Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dzień pamięci i hołdu

Treść

Przyjechali z różnych stron Polski byli więźniowie: Wronek i Rawicza, Zamościa i Lublina, Montelupich w Krakowie i stołecznej Rakowieckiej. Wielu już schorowanych, zmęczonych, ale i szczęśliwych - bo udało im się przeżyć niedolę komunistycznych kazamatów. Właśnie we Wronkach, miasteczku, gdzie w okresie PRL-u znajdowało się jedno z najcięższych więzień politycznych, spotkali się byli więźniowie polityczni okresu stalinowskiego, by oddać hołd tym, którzy swą walkę o wolną Polskę przypłacili życiem.
Sobotnie obchody zjazdu więźniów politycznych okresu stalinowskiego we Wronkach rozpoczęła uroczysta Msza Święta w intencji pomordowanych w komunistycznych więzieniach żołnierzy państwa polskiego. Do tej niewielkiej miejscowości przyjechało ponad stu byłych żołnierzy Polski Podziemnej więzionych przed laty w aresztach i więzieniach Wielkopolski, Rzeszowszczyzny, Małopolski, Warszawy... Wszyscy jak jeden mąż mówili: - Chcemy oddać hołd naszym kolegom zakatowanym podczas śledztw, zamordowanym w tajemniczych okolicznościach w więziennych celach, na więziennych dziedzińcach...
- Spotykamy się tutaj, we Wronkach, już po raz szósty. A jeszcze niedawno nikt z nas nie wierzył, że będzie nam kiedykolwiek dana możliwość oficjalnego oddania hołdu naszym kolegom, żołnierzom Państwa Podziemnego, zamordowanym w więzieniach stalinowskich - mówił wzruszony Józef Hasiński, wieloletni więzień Wronek, torturowany i szykanowany za swoją działalność na rzecz niepodległej Polski.
Spotkanie byłych więźniów politycznych okresu stalinowskiego nie przypadkiem zorganizowano właśnie w tym miejscu. Wronieckiemu więzieniu bowiem, obok Zamościa i Lublina, towarzyszyła przed laty zła sława jednego z najbardziej represyjnych miejsc przetrzymywania żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego, i szykan wobec nich. To tu więziono generała Skalskiego, tu, jak twierdzą niektórzy historycy, przebywał generał Leopold Okulicki "Niedźwiadek".
W latach 1945-1956 przez Wronki przeszło ok. 15,5 tys. osób. Dominowali więźniowie polityczni. Wobec nowo przybyłych osadzonych strażnicy i funkcjonariusze "Wydziału Specjalnego" stosowali swoisty rytuał, tzw. ścieżkę zdrowia. Więźniów zmuszano do rozebrania się do naga i wielogodzinnego oczekiwania na dziedzińcu. Dokonywano wówczas bardzo szczegółowej kontroli osobistej, i to niezależnie od pogody. Bardzo często odbywało się to przy wielostopniowym mrozie. Następnie przepędzano więźniów przez szpaler funkcjonariuszy, którzy pałkami, kluczami czy też pięściami bili przebiegających.
Tadeusza Inglota aresztowano w 1948 roku za działalność w WiN w okręgu przemyskim. Początkowo więziony w Krakowie, Jarosławiu i Rzeszowie, wreszcie skazany za "próbę obalenia Polski Ludowej", trafił do Wronek. Przesłuchań, tortur i szykan nigdy nie zapomni. - Był taki oddział specjalny, stworzony wewnątrz więzienia. Wzywał sobie taki "towarzysz" więźnia, a następnie go przesłuchiwał. Bicie, straszenie, kopanie po całym ciele. Tutaj we Wronkach najbardziej znęcali się nad nami młodzi działacze komunistyczni wyrzuceni z Francji - wspomina Tadeusz Inglot.
Do stalinowskich więzień trafiali nie tylko żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego, ale także młodzi chłopcy wychowani w tradycjach patriotycznych i narodowych. Zenon Wechmann z Poznania został aresztowany w 1952 roku i skazany na siedem lat więzienia za przynależność do poakowskiej organizacji harcerskiej. Trafił do Potulic, kamieniołomów "Pierścień Bielawy", wreszcie do Rawicza.
- Moja cela znajdowała się w piwnicach, obecnie wyłączonych z użytku. Pamiętam takie zdarzenie, gdy korytarzem szedł olbrzymi "klawisz" i za nogę po podłodze ciągnął więźnia. Na ziemi były piętnastocentymetrowe progi. I jak strażnik ciągnął tego mężczyznę, to głowa nieszczęśnika uderzała o nie z całej siły - wspomina Zenon Wechmann.
Poznański oddział IPN od kilkunastu miesięcy prowadzi śledztwo w sprawie mordów, jakie popełniano w stalinowskich Wronkach. Według oficjalnych zgłoszeń administracji więziennej, w latach 1945-1956 zmarło we Wronkach co najmniej 240 więźniów. Do tej liczby dodać należy również kilkanaście zgonów więźniów mających przerwę w karze, której udzielono w przypadkach ciężkiej i nierokującej wyzdrowienia choroby. Wśród zmarłych znajdowały się także ofiary preparowanych egzekucji, m.in. w formie "śmierci samobójczych" lub po prostu zwykłych zabójstw, dokonywanych przez konfidentów oddziału specjalnego.
Wojciech Wybranowsk

"Nasz Dziennik" 2005-07-04

Autor: ab