Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dwieście sztuk rocznie

Treść

Polska należy do największych producentów jaj w Europie i jest też ich znaczącym konsumentem. Ale nie jesteśmy w stanie wszystkiego skonsumować, więc gdyby nie eksport, branża byłaby w poważnych tarapatach z powodu nadprodukcji. Jednak niedługo część ferm wpadnie w inne kłopoty - z powodu braku nowych klatek dla kur będą musiały one zostać zamknięte.
Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wyliczył, że statystyczny Polak zjadł w 2010 r. 206 jaj i był to wynik podobny do tego z 2009 roku. Zresztą od kilku lat poziom spożycia kształtuje się na podobnym poziomie (w rekordowym 2005 roku na każdego Polaka przypadało 215 jaj). I działo się to w sytuacji, gdy w ubiegłym roku jaja podrożały średnio o prawie 6 procent. Z drugiej jednak strony, ponieważ te artykuły nie stanowią dużej wartości w koszyku zakupów przeciętnej rodziny, to wzrost cen był praktycznie dla budżetów domowych nieodczuwalny - stąd też nie odnotowaliśmy spadku popytu na te produkty.
Instytut szacuje, że w tym roku spożycie jaj nieznacznie wzrośnie, głównie w drugiej połowie roku, gdy pogorszeniu może ulec sytuacja na rynku mięsnym - część rodzin ograniczy zakupy drogiego mięsa i wędlin na rzecz jajek, wykorzystywanych przecież do wyrobu wielu domowych potraw. Bardzo dobry, rekordowy był też kwiecień, ale to nic nadzwyczajnego, bo w okresie Świąt Wielkanocnych spożycie jaj zawsze idzie gwałtownie w górę. W maju, jak wynika ze wstępnych danych, spożycie jest na podobnym poziomie, jak w tym samym okresie w poprzednich latach.
Tymczasem według ekspertów Instytutu, ten sektor produkcji rolniczej czekają poważne kłopoty, bo z powodu przede wszystkim drogich pasz pogarsza się opłacalność hodowli kur niosek. W tej sytuacji właściciele ferm zapewne podniosą ceny. Zresztą, skoro żywność generalnie drożeje i podwyżki są znacznie wyższe niż w 2009 roku, to i w przypadku jaj można oczekiwać, że ich ceny podniesione zostaną przeciętnie przynajmniej o kilka procent. Już teraz za jajko dobrego gatunku trzeba zapłacić w wielu regionach ponad 50 groszy. Najtańsze produkty kupujemy zawsze z ferm hodowlanych, gdzie kury nioski trzymane są w klatkach, bez wybiegu. A najdroższe są jaja z gospodarstw prowadzących tradycyjną hodowlę, gdzie kury są trzymane na wybiegu, a zamyka się je w kurnikach tylko na noc. Ponadto sposób karmienia polega na podawaniu im tylko tradycyjnych pasz: zboża, otrębów, ziemniaków, warzyw i owoców. Jaja z takich gospodarstw są jednak coraz bardziej poszukiwane ze względu na swoje walory smakowe i odżywcze. - Polacy są coraz bardziej świadomymi konsumentami, cenią sobie jakość spożywanych produktów, dlatego takim powodzeniem cieszą się jajka z gospodarstw prowadzących tradycyjną hodowlę kur. I jajka doceniamy w naszej kuchni, bo podawane w odpowiedniej ilości i w różnych potrawach nie muszą szkodzić naszemu zdrowiu, czego jeszcze zapewne obawia się wielu Polaków - tłumaczy dietetyk Anna Michońska.
Tymczasem część dużych dostawców może wypaść z rynku, jeśli do początku przyszłego roku nie wymieni starych klatek dla kur na nowe, większe. Niektóre fermy do tej pory tego nie zrobiły i raczej już nie zdążą. Będą więc musiały zlikwidować hodowlę, bo Unia Europejska zabroni im sprzedawania na rynek jaj od kur trzymanych w "niehumanitarnych warunkach". Ale eksperci uspokajają, że globalnie nie wpłynie to znacząco na krajowy sektor i produkcja jaj w 2012 r. nie powinna spaść więcej niż o kilka procent, bo lukę szybko wypełnią inni hodowcy kur, z których zdecydowana większość już się uporała lub wkrótce upora się z problemem klatek. Ale jak będzie, przekonamy się w przyszłości.
KL
Nasz Dziennik 2011-05-31

Autor: jc