Dwa tysiące demonstrantów przywitało w Dreźnie prezydenta Rosji okrzykami: "Morderca!"
Treść
Nie ma i nie jest planowane utworzenie "energetycznej osi Moskwa - Berlin" - zapewnili w wypowiedzi dla "Naszego Dziennika" przedstawiciele resortów gospodarki i MSZ Niemiec. W ten sposób odnieśli się do spekulacji głównie rosyjskiej prasy na temat propozycji zawarcia takiego sojuszu, którą miał złożyć kanclerz Angeli Merkel prezydent Rosji Władimir Putin podczas wczorajszej wizyty w RFN. Nie spodziewano się jednak, że na rozpoczętym wczoraj szczycie mrocznym cieniem położy się morderstwo dziennikarki Anny Politkowskiej.
Okazało się bowiem, że problem wolności słowa w Rosji zdominuje krótką wspólną konferencję prasową i stanie się jednym z tematów rozmów Putina z Merkel. Nie mogło być inaczej, skoro szefa Kremla przywitał w Dreźnie dwutysięczny tłum demonstrantów z okrzykami: "Morderca!". Dziennikarze zauważyli, że z twarzy prezydenta Rosji znikł dyplomatyczny uśmiech. Wydarzenie to przyćmiło główne dwustronne rozmowy dotyczące gospodarki prowadzone wczoraj w cztery oczy między szefami obu państw. Podpisano wiele wzajemnych umów w dziedzinach gospodarki, wymiany kultury i nauki. Zapowiedziano zacieśnienie współpracy na płaszczyźnie finansowej, organizacji służby zdrowia, a także wymiany towarowej.
Berlin stara się przy tym rozwiać obawy sąsiadów, że kolejny szczyt przywódców Rosji i Niemiec grozi polityczno-ekonomiczną dominacją w Europie.
Ani minister niemieckiej gospodarki Michael Glos, ani jakikolwiek jego przedstawiciel nigdy nie proponował sformułowania "energetyczna oś Moskwa - Berlin" - zapewnił w wypowiedzi dla "Naszego Dziennika" rzecznik prasowy federalnego ministerstwa gospodarki Stefan Moritz. Podkreślił on, że Rosja jest i pozostanie ważnym partnerem Niemiec, szczególnie w dziedzinie dostarczania nośników energii, ale pomimo to Niemcy opowiadają się za dywersyfikacją dostaw surowców energetycznych.
Podobnie zareagowała Pamila Preuschke z biura prasowego niemieckiego MSZ, która również zaprzeczyła planom tworzenia "energetycznej osi Moskwa - Berlin". Rzecznik dodała, że szef niemieckiej dyplomacji Frank Walter Steinmeier nigdy nie wspominał o takiej osi.
- Oczywiście powszechnie znany jest niemiecki plan zwiększenia od przyszłego roku współpracy gospodarczej z Rosją, szczególnie w dziedzinie energetycznej. Ale ma to być współpraca pomiędzy Rosją a Unią Europejską, a nie jedynie pomiędzy Moskwą a Berlinem - podkreśliła rzecznik niemieckiego MSZ.
Także polski minister gospodarki Piotr Woźniak nie wierzy w możliwość zawarcia energetycznego porozumienia między Niemcami a Rosją. Podczas wczorajszej konferencji prasowej stwierdził on, że problem ten na razie jest tylko sygnalizowany w gazetach i Rosja takiej oficjalnej propozycji Niemcom nie złożyła. Zdaniem szefa resortu gospodarki, niemożliwe jest jednak, aby - nawet w przypadku zgłoszenia przez prezydenta Władimira Putina takiego projektu - kanclerz Niemiec Angela Merkel podjęła negocjacje.
- Tam, gdzie jest dwóch partnerów, a jeden jest z Unii, to jest to sprawa całej Unii Europejskiej - stwierdził minister Woźniak. - Byłoby błędem, gdyby państwo niesprawujące prezydencji w Unii podejmowało takie negocjacje - dodał.
O domniemanej propozycji utworzenia "energetycznej osi Moskwa - Berlin" napisała wczoraj rosyjska gazeta "Kommiersant". Według niej, prezydent Putin przyjechał z taką propozycją na wczorajsze rozmowy z kanclerz Angelą Merkel. "Nowy rząd Polski jest poważnie zaniepokojony gwałtownym spadkiem dochodów tranzytowych w wypadku, gdy dostawy gazu do Europy przez terytorium Polski ulegną zmniejszeniu. Dlatego Warszawa upolitycznia ten problem, lobbując - z inspiracji USA - projekt 'energetycznego NATO' dla Europy Wschodniej" - tłumaczył "Kommiersant".
Jak podkreślają niemieckie media, Putin rzeczywiście rozmawiał z kanclerz Merkel na temat współpracy energetycznej, w tym umożliwienia większych inwestycji rosyjskim inwestorom w Niemczech, szczególnie w branży energetycznej. Szef koncernu Gazprom Aleksiej Miller już od dawna usiłuje wyraźniej zaznaczyć swoją obecność na europejskim rynku - w tym także niemieckim, który uznaje za strategiczny w drodze na europejskie rynki. Jednak władze Niemiec zapewniają, że nie ma mowy o ignorowaniu interesów europejskich partnerów.
Tym niemniej Merkel wyraziła wczoraj zrozumienie dla chęci rosyjskiego udziału w inwestycjach europejskich. Zakup przez rosyjski bank państwowy część akcji niemiecko-francuskiego EADS, największego koncernu lotniczego i zbrojeniowego w Europie Zachodniej, wzbudził wśród europejskich ekonomistów obawy przed zbyt łatwym zdominowaniem części rynku kapitałowego przez Rosjan. (Rosyjski państwowy bank Wniesztorgbank kupił na giełdzie za 1 mld USD 5 proc. akcji niemiecko-francuskiego EADS, który produkuje między innymi samoloty Airbus). Putin zapewniał w Dreźnie, że przejęcie koncernu EADS przez kapitał rosyjski nie jest w żadnym stopniu działaniem wrogim.
Waldemar Maszewski, KL
"Nasz Dziennik" 2006-10-11
Autor: wa