Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dyrektor po szkoleniu lubi się pobawić

Treść

Jak szkolenie, to tylko za państwowe pieniądze i tylko w karnawale. Od środy do piątku w Bydgoszczy odbędzie się spotkanie dyrektorów generalnych urzędów wojewódzkich z całej Polski. Czterogwiazdkowy hotel, wystawne śniadania, obiady i kolacje oraz wieczorek integracyjny. Dyskoteka, a może nawet występ kabaretu wraz z "usługami karykaturzysty" lub wieczorny rejs po Brdzie. Jak się do tego ma "ideał władzy skromnej", o którym mówił w swoim exposé premier Donald Tusk? Gdzie jest teraz Julia Pitera, która rozliczała urzędników rządu PiS z ich podobno bizantyjskich zwyczajów, wytykając im nawet kupno dorsza za 8 zł i 16 groszy.
By zorganizować szkolenie dla dyrektorów generalnych urzędów wojewódzkich, którzy zjadą się do Bydgoszczy z całego kraju, Urząd Województwa Kujawsko-Pomorskiego musiał rozpisać przetarg na "usługi hotelarsko-gastronomiczne wraz z udostępnieniem sali konferencyjnej". Po wczytaniu się w jego specyfikację nie do końca wiadomo, czy rzeczywiście chodzi o szkolenie, czy raczej o karnawałową imprezę integracyjną.
- Jakby pan przyjmował gościa, który przyjeżdża z drugiego końca kraju i który jest u pana pierwszy raz, to bierze pan każdy wariant pod uwagę - tłumaczy Izabela Rosiak, dyrektor Biura-Kadrowo Organizacyjnego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy, fakt, dlaczego poza noclegiem i posiłkami postanowiono jeszcze zadbać o rozrywkę. A że szef kujawsko-pomorskiego urzędu nie jest w stanie sam ugościć kolegów po fachu, zatrudnił do tego - jak wyjaśniono - "wyspecjalizowaną firmę". Oczywiście za publiczne pieniądze... W pewnym momencie pani dyrektor się zreflektowała i zaczęła sugerować, że za część rozrywkową będą płacić sami uczestnicy narady. Trudno w to jednak uwierzyć, bo na organizację spotkania rozpisano przetarg. A jego specyfikacja bardzo szczegółowo określa, jak kujawsko-pomorski urząd ugości swoich kolegów urzędników.
Szkolenie powiązane z naradą dla szefów urzędów wojewódzkich ma się odbyć od 16 do 18 lutego i zapowiada się interesująco. Ma w nim wziąć udział od 15 do 25 osób (choć zgodnie z dokumentami momentami będzie nawet 30 uczestników). Gości trzeba gdzieś położyć spać. Najlepiej w jednoosobowym pokoju o standardzie czterogwiazdkowym. Jak zaznaczono w specyfikacji przetargowej, pokoje dla uczestników mają spełniać standardy i wymogi hotelu "co najmniej 4-gwiazdkowego". "Nie dopuszcza się zakwaterowania w domkach" - zaznaczył przezornie organizator. A skoro tak, to w grę wchodzą chyba tylko najlepsze bydgoskie hotele. Ale idźmy dalej.
Uczestnicy wyczerpującej narady połączonej z intensywnym szkoleniem będą pewnie głodni, ale zapewne tylko do momentu przyjazdu. Organizator szczególnie postarał się, by jedzenia i picia nie zabrakło ani na chwilę. Będzie więc jedna kolacja "w formie bufetu", dwa śniadania "w formie bufetu szwedzkiego" oraz dwa obiady "w formie zasiadanej". Główne posiłki mają się składać z dwóch dań z uwzględnieniem kilku rodzajów zup, mięs (w tym ryb), sosów do mięs, bukietu surówek, ziemniaków, ryżu, frytek i innych dodatków oraz napoju i deseru, np. ciast lub lodów.
