Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dzieło na skalę światową

Treść

Z ks. Romanem Kotem, moderatorem Żywego Różańca diecezji warszawsko-praskiej, koordynatorem Diecezjalnego Jerycha Różańcowego, rozmawia Małgorzata Bochenek

W konkatedrze Matki Bożej Zwycięskiej na Kamionku w Warszawie jutro rozpocznie się tydzień kończący Jerycho Różańcowe, które przez rok trwało w diecezji warszawsko-praskiej. Kiedy podjęta została myśl o tej formie modlitwy?

– Pomysł zrodził się w czasie peregrynacji figury Matki Bożej Loretańskiej, która odwiedzała wszystkie parafie i wspólnoty naszej diecezji. W tym czasie z intuicji ks. abp. Henryka Hosera zrodziła się myśl, aby dopełnieniem na ścieżkach, drogach naszego życia duchowego stała się modlitwa różańcowa. To Matka Boża przeprowadziła nas przez tę drogę i wskazała na Różaniec. Maryja w znaku figury loretańskiej utorowała drogę do Jerycha Różańcowego.

Jerycho Różańcowe, w które zaangażowana jest cała diecezja – 185 parafii – jest ewenementem w skali Polski.

– Ksiądz biskup Marek Solarczyk, który bardzo mocno zaangażował się w organizację i przeprowadzenie Jerycha, podczas jednego ze spotkań stwierdził, że jest to ewenement na skalę światową. Ksiądz biskup Marek wraz z ks. Dariuszem Korbikiem, dyrektorem Duszpasterstwa Ogólnego, wcześniej przygotowywali kalendarium Jerycha na specjalnych spotkaniach dekanalnych z proboszczami wyznaczonego rejonu. Omawiali i dopinali duszpasterskie sprawy i szczegóły konkretnych działań modlitewnego czuwania.

Było to ogromne przedsięwzięcie logistyczne.

– Jerycho zaczęło się przed rokiem, w sobotę, w przeddzień Adwentu, czyli na progu nowego roku duszpasterskiego. Pierwszym miejscem była katedra św. Floriana, męczennika. Diecezja została podzielona na 52 rejony. Jerycho trwało w każdym rejonie od soboty od godz. 19.00, gdzie rozpoczynało się uroczystą Mszą św., i kończyło po tygodniowej modlitwie w sobotę Eucharystią o godz. 18.00. Nad każdymi wspólnotami czuwali kapłani, proboszczowie otworzyli drzwi kościoła, szczególnie nocami musieli zadbać o bezpieczeństwo modlących się. Im należą się słowa wdzięczności, bo podjęli wielkie dzieło. Czasem pojawiły się przeszkody, ale Maryja zawsze znajdowała wyjście z trudnej sytuacji.

W organizację Jerycha Różańcowego i uczestnictwo w nim zaangażowało się bardzo wielu ludzi…

– Włączyły się wszystkie wspólnoty naszej diecezji, parafie, szpitale, hospicja, domy opieki, instytucje z terenu Kościoła lokalnego. Wspierali nas modlitwą także więźniowie w zakładach karnych, mieli tydzień modlitwy w wyznaczonych godzinach. Kapłani wraz ze swoimi parafianami trwali w ciągu doby na czuwaniu przed Najświętszym Sakramentem. Parafie przygotowywały się w swoim zakresie do tego wielkiego wydarzenia, zapraszani byli różni kapłani, głosili kazania o Różańcu, roli Maryi w życiu rodzin. Jerycho nie mogłoby się odbyć bez pomocy ludzi świeckich zaangażowanych we wspólnoty różańcowe. Jesteśmy wdzięczni Matce Bożej i wszystkim współorganizatorom. Aby była ciągłość, ponad 20 parafii podjęło dodatkowo tygodniowe czuwania, mimo że wcześniej uczestniczyły w Jerychu w wyznaczonej dla siebie dobie. Bardzo dużo pomagały nam żeńskie zgromadzenia zakonne, siostry z różnych domów zakonnych aż cztery tygodnie modliły się Jerychem.

