Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dwie twarze Rumsfelda

Treść

Minister obrony USA Donald Rumsfeld zasiadał w zarządzie spółki, która 3 lata temu sprzedała Korei Północnej komponenty do produkcji reaktorów jądrowych. Obecnie uważa on ten kraj za część tzw. osi zła. Z powodu prób wyprodukowania broni atomowej Waszyngton zmierza do obalenia północnokoreańskiego reżimu.

Rumsfeld był jednym z członków zarządu koncernu ABB, europejskiego giganta produkującego maszyny, w czasie gdy spółka ta zawarła kontrakt o wartości 200 mln USD na zaprojektowanie reaktorów i dostarczenie Korei Północnej komponentów do ich budowy. Obecny minister obrony USA zasiadał w zarządzie szwajcarskiej spółki od 1990 r. do 2001 r., za co otrzymywał wynagrodzenie w wysokości 190 tys. USD rocznie. Opuścił spółkę, aby objąć jedno z najważniejszych stanowisk w administracji obecnego prezydenta USA George'a W. Busha.

Rumsfeld "zapomniał" o kontrakcie
Transakcja sprzedaży reaktorów była częścią polityki ówczesnego prezydenta USA Billa Clintona, którego celem było nakłonienie północnokoreańskiego reżimu do polepszenia stosunków z Zachodem.
Sprzedaż technologii jądrowej była kontraktem prestiżowym dla koncernu ABB. Jego ówczesny dyrektor generalny Goran Lindahl w listopadzie 1999 r. odwiedził Koreę Północną, gdzie obwieścił "porozumienie w sprawie długoterminowej, obliczonej na wielką skalę współpracy" spółki z komunistycznym reżimem. Rok później został podpisany kontrakt.
Mimo tych faktów w biurze Rumsfelda oświadczono, że minister obrony "nie pamięta, żeby kiedykolwiek zarząd rozpatrywał kontrakt". W oświadczeniu sporządzonym dla "Newsweeka" rzecznik prasowy Rumsfelda Victoria Clarke oświadczyła, że "głosowania w tej sprawie nie było". Tymczasem w wypowiedzi opublikowanej w czwartek przez brytyjską gazetę "Guardian" rzecznik prasowy ABB powiedział, że "członków zarządu poinformowano o projekcie dotyczącym dostarczenia systemu i wyposażenia dla reaktorów na lekką wodę".

Stołek ministra zmienia punkt widzenia?
W ciągu zaledwie kilku miesięcy po tym, jak Rumsfeld zajął swoje stanowisko, prezydent Bush przerwał prowadzoną przez Clintona politykę "zaangażowania i rokowań", oświadczając, że nie ufa Korei Północnej. Phenian zagroził, że jego odpowiedzią będzie zbudowanie rakiet mogących przenosić głowice jądrowe. Stało się jasne, że Ameryka rewiduje swoją politykę negocjacji.
Udane inwazje na Afganistan i Irak wzmocniły pozycję Rumsfelda w Waszyngtonie. Dwa lata po opuszczeniu ABB Rumsfeld uważa obecnie Północną Koreę za "reżim terrorystyczny", który jest bliski rozprzestrzenienia broni jądrowej. Podczas negocjacji prowadzonych pod koniec ubiegłego roku, mówiąc o zbliżającym się konflikcie z Irakiem, Rumsfeld groził Phenianowi, że USA mogą równocześnie prowadzić dwie wojny. Natomiast po zdobyciu Iraku minister obrony USA stwierdził, że Phenian powinien wyciągnąć z tego "właściwą lekcję".

Interesy wzięły górę
Obserwatorzy zwracają w związku z tym uwagę na dwulicowość Rumsfelda. - Można wyprowadzić wniosek, że ekonomiczne i osobiste interesy wzięły górę nad nierozprzestrzenieniem [broni jądrowej - red.] - oświadczył Steve LaMontagne, analityk waszyngtońskiego Centrum Kontroli i Nierozprzestrzeniania Broni.
Wielu członków administracji Busha występowało przeciwko planom Clintona, mówiąc, że z reaktorów, jakie ABB sprzedał Korei Północnej, można uzyskać materiały do produkcji broni nuklearnej. Przeciw kontraktowi wystąpili wówczas m.in. obecny zastępca Rumsfelda Paul Wolfowitz i zastępca sekretarza stanu Richard Armitage.
Clinton, próbując osłabić napięcia na Półwyspie Koreańskim, zaproponował dostarczenie Phenianowi ropy naftowej oraz nowych reaktorów na lekką wodę. W zamian władze Korei Północnej dopuściły inspektorów do obiektów jądrowych i zgodziły się na demontaż reaktorów, pracujących na ciężkiej wodzie, z których można uzyskać pluton, wykorzystywany w celach wojskowych.
Z reaktorów, na które sfinalizowano kontrakt z ABB, można uzyskać pluton, który, aby mógł zostać wykorzystany w celach wojskowych, wymaga oczyszczenia. Mimo to jeden z amerykańskich kongresmanów nazwał owe reaktory "fabrykami bomb atomowych".
WM
Nasz Dziennik 15-05-2003

Autor: DW