Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dyscyplinarka za agenturę

Treść

W projekcie tzw. ustawy lustracyjnej znajdzie się poprawka PiS pozwalająca pracodawcy na dyscyplinarne zwolnienie osoby współpracującej z komunistycznymi organami bezpieczeństwa PRL. Propozycję sceptycznie oceniają posłowie PO. Bez ich poparcia projekt nie przejdzie w komisji sejmowej.
Wczoraj wieczorem sejmowa komisja nadzwyczajna przygotowująca nowelizację ustawy o IPN i o lustracji rozszerzyła katalog osób publicznych, które miałyby podlegać lustracji.
- Chodzi o stworzenie pewnej możliwości prawnej dla pracodawcy, każdy bowiem może uznać, że wizerunek firmy, praca, którą się zajmuje jego przedsiębiorstwo, kłóci się z faktem zatrudnienia pracowników związanych kiedyś ze Służbą Bezpieczeństwa - tłumaczy nam Zbigniew Girzyński (PiS).
Taką możliwość stwarza poprawka dająca pracodawcy zarówno państwowemu, jak i prywatnemu możliwość oceny oświadczenia lustracyjnego pracownika, wystawionego przez IPN, i w zależności od jego treści podjęcia decyzji co do dalszego jego zatrudnienia. Oznacza to, że osoby, które okażą się świadomymi, tajnymi współpracownikami SB lub innych służb specjalnych reżimu komunistycznego, będą musiały liczyć się z konsekwencjami utraty pracy.
- Sankcja jest obligatoryjna, pracodawca sam będzie miał możliwość podjęcia decyzji w tej sprawie. Są pracodawcy, którym esbecka przeszłość pracownika nie sprawia żadnej różnicy. Nie chodzi bynajmniej o to, by dawnych współpracowników SB pozbawić możliwości pracy, bo byłoby to sprzeczne z Konstytucją - tłumaczy poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), współautor ustawy.
Specjalną poprawkę wprowadzającą taki zapis do tzw. ustawy lustracyjnej przygotowano już kilka tygodni temu, jednak z przedstawieniem jej nadzwyczajnej komisji sejmowej pracującej nad projektem czekano do zakończenia zasadniczej części prac nad ustawą. Chodziło o to, by nie zrazić przedstawicieli tych ugrupowań, które - jak PO - były gotowe poprzeć ustawę pod warunkiem, że nie będzie zawierała żadnych sankcji.
Posłowie PO, choć pozytywnie oceniają projekt, to jednak zaznaczają, że poprawkę "sanacyjną" będzie im trudno zaakceptować. - W ustawach branżowych istnieją już pewne zapisy pozwalające skierować sprawę do sądu pracy, jeśli pracodawca uzna, że pracownik nie ma moralnych, etycznych kwalifikacji do wykonywania zawodu. Tak jest np. w ustawie o zawodzie radcy prawnego, która definiuje, że wykonujący go musi być "nieskazitelny" - powiedział nam poseł Sebastian Karpiniuk (PO), wiceprzewodniczący komisji sejmowej. Karpiniuk podkreśla, że taka poprawka wprowadzałaby zbyt wielką dowolność w stosowaniu sankcji za "esbecką przeszłość". Politycy PO, z którymi wczoraj rozmawialiśmy, chcą wycofania się PiS z poprawki. Mularczyk zapewnia jednak, że tego nie zrobi.
- Ustawa powstała w wyniku kompromisu i dobrej pracy wszystkich członków komisji nadzwyczajnej. Szkoda byłoby, gdyby ta praca poszła na marne. Nie potrafię jednak powiedzieć, czy PO będzie mogła poprzeć ustawę, jeśli taka sankcja zostanie wprowadzona. Decyzja zapadnie na posiedzeniu klubu - pozwiedzał nam Karpiniuk.
Poprawka PiS kończy prace nad projektem ustawy. Co prawda posłowie zamierzają również przedstawić postulat, by ustawie podlegali obligatoryjnie członkowie partii, związków zawodowych i stowarzyszeń, jednak ta propozycja nie budzi kontrowersji przedstawicieli pozostałych ugrupowań, z wyjątkiem SLD. Prawdopodobnie dziś komisja zakończy pracę, a projekt ustawy w przyszłym tygodniu trafi pod obrady Sejmu.
Po przyjęciu przez Sejm ustawy obecne oświadczenia lustracyjne badane przez RIP zastąpiłyby publikowane w internecie zaświadczenia IPN o zawartości archiwów tajnych służb PRL na temat osoby podlegającej lustracji, które dana osoba mogłaby zaskarżać do sądu cywilnego. Instytut ma ujawniać, jakie dokumenty służb specjalnych PRL zachowały się na temat danej osoby, do zaświadczeń dostęp miałby każdy. Dotyczy to również teczek lustrowanych, z wyjątkiem informacji o życiu intymnym.
Wczoraj wieczorem sejmowa komisja nadzwyczajna przygotowująca nowelizację ustawy o IPN i o lustracji zmieniła katalog osób publicznych, które miałyby podlegać lustracji. Do listy stanowisk, przy obejmowaniu których lub kandydowaniu na nie trzeba składać oświadczenie lustracyjne, posłowie dodali m.in. dziennikarzy, pracowników naukowych, adwokatów, dyrektorów szkół.
Wojciech Wybranowski

"Nasz Dziennik" 2006-07-13

Autor: wa