Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dzień Podziemnego Państwa Polskiego

Treść

11 września 1998 r. Sejm III kadencji - z inicjatywy grupy posłów Akcji Wyborczej "Solidarność" - powziął specjalną uchwałę o ustanowieniu 27 września Dniem Podziemnego Państwa Polskiego. Wydawało się wówczas, że nastąpił przełom w pracy nad pogrzebaniem reliktów Polski komunistycznej i nad wspólnym obrazem tragicznego losu Polski czasu wojny i podwójnej, niemiecko-sowieckiej okupacji.
Polskie Państwo Podziemne to konspiracyjne instytucje polityczne, administracyjne i wojskowe pełniące władzę w okupowanej Polsce (1939-1945) na podstawie delegacji władz RP na Uchodźstwie. Już 27 września 1939 r. utworzono ogólnokrajową organizację konspiracyjną Służba Zwycięstwu Polski (SZP), kierowaną przez oficerów wojska polskiego, wspieraną przez partie polityczne reprezentowane w Radzie Głównej Obrony Narodu (później Główna Rada Polityczna). W listopadzie 1939 r. rząd RP powołał Związek Walki Zbrojnej (ZWZ), od 14 lutego 1942 r. przekształcony w Armię Krajową (AK), rozdzielono piony: wojskowy i cywilny. W lutym 1940 r. utworzono Polityczny Komitet Porozumiewawczy, do którego weszli przedstawiciele stronnictw politycznych i komendant główny ZWZ. Już w grudniu 1940 r. premier rządu RP mianował Pełnomocnika Rządu RP na Kraj, który zorganizował Delegaturę Rządu RP na Kraj, czyli podziemną administrację państwową. W marcu 1943 r. Komitet Porozumiewawczy został przekształcony w Krajową Reprezentację Polityczną (KRP), a w styczniu 1944 r. w Radę Jedności Narodowej (RJN) - podziemny parlament z przedstawicielami PPS-WRN, SL, SP, SN, Zjednoczenia Demokratycznego, Chłopskiej Organizacji Wolności "Racławice", Kościoła katolickiego i spółdzielczości. W maju 1944 r. pełnomocnik rządu RP został mianowany wicepremierem i razem z ministrami tworzył Krajową Radę Ministrów (na terenie okupowanego kraju!). Na instytucje PPP złożyły się ostatecznie: RJN (parlament), AK (wojsko polskie), Państwowy Korpus Bezpieczeństwa (policja) oraz Wojskowe i Cywilne Sądy Specjalne. AK i Delegatura kierowały organami lokalnymi na terenie całego kraju, w obu strefach okupacyjnych.
W momencie wybuchu Powstania Warszawskiego władze Polskiego Państwa Podziemnego działały już jawnie, co ułatwiło Sowietom skuteczną walkę z polską konspiracją niepodległościową. Taki jednak był sens działalności PPP: ujawnić struktury w momencie decydującym o przebiegu wojny i przejąć władzę w imieniu Narodu Polskiego, być gospodarzem u siebie! Ze względu na kontrakty między jednym z agresorów, Związkiem Sowieckim, a dotychczasowymi aliantami Polski stało się to niemożliwe.
W styczniu 1945 r. AK została rozwiązana, a w marcu niemal całe kierownictwo PPP zostało aresztowane przez NKWD i w czerwcu 1945 r. w "procesie szesnastu" skazane na więzienie, za cichą zgodą polskich "aliantów".
RJN i Delegatura Rządu RP zostały rozwiązane 1 lipca 1945 r., przedtem opublikowały odezwę programową "Testament Polski Walczącej". Ostatnią strukturą PPP walczącą z nową okupacją była powołana w kwietniu 1945 r. Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj, rozwiązana 6 sierpnia 1945 roku. Mimo rozwiązania struktur PPP Polacy kontynuowali walkę o niepodległy byt państwa polskiego w niezliczonych organizacjach konspiracyjnych, z których najważniejsze było Zrzeszenie WiN (Ruch Oporu bez Wojny i Dywersji "Wolność i Niezawisłość" 1945-1948), kontynuujące bezpośrednio dzieło PPP. Powojenny ruch niepodległościowy nazywany jest dziś II konspiracją niepodległościową.
