Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dzieci z głodu jedzą szczury

Treść

Wywłaszczenie białych farmerów przez prezydenta Roberta Mugabe zbiera krwawe żniwo. Coraz więcej mieszkańców Zimbabwe umiera z głodu i chorób nim wywołanych. 77 proc. populacji notorycznie głoduje. Dużym problemem jest także AIDS, które dziesiątkujące mieszkańców tego niegdyś mlekiem i miodem płynącego kraju.

Stopa inflacji w Zimbabwe osiągnęła już niewyobrażalne 231 milionów procent i jest najwyższa na świecie. Oznacza to, że obecne ceny w tym kraju są o 231 milionów razy wyższe niż w roku ubiegłym. Wzrost ten w dużej mierze spowodowany jest wzrostem cen chleba i zboża. Dodatkowo z dnia na dzień ceny wszystkich produktów wzrastają o około 40 procent. Ponad 85 proc. mieszkańców Zimbabwe nie ma pracy i żyje poniżej dopuszczalnego progu ubóstwa (państwowe statystyki mówią o około 43-procentowym bezrobociu). Większość z nich liczy na pomoc krewnych mieszkających za granicą - przeważnie tych osiadłych w Republice Południowej Afryki. Mieszkańcom brakuje podstawowych artykułów żywnościowych i higienicznych. ONZ ocenia, że ponad 5 milionów ludzi jest w dramatycznej sytuacji wymagającej natychmiastowej pomocy, głównie dostarczenia produktów spożywczych. Inne organizacje humanitarne skłaniają się do podawania znacznie wyższej liczby głodujących - 77 proc. populacji Zimbabwe.

Kraj mlekiem i miodem płynący
Zimbabwe było kiedyś jednym z najbogatszych państw afrykańskich. Obecnie głodne dzieci zmuszone są do jedzenia szczurów i toksycznych roślin. Kraj popada w coraz większą biedę i ruinę. A wszystkiemu winien jest prezydent Robert Mugabe, który niepodzielnie rządzi krajem od ponad 28 lat. Tę dramatyczną sytuację pogłębia brak jakichkolwiek oznak współpracy pomiędzy partiami politycznymi. W odpowiedzi na rosnące problemy prezydent nakazuje ciągły dodruk pieniądza. Sam Mugabe, przebywając w Nowym Jorku, zatrzymał się w najbardziej ekskluzywnym, pięciogwiazdkowym hotelu, w którym koszt jednego noclegu to 3 tys. USD. Mugabe winą za wszystkie problemy obarcza kraje zachodnie. Jego zdaniem, do "niewyobrażalnego cierpienia" jego rodaków przyczynił się Zachód, który nałożył sankcje na Zimbabwe. Twierdzi, że to spisek "brytyjskich imperialistów" winny jest gospodarczej zapaści jego kraju.

Skrajna nędza
Przyjeżdżającym do Zimbabwe na każdym niemal kroku towarzyszy widok płaczących, głodnych dzieci. - Ciągłe niedożywienie i choroby oznaczają dla tych dzieci niechybną śmierć. Musimy działać szybko - apelują pracownicy organizacji humanitarnych. Tymczasem w Zimbabwe nikogo nie dziwi widok trzyletniego dziecka kurczowo trzymającego w ręce kawałek zwęglonego szczura. Ten oburzający dla nas, mieszkańców Europy, widok to życie codzienne mieszkańców tego afrykańskiego kraju. - Nie mamy żadnej innej żywności. Łapiemy szczury, aby nimi wypełnić nasze żołądki - mówi w rozmowie z BBC 14-letni Ian z Doliny Zambezi. Ludzie cieszą się, gdy uda im się złapać gryzonia. Chłopiec podkreśla, że kiedy nie ma szczurów, on i jego rodzeństwo zmuszeni są do jedzenia toksycznych i żylastych korzeni makuri. Mają one gorzki smak i nie posiadają żadnych wartości odżywczych. Częstsze jedzenie makuri powoduje okropne bóle żołądka, biegunkę, a nawet śmierć. Także opieka lekarska w kraju jest w tragicznym stanie, a ponad 54 proc. ludności nie ma do niej dostępu. Szacuje się, że w Zimbabwe żyje około 1,6 mln sierot. Rodzice większości z nich zmarli z głodu lub na AIDS. W prawie 50 tys. domów głównym żywicielem rodziny jest właśnie dziecko.

Przyczyna kryzysu
Aby zrozumieć podstawy kryzysu tego najbogatszego niegdyś państwa afrykańskiego, należy cofnąć się do czasów, gdy gospodarka w Zimbabwe była w rękach białych farmerów. Zatrudniali oni w swoich gospodarstwach rdzenną ludność Zimbabwe i uczynili z kraju prawdziwe eldorado. Kilkanaście lat temu Zimbabwe było największym w Afryce eksporterem żywności i kamieni szlachetnych. W roku 2000 dyktator, obawiając się narastającego niezadowolenia, nakazał siłą wywłaszczać białych z ich gospodarstw, a ich ziemie oddał w ręce ludzi związanych z reżimem. Było to najgorsze posunięcie z możliwych. Szybko okazało się, że czarni właściciele nie posiadają odpowiednich umiejętności do uprawy ziemi i w niedługim czasie doprowadzili tę rozwojową gałąź gospodarki do ruiny.
Marta Ziarnik
"Nasz Dziennik" 2008-10-11

Autor: wa