca 1989 r. z Moskwy, w którym napisano: "Według potwierdzonych informacji z dnia 12 bm. Adam Michnik był przyjęty przez kierownika grupy konsultantów w wydziale zagranicznym KC KPZR (...)". Znamienne jest, że proszony przez "Tygodnik Solidarność" o skomentowanie tych materiałów, Michnik odmówił rozmowy. Zresztą w środowisku Michnika rozmowy i układy z bezpieką były najwyraźniej rzeczą absolutnie normalną - jak wynika z kolejnych odtajnionych materiałów IPN - z esbekami układał się Jacek Kuroń, toczy się też proces lustracyjny Małgorzaty Niezabitowskiej, która miała być informatorem SB.

"Rozmowy" Kuronia
Fakt kontaktów Kuronia z SB, negocjacji prowadzonych pod płaszczykiem "przesłuchań" potwierdził również Lech Wałęsa, który zaznaczył, że Kuroń prowadził je na jego bezpośrednie polecenie. W wywiadzie dla Radia Gdańsk w gronie osób, które na jego polecenie spotykały się na rozmowach z SB, Wałęsa wymienił również Adama Michnika. Zdaniem Wałęsy, były to "negocjacje" mające doprowadzić do "obalenia komuny". Dziwnie w tym świetle może jednak wyglądać notka z oficjalnej rozmowy z Kuroniem z 30 kwietnia 1986 r., w której esbecy stwierdzili, że zobowiązał się on do niebrania udziału w opozycyjnej demonstracji pierwszomajowej. Miał wówczas, jak wynika z esbeckich materiałów - "wykręcić się kontuzją kolana". Z kolei Andrzej Gwiazda, jeden z założycieli "Solidarności", uważa, że Wałęsa nie miał prawa upoważniać działaczy opozycyjnych do negocjacji z SB. W specjalnym wywiadzie dla Informacyjnej Agencji Radiowej Gwiazda podkreślił, że opozycjoniści nie potrzebowali pośredników do rozmów z komunistycznym rządem. - Nie wiem, czy Kuroń współpracował i chodził na spotkania czy przesłuchania - mówił Andrzej Gwiazda. Ten legendarny założyciel "Solidarności" podkreślił jednak, że Kuroń działał na niekorzyść związku, negocjując z SB. Interesujące jest też, że większość rozmów z Jackiem Kuroniem prowadził major, a potem podpułkownik Jan Lesiak. Ten sam, który później, w latach 90. nadzorował słynną inwigilację działaczy prawicy.
Trzeba też pamiętać, że późniejsze zastąpienie w rozmowach z delegacją rządową tzw. narodowców i zwolenników rozliczenia komunizmu działaczami pokroju Michnika i Kuronia, którzy wcześniej głosili "socjalizm - tak! wypaczenia - nie", zaowocowało w III RP, nazywanej poniekąd słusznie PRL-bis, całkowitą bezkarnością esbeków i dygnitarzy komunistycznych, brakiem lustracji, dekomunizacji, zwrotu zagrabionego majątku. Wszak nie kto inny, ale właśnie Adam Michnik, zionąc nienawiścią wobec tych, którzy domagali się rozliczenia z przeszłością
- podczas swojego wystąpienia w Sejmie bronił majątku byłej PZPR, to również on nazywał komunistycznego generała Wojciecha Jaruzelskiego "człowiekiem honoru".
Wojciech Wybranowski



Niektóre z ponad setki krytycznych komentarzy internautów na temat publikacji Milewicz:
A to gorzej rozmawiać z SBkami w PRL (H), niż się pogodzić z ich szefami w III RP (M)? Otwarte pytanie, które podejście na dłuższą metę bardziej zaszkodziło zakończeniu tamtej epoki - Moth-A

Panią Ewę zżera nienawiść. Szkoda tylko, że tak często widzi ją u innych.
PS. Problemów z Michnikiem piszącym grube książki w internacie, gdy inni nie dostawali ołówka nie ma pani? - Tivoli 6
Z kim musiał rozmawiać Michnik, żeby być wpuszczonym w nienaruszone archiwa ubeckie? Czy było to uzgodnione pod Okrągłym Stołem? Czy była to tylko prośba Kiszczaka, po koleżeńsku: "stary, rzuć okiem na te teczki i doradź, co wynieść i schować, co spalić, a co zostawić na żer przyszłym lustratorom" - All_In

Zwróciliście uwagę na subtelność języka pani Ewy? Jakie to cudne, niby nic, ale "z Herbertem mam problem". Jak pięknie zawoalowana insynuacja. Cymesik - Marchewkowypotwór

Czy to prawda, że udziałowcy AGORY nakazali "dziennikarzom" GW pisać blogi, żeby ich do reszty skompromitowć? - Gonzo

Pani ma dużo tych problemów. Z Herbertem problem, z Maleszką problem. Z Adamem Świętym Michnikem - nie? - Basia

"Nasz Dziennik" 2006-08-30

Autor: wa