Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dzieci z Biesłanu zaprzeczają Kremlowi

Treść

Coraz więcej szczegółów pokazujących prawdę o okolicznościach okupacji przez terrorystów szkoły w Biesłanie oraz szturmie rosyjskich służb ujawnianych jest podczas procesu Nurpaszy Kułajewa - oficjalnie jedynego żyjącego terrorysty po akcji uwolnienia zakładników. Relacje dzieci, które przeżyły tragedię, podważają oficjalną wersję wydarzeń, przedstawianą przez władze Rosji.
Dziesięcioletni Sarmat Chudałow, który był wśród zakładników w czasie ataku terrorystycznego na szkołę w Biesłanie, zeznał, że napastnicy zmuszali go i kilku jego rówieśników do wyciągania w sali teatralnej spod podłogi sceny broni i amunicji. Jego zeznanie podważa oficjalną wersję śledztwa, według której terroryści całą posiadaną broń i amunicję przywieźli ze sobą w ciężarówce. Zeznanie Chudałowa obciąża siły bezpieczeństwa, które nie zapobiegły wcześniej przygotowywanemu atakowi.
Jeszcze bardziej ciekawa była relacja 13-letniego Witalija Makijewa, który podważył deklaracje władz, jakoby w czasie szturmu na szkołę żołnierze nie stosowali miotaczy ognia. - Wleciał jakiś ogień do sali gimnastycznej. Po tym przybiegł terrorysta i powiedział, żebyśmy poszli do sali treningowej. Pobiegliśmy po trupach. Zauważyłem tam swojego kolegę z tej samej klasy. Leżał na podłodze... bez głowy. Powiedzieli potem, żebyśmy poszli do stołówki. A tam zobaczyłem, jak przez okno wleciała czerwona kula. Uderzyła w sufit i wybuchła. Potem od strony prywatnych domów wleciała jeszcze jedna taka kula. Uderzyła w kratę [w oknie] i ją wyłamała. Jeden z chłopców chciał wyskoczyć przez to okno, ale z tyłu rozstrzelali go bojownicy z automatu - opowiadał chłopiec o początku szturmu.
Natomiast 14-letnia Ałana Tigijewa jeszcze raz podważyła najbardziej absurdalną wersję władz, jakoby terroryści nie wysunęli żadnych żądań. Oficjalne przyznanie, że było inaczej, doprowadziłoby bowiem do napiętnowania Kremla przez opinię publiczną. Dziewczynka powiedziała, że wprost pytała jednego z terrorystów, Władimira Chodowa, kiedy ich wypuszczą. Odpowiedział jej, że dopóki Putin nie wypełni ich rozkazu, nikt ze szkoły nie wyjdzie. - Zapytałam, co to za rozkaz, a on się roześmiał i powiedział, że oni chcą, żeby wyprowadzili wojska z Czeczenii - wspominała dziewczynka.
Waldemar Moszkowski

"Nasz Dziennik" 2005-09-29

Autor: ab