Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dzieciobójstwo nie wadzi Bidenowi

Treść

Wiceprezydent USA Joe Biden podczas wizyty w Chinach pozytywnie wypowiadał się o brutalnej chińskiej polityce ludnościowej, podkreślając, że rozumie powody, dla których kraj ten ją stosuje. USA, które pouczają inne kraje w kwestii przestrzegania praw człowieka, nie dostrzegają ich łamania w Chinach, gdzie państwo brutalnymi metodami zmusza rodziców do zabijania swoich poczętych dzieci lub do przeprowadzania sterylizacji.
- Nie kwestionuję tego - powiedział amerykański wiceprezydent, podkreślając, że rozumie, iż Chiny są zmuszone prowadzić politykę regulacji przyrostu naturalnego. Polityk posunął się nawet do stwierdzenia, jakoby chińskie władze wykazywały w ten sposób podobną troskę o perspektywy gospodarcze co Stany Zjednoczone. - Nie ma sieci bezpieczeństwa. Wasza polityka jest jedną z tych, którą w pełni rozumiem. Nie kwestionuję polityki jednego dziecka - dodał Joe Biden, którego słowa cytuje portal LifeSiteNews.com. Zdaniem amerykańskiego polityka jest tylko jeden mankament tejże strategii, a mianowicie fakt, iż wiąże się z nią ryzyko naruszenia równowagi, gdy w przyszłości jeden pracujący Chińczyk będzie musiał płacić na emerytury aż czterech osób. - Wynik będzie taki, że jeden pracownik będzie pracował na czterech emerytów. To niemożliwy do udźwignięcia ciężar - podkreślił.
Tymczasem prezes organizacji "Human Rights Without Frontiers" Reggie Littlejohn w rozmowie z portalem LifeSiteNews.com zauważa, że amerykański wiceprezes, głosząc takie stanowisko, przymyka oko na inną kwestię, a mianowicie na straszne ludzkie cierpienie. Biden, aprobująco wyrażając się o antynatalistycznej polityce, nie wspomniał bowiem o tym, że w jej ramach kobiety w Chinach codziennie zmuszane są do aborcji i obowiązkowej sterylizacji, co prowadzi nie tylko do masowego ludobójstwa, ale także do wielu kalectw. - Czy on w pełni rozumie, że polityka jednego dziecka w Chinach powoduje więcej przemocy wobec kobiet i dziewcząt niż jakakolwiek inna polityka na świecie? - pyta retorycznie Littlejohn. Prezes wyjaśnia, że Chinki, które chcą urodzić dziecko, są wręcz na siłę wyciągane z domów i przywiązywane do stołów operacyjnych, gdzie poddaje się je przymusowej aborcji. Jak przypominają obrońcy praw człowieka, każdego dnia w podobny sposób zabija się w Chinach około 35 tys. poczętych dzieci, czyli niemal dziesięć razy więcej niż w USA. Działania komunistycznych Chin stoją też w sprzeczności z polityką administracji Baracka Obamy, która promuje "prawo kobiet do aborcji", ale przecież Pekin nie daje kobietom żadnego prawa, tylko brutalnie wbrew ich woli zabija ich dzieci.
Wizyta amerykańskiego wiceprezydenta miała jednak na celu przede wszystkim zapewnienie tamtejszych przywódców, że amerykańskie obligacje skarbowe, które Chiny posiadają na sumę aż 1,2 bln dolarów, są bezpieczne. Media podkreślają też, że kolejnym powodem wizyty Bidena w Pekinie jest chęć nawiązania bliższych relacji z wiceprezydentem Xi Jinpingiem, który najprawdopodobniej zostanie w przyszłym roku przywódcą Komunistycznej Partii Chin i państwa.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2011-08-25

Autor: jc