Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dyplomatyczny parasol dla wojny

Treść

zrael nie zamierza ulec nawoływaniom społeczności międzynarodowej do przerwania wojny i natychmiastowego zawieszenia broni. Wprost przeciwnie, Tel Awiw zapowiada intensyfikację działań zbrojnych w Libanie. Stanowisko Izraela popierają Stany Zjednoczone, które uniemożliwiają ONZ ustanowienie nowych sił międzynarodowych w Libanie. Tymczasem jest to kluczowy warunek Izraela wstrzymania działań wojennych.
Premier Izraela Ehud Olmert oświadczył wczoraj, że jego kraj będzie walczył z bojówkami Hezbollahu w południowym Libanie aż do rozmieszczenia tam znacznych sił międzynarodowych. - Jeśli rzeczywiście, tak jak mamy nadzieję, wojska międzynarodowe będą skuteczną siłą złożoną z jednostek bojowych, wtedy będziemy mogli wstrzymać ogień - podkreślił Olmert. Uważa on, że siły pokojowe powinny mieć mandat obejmujący wyegzekwowanie rezolucji ONZ wzywającej do rozbrojenia Hezbollahu. Wielu obserwatorów zauważa, że spełnienie tego postulatu w praktyce oznaczałoby złamanie przez ONZ zasady bezstronności.
Odpowiadając na międzynarodowe apele o natychmiastowy rozejm, szef izraelskiego rządu stwierdził, że pierwszym krokiem do tego jest bezwarunkowe zwolnienie dwóch uprowadzonych przez Hezbollah izraelskich żołnierzy. Oznacza to, że Izrael odrzuca możliwość wymiany ich na libańskich więźniów, czego w zamian za rozejm żąda Hezbollah.
Stanowisko Izraela popierają Stany Zjednoczone, które najpierw dawały Tel Awiwowi dwa tygodnie na zakończenie działań wojennych, a obecnie odwlekają w czasie zawarcie porozumienia o przerwaniu ognia. Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice odwiedziła niedawno kraje Bliskiego Wschodu, sugerując, że rozejm jest jedynie kwestią niedługiego czasu, obecnie jednak odsuwa ona jego konieczność na bliżej nieokreśloną przyszłość. Występując w programie telewizji PBS "Newshour", Rice podkreśliła, że porozumienie uzależnione jest od spełnienia kilku warunków, m.in. od wzmocnienia kontroli władz Libanu nad południem tego kraju. - Rząd Libanu musi mieć pełną kontrolę nad swym terytorium, aby uniemożliwić dalsze ataki Hezbollahu na Izrael - powiedziała szefowa amerykańskiej dyplomacji.

Decyzyjny paraliż
Z powodu stanowiska Waszyngtonu w siedzibie ONZ w Nowym Jorku nie mogą odbyć się odkładane już od poniedziałku rozmowy z udziałem Polski na temat warunków ustanowienia międzynarodowych sił rozjemczych w południowym Libanie. Wczoraj odroczono je po raz kolejny, tym razem jednak bezterminowo. Wysoki przedstawiciel ONZ Ahmad Fawzi tłumaczył, że takie rozmowy są jeszcze "przedwczesne". - Wciąż jest za wcześnie na takie spotkanie ze względu na brak uzgodnionych politycznych ram zakończenia konfliktu na pograniczu izraelsko-libańskim - powiedział reporterom. Dodał, że przede wszystkim należy osiągnąć większy postęp w rozmowach w samej Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Z pewnością na decyzję o odłożeniu rozmów miało wpływ także stanowisko Francji, która nie widząc możliwości przełamania impasu, wycofała się wczoraj ze swych wcześniejszych deklaracji o udziale w międzynarodowych siłach pokojowych. Stanowisko Francji jest o tyle istotne, że to właśnie ten kraj miałby odegrać najważniejszą rolę w formowaniu kontyngentu międzynarodowych sił rozjemczych.
Pełen rezerwy jest również brytyjski premier Tony Blair, najbliższy sojusznik Waszyngtonu. Początkowo był gorącym rzecznikiem międzynarodowej interwencji, obecnie głosi konieczność rewizji polityki wobec Bliskiego Wschodu. Zdaniem Blaira, umożliwiłoby to skuteczniejszą walkę z ekstremizmem i terroryzmem. - Nie wygramy walki z globalnym ekstremizmem, jeśli nie zwyciężymy nie tylko siłą, ale i na poziomie wartości - oświadczył Blair. - Ta wojna nie może być wygrana w sposób konwencjonalny - dodał.
Na skutek amerykańskiego stanowiska coraz mniej krajów deklaruje otwarcie swoje poparcie dla Libanu. Na otwartą krytykę Izraela pozwalają sobie jedynie Syria i Iran. Wczoraj duchowy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei zapowiedział, że Iran stanie ramię w ramię z Libanem w walce przeciwko Izraelowi. Chamenei potępił "agresję" i "szatańskie działania" Ameryki i Izraela przeciwko Libanowi.
JS, PAP, Reuters

"Nasz Dziennik" 2006-08-3

Autor: wa