Do struktur PPP nie zalicza się żadnych organizacji kolaborujących z wrogiem, przede wszystkim utworzonych przez Stalina tzw. GL i AL, co nie wyklucza, że wśród szeregowych żołnierzy tych organizacji mogły być osoby walczące szczerze o wolną Polskę, nieświadome ostatecznych celów przywódców organizacji. Ocena ich działalności zależy od ich postawy w okresie opresji komunistycznej (wielu członków GL i AL należało po wojnie do sowieckiej policji politycznej i zwalczało polskie ruchy niepodległościowe).
11 września 1998 r. na sali sejmowej panowała zgodna opinia zarówno co do potrzeby podjęcia uchwały ustanawiającej Dzień Podziemnego Państwa Polskiego, jak i co do ludobójczego charakteru działań obu totalitarnych państw, które zaatakowały nas we wrześniu 1939 roku. A wypowiadali się różni posłowie - od inicjatorów uchwały z AWS (sprawozdawcą był poseł Andrzej Zakrzewski), poprzez KPN, Ruch Odbudowy Polski, do Unii Wolności, PSL i SLD. Wszystkich mówców przebił Stefan Niesiołowski, który mocno podkreślił, że Polskie Państwo Podziemne powstało nie tylko jako przejaw oporu przeciwko Niemcom, ale w sytuacji gdy "dwa zorganizowane ludobójcze totalitaryzmy sprzymierzyły się przeciwko Polsce". Pana Niesiołowskiego wyraźnie prześladuje słowo "ludobójstwo". Można odnieść przykre wrażenie, jakby jego użycie uzależniał od przynależności partyjnej i bieżącej polityki. Mam nadzieję, że to tylko wrażenie. We wrześniu 1998 r. był posłem AWS.
Nie stracić pamięci
Poseł Andrzej Zakrzewski starannie i głęboko uzasadnił powzięcie uchwały, cytując słowa uczestnika Powstania Warszawskiego, pisarza Witolda Zalewskiego: "Nawet ci, którzy nie tak dawno wybrali przyszłość, nie mogą uciec od przeszłości. Jest ona przecież w każdym z nas, w duszy każdego człowieka i w etosie całego narodu. Kronika dziejowa nie jest ani zapisana do końca, ani nie da się z niej wycisnąć zaklęcia, które by pozwalało rozpocząć wszystko od zera". Przytoczył opinię wybitnego historyka Tadeusza Manteuffela: "Podobnie jak nie może rozwijać się kraj, którego ekonomika jest chora, tak samo narażone jest na skarlenie i wegetację kulturową społeczeństwo, które odwróciło się i odcięło od własnej historii". Przypomniał napis wykuty na bramie starego zakopiańskiego cmentarza: "Narody tracąc pamięć, tracą życie" (znana sentencja Tukidydesa, greckiego historyka żyjącego w V wieku przed n.Chr.).
Poseł uzasadnił też wybór 27 września na Dzień Podziemnego Państwa Polskiego. - 27 września 1939 r. przed hitlerowskim najeźdźcą broniła się wciąż Warszawa. Trwały w oporze Modlin i Hel. Dogorywała bitwa pod Tomaszowem Lubelskim. Walcząc z Armią Czerwoną, przesuwała się na zachód grupa gen. Kleeberga, zaś na południu toczyło walkę z Sowietami zgrupowanie kawalerii gen. Andersa. Wtedy to gen. Michał Tokarzewski, dysponując pełnomocnictwem naczelnego wodza do dowodzenia w wojnie, powołał w oblężonej stolicy pierwszą polską organizację konspiracyjną - Służbę Zwycięstwu Polski - podkreślał. Jak pamiętamy, SZP przekształciła się jeszcze w listopadzie 1939 r. w Związek Walki Zbrojnej, a w lutym 1942 r., na mocy rozkazu wodza naczelnego gen. Władysława Sikorskiego, w szczególnie bliską dziś polskim sercom Armię Krajową. - Mamy moralny obowiązek spowodowania, aby uczestnikom walki o niepodległość Ojczyzny spod znaku Polski Walczącej oddano należny hołd. Przez wiele lat "zaplute karły reakcji" były najniższą kastą klasowego społeczeństwa Polski "ludowej". Wyszydzano ich, wyrzucano z pracy, więziono, wielu zamęczono w katowniach UB. Ludzie ci należeli w większości do pokolenia, którego proces dojrzewania psychicznego i patriotycznego wypadł w okresie II Rzeczypospolitej. Tak jak nie złamały kręgosłupa moralnego tych ludzi prześladowania obu okupantów, tak nie zniszczył ich czas totalitarnego zniewolenia. Wielu z nich aż po rok 1989 kontynuowało dzieło rozpoczęte przysięgą złożoną w czasie okupacji. Współtworzyli opozycję demokratyczną, współtworzyli polską kulturę i naukę. Tym zaś, którzy wycofali się z działalności publicznej, zawdzięczamy to, że o ile fałszowano przez pół wieku podręczniki historii, o tyle nie zafałszowano świadomości historycznej i patriotycznej Polaków. Dzięki nim, dzięki naszym rodzicom, wiedzieliśmy o dniu 17 września, o mordzie w Katyniu, rozumieliśmy Jałtę - kończył swą wypowiedź poseł Zakrzewski, jeszcze raz zaznaczając, że sens uchwały nie ogranicza się tylko do lat 1939-1945 i nie tylko do okupacji niemieckiej.
