Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Duża afera, jeden oskarżony

Treść

Po z górą dziesięciu latach od aferalnej prywatyzacji PZU minister, który ją przeprowadził, może stanąć przed sądem. Wczoraj Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Emilowi Wąsaczowi.
Emil Wąsacz, minister skarbu w rządzie Jerzego Buzka, stanie przed sądem pod zarzutem niedopełnienia obowiązków związanych z ochroną interesów Skarbu Państwa podczas prywatyzacji PZU. Grozi mu do 10 lat więzienia. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku, po 8 latach śledztwa, w tym 4 przeciwko osobie byłego ministra, wczoraj skierowała do sądu akt oskarżenia.
- Wąsacz akceptował w toku tej prywatyzacji pewne działania mające na celu osiągnięcie korzyści majątkowej przez Eureko oraz BIG Bank Gdański, co przyniosło szkodę interesowi publicznemu - powiedział rzecznik gdańskiej prokuratury okręgowej Krzysztof Trynka.
- To ten sam zarzut, który postawiono eksministrowi w 2006 r., w chwili jego zatrzymania - dodał rzecznik, zaznaczając, że "materiał dowodowy nie pozwolił na postawienie zarzutów innym osobom odpowiedzialnym za prywatyzację PZU".
- Skierowanie do sądu aktu oskarżenia wobec byłego ministra zamyka wątek "niedopełnienia obowiązków", ale nie zamyka śledztwa w sprawie PZU, które ma także inne wątki - poinformował rzecznik prokuratury. Chodzi m.in. o wątek pochodzenia pieniędzy na zakup PZU. Do dziś nie wiadomo, kto właściwie kupił firmę, ponieważ pieniądze, zanim dotarły do Polski, przepłynęły przez kilkanaście zagranicznych banków. Ustawa tymczasem pozwalała na zakup akcji PZU tylko takiemu nabywcy, który wykaże, że posiada nieobciążone środki własne. Śledztwo pozostaje obecnie w zawieszeniu z powodu oczekiwania na pomoc prawną Wielkiej Brytanii i Holandii.
Akt oskarżenia przeciwko Wąsaczowi liczy 33 tomy akt oraz prawie 400 tomów załączników. Wczoraj został specjalnym transportem przesłany z Gdańska do Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście.
Emil Wąsacz został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze 17 września 2006 r. w Dąbrowie Górniczej i natychmiast przewieziony na przesłuchanie do Gdańska. Podstawą do zatrzymania był m.in. zamówiony przez prokuraturę raport ekspercki firmy BDO, który stwierdzał, że prywatyzacja największego polskiego ubezpieczyciela wykazywała nieprawidłowości już na etapie wyboru doradcy prywatyzacyjnego, gdy doradcą ministra został ABN Amro powiązany z firmą Eureko. Oprócz pozostawania w konflikcie interesów eksperci wskazywali, że ABN Amro przekazał MSP niepełne dane o nabywcy, a resort skarbu niewłaściwie je odczytał. Prawdopodobnie chodziło o to, że Eureko w świetle prawa polskiego nie było wówczas firmą ubezpieczeniową, a tylko taka firma miała prawo ubiegać się o nabycie akcji PZU. Wątpliwości ekspertów wzbudziła też rzeczywista kondycja finansowa nabywcy i niska wycena PZU - za 30 proc. akcji konsorcjum Eureko - BIG Bank Gdański zapłaciło tylko 3 mld złotych.
"Żaba połknęła bociana" - tak określano wówczas tę prywatyzację w kręgach polityków. Podczas przesłuchania Wąsacz nie przyznał się do winy i stwierdził, że gdyby miał jeszcze raz decydować o inwestorze dla PZU, wybrałby tak samo.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2010-02-04

Autor: jc