Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dymisja jak grom z jasnego nieba

Treść

Premier Kazimierz Marcinkiewicz poinformował wczoraj wieczorem władze Prawa i Sprawiedliwości o zamiarze złożenia dymisji. Komitet Polityczny PiS jednogłośnie zarekomendował na to stanowisko prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Dzisiaj Rada Polityczna PiS zdecyduje, czy dokonać zmiany szefa rządu. Ogłaszając zamiar podania się do dymisji, premier nie poinformował o przyczynach tej decyzji, jednak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że odwołanie premiera było rozważane przez władze partii już od dawna.

Dymisja szefa rządu spadła jak grom z jasnego nieba. Mimo krążących od miesięcy pogłosek o nieporozumieniach między premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem a szefem PiS Jarosławem Kaczyńskim nikt nie spodziewał się tak błyskawicznego przebiegu wydarzeń.
Premier odwołał wczoraj planowaną wizytę w Chorwacji, aby przybyć na posiedzenie Komitetu Politycznego PiS. Przedstawił na nim przebieg swojego poufnego spotkania z liderem PO Donaldem Tuskiem, do jakiego doszło w czwartek wieczorem w Gdańsku. To spotkanie spowodowało duże poruszenie w kręgach politycznych, ponieważ premier nie poinformował o nim szefa partii.
Jeszcze większą konsternację wywołało oświadczenie Tuska, iż premier powiedział mu, że jego sytuacja w obozie rządzącym się komplikuje. Tusk powiedział także, iż on i premier byli właściwie jednomyślni w sprawach polityki zagranicznej, w tym w ocenie skutków odwołania przez prezydenta spotkania Trójkąta Weimarskiego oraz jego reakcji na obraźliwy artykuł w niemieckiej prasie.
Premier zaprzeczył, jakoby taka była treść jego rozmowy z Tuskiem. Podkreślił, że nie rozmawiał z liderem PO o tym, kiedy skończy się jego misja szefa rządu, lecz o sprawach, w których chciał współpracować z opozycją, m.in. o podatkach. - Ktoś chce wbić klin między mnie a prezesa PiS - powiedział Marcinkiewicz.
Tymczasem o godz. 20.11 poszła w świat informacja, iż premier podał się do dymisji. O godz. 20.12 Komitet Polityczny wydał oświadczenie, w którym poinformował, że na premiera jednogłośnie rekomenduje prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Przyczyny dymisji Marcinkiewicza nie zostały podane. Dalsze decyzje zapadną na dzisiejszej Radzie Politycznej PiS. Weźmie w niej udział Kazimierz Marcinkiewicz, który ma wystąpić jako pierwszy i podać powody ustąpienia ze stanowiska. Nikt z jego partyjnych kolegów nie chciał się na ten temat oficjalnie wypowiadać.
Premier powiedział tylko, że jest sytuacją naturalną, że lider partii rządzącej chce wziąć odpowiedzialność za rząd. Rzecznik rządu Konrad Ciesiołkiewicz zapewnił, że premier Marcinkiewicz nie stanie temu w żaden sposób na przeszkodzie. Prezydent może przyjąć dymisję premiera, ale nie musi.
Zdaniem większości komentatorów, bezpośrednią przyczyną oddania się premiera do dyspozycji swojej partii była swoista prowokacja ze strony lidera PO Donalda Tuska, który - wbrew wszelkim zasadom politycznego bon ton - podał przed kamerami to, co było przedmiotem poufnej rozmowy. Zdaniem Adama Lipińskiego z PiS, Tusk po prostu kłamał, ale jego wypowiedź stała się klinem wbitym między prezesa PiS a premiera.
Oprócz tego są wymieniane poważniejsze przyczyny. Powodem nieporozumień między liderami PiS było m.in. pospieszne zdymisjonowanie przez premiera wicepremier Zyty Gilowskiej w następstwie skierowania wniosku w jej sprawie do sądu lustracyjnego (premier tłumaczył pośpiech dbałością o spokój rynków finansowych), a także błyskawiczne, bez konsultacji z prezesem PiS i prezydentem, powołanie przez Marcinkiewicza na stanowisko ministra finansów Pawła Wojciechowskiego, współpracownika Stefana Kawalca przy pracach nad programem gospodarczym PO.
Wśród przyczyn wymieniane są także niekończące się nieporozumienia związane z resortem skarbu (m.in. sprawa PZU) oraz konflikty na tle sposobu uprawiania polityki zagranicznej. - Pan premier mówi innym językiem politycznym niż prezes PiS i lepiej rozumie gospodarkę rynkową - tak określił istotę nieporozumień polityk PO Rafał Grupiński. Według niego, Marcinkiewicz zdecydował się na dymisję z ulgą. Chodzi o to, że był on zdecydowanym przeciwnikiem koalicji PiS z LPR i Samoobroną.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się ze źródeł zbliżonych do władz PiS, że kropką na "i" jeśli chodzi o odwołanie Kazimierza Marcinkiewicza, było jego spotkanie z Donaldem Tuskiem. - W sytuacji, kiedy idziemy na konfrontację z Platformą, nie można dowartościowywać naszego największego wroga - powiedział nasz informator. Dodał, że plany odwołania Marcinkiewicza dojrzewały od czasu, gdy "premier krytykował zmiany koalicyjne w rządzie, tzn. powołanie Andrzeja Leppera i Romana Giertycha do rządu". - Teraz uznano, że przed wyborami trzeba zaostrzyć linię, dlatego Jarosław Kaczyński zastąpi Marcinkiewicza - dodał. Na pytanie, czy w takiej sytuacji możliwa jest rekonstrukcja rządu polegająca na koalicji z PO, odpowiedział, że zdecydowanie "nie", a "kandydatura Jarosława Kaczyńskiego jest tego sygnałem".
Inny polityk PiS, zbliżony do władz klubu parlamentarnego tej partii, powiedział, że od samego początku wiadomo było, że premierem ma być Jarosław Kaczyński. Czekano jedynie na moment, kiedy rząd Marcinkiewicza będzie najsłabszy, żeby odwołać premiera "w miarę bezboleśnie". Powiedział także, iż sam Marcinkiewicz dawał wcześniej sygnały, że część decyzji zapada poza nim, co budziło jego niezadowolenie. Nasz informator zapewnił jednocześnie, że wszyscy parlamentarzyści PiS oceniają rząd Marcinkiewicza bardzo pozytywnie, ale - jak stwierdził - ta zmiana musiała nastąpić.
Na pytanie, dlaczego decyzja o odwołaniu Marcinkiewicza nastąpiła po jego spotkaniu z Tuskiem, polityk odpowiedział, że lider PiS "wkurzył się", bo w samym PiS zaczął powstawać pewien układ stworzony przez środowisko skupione wokół Marcinkiewicza. - To byli ci, którzy przed wyborami nie mieli nic, a dostali od Kaczyńskiego bardzo dużo, a ludzie z Porozumienia Prawicy nawet więcej niż dużo, i zamiast być wdzięczni, kiedy tylko skoczyły premierowi sondaże, zaczęli fikać i tworzyć własną politykę - powiedział.
Koalicjanci z Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin przyjęli decyzję premiera ze spokojem, sugerując, że spodziewali się takiego rozwoju wydarzeń. Szef LPR, wicepremier Roman Giertych, zadeklarował wolę trwania w koalicji. Lider Samoobrony, wicepremier Andrzej Lepper, powiedział, że oczekuje rekonstrukcji rządu.
Małgorzata Goss, Wojciech Wybranowski

Autor: bj

Tagi: Marcinkiewicz dymisja Kaczyński Jarosław Kaczyński