Podziemny parlament
Poseł Jan Olszewski podkreślił w swej wypowiedzi, że Polskie Państwo Podziemne to także podziemny parlament w postaci Rady Jedności Narodowej. - Nie był to parlament pozorowany. Toczyły się w nim głębokie, zasadnicze, bardzo nieraz zażarte dyskusje. Zasiadali w nim ludzie reprezentujący najważniejsze nurty polskiego życia politycznego, ludzie, których nieraz dzieliło bardzo wiele, światopogląd, doświadczenie polityczne, rozbieżne programy partii, które reprezentowali, własne biografie, w które włączony był często wątek zupełnie zasadniczych między nimi konfliktów, a łączyło tylko jedno: niezłomny polski patriotyzm - tylko tyle i aż tyle! (...). To był parlament, który w najtrudniejszym dla Polski czasie zdobył się na to, aby nakreślić wizję przyszłego odzyskanego, niepodległego, już wolnego i jawnego polskiego państwa. Najpełniejszy kształt tej wizji został zarysowany w dokumencie otwierającym Rady Jedności Narodowej - w deklaracji z 15 marca 1944 r. zatytułowanej "O co walczy naród polski". Ten dokument jest obrazem wspólnej wizji różniących się między sobą Polaków. Ich przyszłej wolnej Ojczyzny. Wiele zarysowanych tam problemów rozwiązał już lub zdezaktualizował czas. Ale są takie, nad którymi i my się dzisiaj trudzimy. Na nas spoczywa obowiązek ich rozwiązania - mówił poseł. Czytając te uwagi sprzed 11 lat, nie można oprzeć się refleksji, że czas nie wszystko rozwiązał, a Polacy nie zawsze rozumieją, o co można się spierać, a o co spierać się nie godzi - nawet jeśli dyktuje to bieżąca polityka.
Co pozostanie po nas?
Bodaj najważniejsze słowa w ówczesnej debacie wypowiedział poseł Jan Łopuszański: - Tuła się czasem po Polsce taka teza, że jesteśmy Narodem, który nie potrafi zgodnie, odpowiedzialnie, wspólnie organizować swojego zbiorowego życia, życia państwowego. Wielokrotnie, słysząc tę tezę, odczuwałem wewnętrzny sprzeciw. Wtedy wspominałem w pierwszej kolejności etos Polskiego Państwa Podziemnego. Przecież w tym samym czasie o wolność i niepodległość walczyło wiele narodów Europy przeciwko okupacji wrogów, ale tylko Polska wydała z siebie Państwo Podziemne (...), które wspólnie z aliantami miało swój wielki udział w pokonaniu nawały niemieckiej, które walczyło z nawałą bolszewicką, pomimo zdrady aliantów, i które budowało etos wierności Polsce i przekazywało go kolejnym polskim pokoleniom (...). Nie byłoby zrywu solidarnościowego, gdyby nie ta tradycja wierności Polsce, nie byłoby odzyskania niepodległości, gdyby nie to szczególne dziedzictwo (...). Po Polskim Państwie Podziemnym pozostała chwała. A co pozostanie po nas? Czy wypełnimy testament wolnej Polski?
Sursum corda!
Marszałek Maciej Płażyński zaproponował, by Sejm powziął uchwałę w sprawie ustanowienia Dnia Podziemnego Państwa Polskiego w drodze aklamacji. Posłowie przyjęli te słowa długotrwałymi oklaskami, po czym wszyscy wstali i odśpiewali hymn narodowy.
Powtórzę ważne pytanie, postawione przez posła Łopuszańskiego, niezmiennie aktualne: Po Polskim Państwie Podziemnym pozostała chwała. A co pozostanie po nas?
"Nasz Dziennik" 2009-09-26

Autor: wa