Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dyskryminowane matki

Treść

W polskich szpitalach łamie się prawa kobiet rodzących - to przesłanie apelu do ministra zdrowia, jaki wystosował rzecznik praw obywatelskich. Jego zdaniem, obrona kobiet znajdujących się na oddziałach położniczych publicznych placówek służby zdrowia jest jak najbardziej uzasadniona - dowiodły tego listy młodych matek, które trafiają do biura RPO, oraz wizytacja zarządzona przez rzecznika.

Rzecznik praw obywatelskich wskazuje, że choć ubezpieczenie zdrowotne oparte jest na zasadach równego traktowania i solidarności społecznej oraz równym dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, to prawa rodzących kobiet nie są w tym zakresie respektowane. - Pacjentki nie mają możliwości wyboru szpitala ani bezpłatnego dostępu do szkoły rodzenia, porodu rodzinnego czy sali porodowej z udogodnieniami - stwierdził Janusz Kochanowski. - Także bardzo często placówki pobierają opłaty za tzw. usługi ponadstandardowe - dodaje.
Są to opłaty m.in. za osobną salę po porodzie, indywidualną opiekę lekarza lub pielęgniarki podczas porodu i po nim czy wreszcie znieczulenie zewnątrzoponowe. - Pobieranie takich opłat jest niezgodne z powszechnie obowiązującymi przepisami prawa i stanowi niedopuszczalną praktykę publicznych szpitali, a także dyskryminuje osoby biedne - stwierdza rzecznik.
Zdaniem Janusza Kochanowskiego, niepokój budzi przede wszystkim początek drogi prowadzącej do narodzin dziecka - o przyjęciu do szpitala, zwłaszcza w sytuacji ograniczonej liczby miejsc, decydują niejednokrotnie ukończenie przez pacjentkę szkoły rodzenia prowadzonej przez dany szpital oraz to, czy lekarz prowadzący jest pracownikiem szpitala. Wiele do życzenia pozostawia również respektowanie praw pacjentki do intymności i godności. Chodzi m.in. o nieinformowanie o zabiegach dokonywanych podczas porodu.
W swoim piśmie do ministra zdrowia Janusz Kochanowski podkreśla, że w publicznych szpitalach tworzy się podwójne standardy opieki - sale porodowe z udogodnieniami i dodatkowymi świadczeniami dla kobiet wnoszących opłaty oraz ogólne, skromnie wyposażone porodówki dla pozostałych rodzących.
To, że apel rzecznika jest uzasadniony, potwierdziła pani Ilona, która miesiąc temu urodziła syna w Instytucie - Centrum Zdrowia Matki Polki. - Mieszkamy na obrzeżach Łodzi, uczęszczaliśmy z mężem na zajęcia w szkole rodzenia przy łódzkim Centrum Służby Rodzinie - mówi. - Lekarz prowadzący nie był pracownikiem szpitala, do którego się zgłosiłam, i z braku miejsc odesłano mnie do ICZMP - dodaje. Jednak tego samego dnia przyjęto do placówki, do której się udała, inną kobietę, której lekarz prowadzący był ordynatorem w tymże szpitalu - takimi sprawami musi się koniecznie zająć resort zdrowia - mówi pani Ilona.
Anna Skopinska

żródło: "Nasz Dziennik" 2007-04-07

Autor: mj