W planach szkolenia jest oczywiście uroczysta kolacja "w formie bankietu zasiadanego" składającą się - jak przezornie zastrzeżono - z: "zupy, dania głównego, dwóch rodzajów przystawek, deseru, 10 rodzajów zakąsek zimnych w formie bufetu, 5 rodzajów sałatek w formie bufetu sałatkowego, 5 rodzajów drobnych deserów w formie bufetu deserowego". Do tego "pieczywo, masło i napoje (kawa, herbata, soki, woda mineralna) bez ograniczeń". Co ważne, posilić się trzeba także w trakcie szkolenia i narady, do której obsługi również potrzebna jest obsługa cateringowa. W trakcie kilku przerw kawowych, jakie przewidziano w czasie tego szkolenia, serwowane będą: "gorąca kawa, herbata, cytryna, cukier, śmietanka, woda mineralna gazowana i niegazowana oraz ciasta i ciastka - po jednym kawałku ciasta krojonego dla każdej osoby plus drobne ciasteczka - kilka rodzajów". Tak więc narada, a może i nawet szkolenie odbędzie się między posiłkami i przerwami na kawę z ciastem i ciasteczkami. Po jej zakończeniu musi w końcu przyjść czas na wypoczynek. Ale bynajmniej nie w zaciszu hotelowego pokoju. Dyrektorzy będą chcieli się trochę odprężyć.
W ośrodku szkolenia jutro, po uroczystej kolacji, odbędzie się "wieczorek integracyjny dla uczestników". Tutaj organizator wykazał się sporą inwencją. Hotel organizujący imprezę ma zagwarantować: "wieczorek taneczny z obsługą DJ'a (konkursy, gry itp.) i poczęstunkiem w formie bufetu". Przecież po całym dniu ciężkiej pracy i uroczystej kolacji trzeba coś zjeść. Ewentualnie "dwugodzinny rejs zamkniętym statkiem po Brdzie", oczywiście "wraz z poczęstunkiem", a jeśli nie to, to "występ kabaretu połączony z możliwością skorzystania z usług karykaturzysty" i - co oczywiste - "poczęstunkiem w formie bufetu". Jeśli tamte pomysły nie będą mogły zostać zrealizowane, organizator ma w zanadrzu coś dla prawdziwych głodomorów wyczerpanych naradą: "pokaz kuchni molekularnej z możliwością przygotowania i degustacji dań przez uczestników".
- Nie wiązałabym tego z rozrywką. Jak wejdzie pan na spotkania różnych firm o zakresie krajowym lub międzynarodowym, to jedyna okazja, by pokazać swój rejon i przybliżyć wartości kulturalne - przekonuje Izabela Rosiak z Biura Kadrowo-Organizacyjnego. Nasze uwagi, że urząd to nie firma robiąca za własne pieniądze co chce, jakoś nie przekonały pani dyrektor. Spróbowaliśmy o to samo zapytać gospodarza imprezy, dyrektora Andrzeja Baranowskiego, ale ciągle był na spotkaniach. Urzędnikom Platformy chcieliśmy przypomnieć słowa premiera Tuska, które wygłosił podczas swojego exposé w listopadzie 2007 roku, o tym, by powrócić do "idei władzy skromnej, pozbawionej zbędnych przywilejów, idei taniego państwa". Urzędnicy podlegli wojewodom to wszak ta kadra, która zależy bezpośrednio od premiera. Tego, który ponad 3 lata temu zapewniał, że materialne przywileje władzy przestaną drażnić Polaków, "bo znikną". "To nie jest pusty gest, to nie jest fanaberia tego rządu czy tej koalicji" - obiecywał Donald Tusk. Minęły trzy lata. Mamy więc kolejny pusty propagandowy gest, i na dokładkę wyższe podatki, z których pieniądze idą między innymi na finansowanie imprez karnawałowych państwowych urzędników organizowanych przy okazji bezproduktywnych nasiadówek.
- Myślałem że mamy kryzys - dziwi się poseł Artur Górski z PiS. Według niego, jeżeli są pieniądze na tego typu rozrywkę i oprawę szkoleń, to dziwne jest, że rząd chce jednocześnie zwalniać część urzędników pod pretekstem oszczędności. - Decyzja o tak zorganizowanym szkoleniu powinna być wzięta pod lupę zarówno przez szefa Służby Cywilnej, jak i przez NIK - dodaje Górski.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-02-15

Autor: jc