Dyplomacja potrzebuje pieniędzy
Treść
- Budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych zostanie przyjęty bez żadnych problemów - ocenia wiceprzewodniczący senackiej Komisji Spraw Zagranicznych Andrzej Mazurkiewicz (PiS). Wzrost wydatków MSZ ma pełne poparcie komisji.
Dziś w Senacie podczas obrad Komisji Spraw Zagranicznych parlamentarzyści zaopiniują budżet MSZ na rok 2007. - W Senacie jest bardzo rozsądne podejście do wszystkich spraw związanych z polityką zagraniczną, w tym do spraw budżetowych - mówi Andrzej Mazurkiewicz. I dodaje, że strona opozycyjna i rządząca w Senacie są zgodne co do tego, że należy zwiększać sukcesywnie wydatki na polską dyplomację, bo to służy także podnoszeniu prestiżu naszego państwa poza granicami kraju.
Zdaniem wiceprzewodniczącego komisji, w Senacie nie ma rozbieżności w kwestii standardowych wydatków Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które obejmują zarówno pieniądze na płace czy inwestycje.
Senator Andrzej Mazurkiewicz przyznaje, że największe potrzeby mają polskie placówki w Anglii i Irlandii, a więc w krajach, w których notuje się największą emigrację zarobkową z Polski. - Lawinowo rośnie tam skala problemów związanych choćby z urodzeniem dziecka poza granicami kraju. Placówki dyplomatyczne muszą też udzielać pomocy osobom, które znalazły się w trudnej sytuacji materialnej czy też mają problemy związane z zaginięciem dokumentów - mówi wiceprzewodniczący.
Takie wyzwania powodują konieczność podjęcia odpowiednich działań organizacyjnych. - Rosnąca ilość spraw wymaga zwiększenia liczby etatów pracowników w naszych konsulatach i ambasadach - uważa Mazurkiewicz.
Członek senackiej komisji Zbigniew Rau (PiS) zwraca uwagę na to, że budżet resortu spraw zagranicznych dotychczas odbiegał nawet od tego, czym dysponowała dyplomacja państw mniejszych od Polski. - Docelowo trzeba ustalić budżet porównywalny z krajami średniej wielkości, jak choćby Hiszpania. Zabiegamy o formułę zadaniowości dla budżetu ministerstwa. Pozwoliłaby ona ministerstwu planować swoje wydatki - stwierdza senator Rau.
Maciej Marosz
"Nasz Dziennik" 2007-01-03
Autor: wa