Jakie przede wszystkim intencje były przedstawiane Panu Bogu?

– Modliliśmy się w bardzo wielu różnych intencjach Kościoła lokalnego, Kościoła w Polsce i powszechnego. Modliliśmy się w intencji ks. abp. Henryka Hosera i ks. bp. Marka Solarczyka oraz biskupów seniorów Kazimierza i Stanisława, za wszystkich kapłanów i siostry zakonne, o nowe powołania kapłańskie, zakonne i misyjne.

Bardzo ważną intencją była modlitwa wynagrodzenia za grzechy Narodu i świata, ale także o pomyślność dla naszej Ojczyzny. Modliliśmy się o pobudzenie ducha pokuty, o odkrycie daru Eucharystii w życiu i misji rodziny. Za wstawiennictwem Maryi prosiliśmy o pogłębienie ducha modlitwy w rodzinach. Wynagradzaliśmy Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Matki Bożej za zniewagi i profanacje. Modliliśmy się o nawrócenie nieprzyjaciół Kościoła.

Liczne były owoce tej modlitwy?

– Kilka małżeństw wymodliło dar rodzicielstwa. W ciągu tego roku w naszej archidiecezji powstało aż 160 nowych kół Żywego Różańca, to fenomen. Pięknym owocem są powstające wspólnoty rodzinnych kół Żywego Różańca, które tworzą młode rodziny z dziećmi. Już w ponad 20 parafiach diecezji grupa liderów głosiła świadectwa, pozyskując kolejne rodziny do różańcowej wspólnoty. Od września tego roku odbywają się także comiesięczne spotkania dla ewangelizatorów, ich formację prowadzi ks. bp Marek Solarczyk. Przez Siostry Loretanki już na początku przyszłego roku zostanie wydana księga świadectw.

Temu wielkiemu dziełu cały czas błogosławiła Maryja…

– Jesteśmy wdzięczni za Jej opiekę nad naszą diecezją, dlatego ostatnim rejonem Jerycha będzie konkatedra Matki Bożej Zwycięskiej na Kamionku w Warszawie. W tygodniu od 22 do 29 listopada zwieńczone zostanie to wielkie dzieło modlitewne, także sympozjum maryjnym, w którego organizację zaangażowanych jest bardzo dużo wspólnot i instytucji naszej diecezji. Jest to dla nas kolejna łaska od Maryi, która ma nas zjednoczyć w sanktuarium diecezjalnym. Na każdy dzień zaproszeni są kapłani, siostry zakonne i osoby świeckie do wygłoszenia o godz. 18.45 prelekcji, aby jeszcze bardziej ubogacić duchowo i podsumować dzieło Jerycha Różańcowego. To na Kamionku rodziły się i organizowały pierwsze w Polsce Jerycha Różańcowe. Współorganizatorem był nieżyjący już ks. bp Zbigniew Kraszewski oraz świecki apostoł Matki Bożej Anatol Kaszczuk, który został obdarowany przez Maryję łaską zrozumienia potęgi modlitwy różańcowej.

Dlaczego warto podjąć wysiłek Diecezjalnego Jerycha Różańcowego?

– To jest wielka siła i potęga, która jednoczy wspólnoty w diecezji. To wielkie zjednoczenie duchowe. Jest ono bardzo ważne w czasach współczesnych, kiedy sprawy ducha są spychane na margines życia, a autorytet Kościoła podważany. Jak mury biblijnego Jerycha zostały zburzone, tak i my poprzez modlitwę różańcową chcieliśmy burzyć mury współczesnych nurtów kulturowych godzących w fundamentalne wartości. Widziałem, jak ludzie, mimo zmęczenia, odchodzili umocnieni. W rodzinach przełamywały się mury braku miłości, odrzucenia. Małżonkowie na nowo otwierali się na działanie Pana Boga, na moc Różańca Świętego. Dokonały się wielkie dzieła.

Dziękuję za rozmowę.

Małgorzata Bochenek
Nasz Dziennik, 21 listopada 2014

Autor: mj