Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Duńczyk Rasmussen nowym szefem NATO

Treść

W kuluarach strasburskiego szczytu NATO w sobotę można było usłyszeć, że Turcja zmieniła zdanie pod wpływem sugestii prezydenta Baracka Obamy, który obiecał tureckiemu premierowi za poparcie Andersa Rasmussena trzy rzeczy: zamknięcie kurdyjskiej telewizji Roj TV, zdecydowaną poprawę stosunków między obydwoma państwami i wreszcie fotel zastępcy sekretarza generalnego dla Ankary.
Dotychczasowy szef Paktu Północnoatlantyckiego Jaap de Hoop Scheffer poinformował na konferencji prasowej w Strasburgu, że nowym sekretarzem Sojuszu zostanie duński premier. - Jestem głęboko zaszczycony tym, że zostałem wybrany na kolejnego sekretarza generalnego NATO, i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by żyć zgodnie i zasłużyć na zaufanie moich kolegów. Dzisiaj jest historyczny dzień dla Sojuszu - powiedział duński premier na tej samej konferencji prasowej.
Niemcy grozili Turcji
Niemiecka kanclerz Angela Merkel nie kryła zadowolenia po wyborze Rasmussena. - Godząc się na Rasmussena, NATO pokazało swoją siłę i jedność. Świat ma obecnie zbyt dużo problemów i w przypadku braku porozumienia co do wspólnego kandydata żaden człowiek by tego nie zrozumiał - powiedziała niemiecka kanclerz. - NATO udowodniło swą zdolność do działania, a ja wracam do domu bardzo zadowolona - dodała.
Wcześniej politycy niemieckiej partii CSU zdenerwowani tureckim uporem w tej sprawie zastosowali swoisty szantaż, grożąc, że w przypadku braku zgody Unia Europejska wstrzyma wszystkie rozmowy z tym krajem na temat wejścia do Wspólnoty, nawet w przyszłości. - Kto przedkłada interesy islamskie nad przyszłość NATO i nad nasz europejski porządek wartości, dla tego nie ma miejsca w europejskiej społeczności - powiedział sekretarz generalny CSU Alexander Dobrindt.
- Francja zajmuje swoje pełne miejsce w Sojuszu Północnoatlantyckim - oświadczył Nicolas Sarkozy na szczycie NATO w Strasburgu. Przeciw powrotowi Francji w wojskowe struktury Paktu wypowiadało się wielu ważnych polityków rządzącej UMP. Jest wśród nich były premier Dominique de Villepin zarzucający Sarkozy'emu podporządkowanie się dyktatowi USA, ograniczenie francuskiej niezależności dyplomatycznej i wojskowej oraz utratę przez Paryż możliwości funkcjonowania jako niezależna siła w tworzeniu polityki światowej.
Polska delegacja nie potrafiła się porozumieć
Minister obrony Bogdan Klich oraz minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podczas rozmowy z dziennikarzami w Strasburgu stwierdzili, że mimo posiadanych odmiennych instrukcji polskiego rządu prezydent Lech Kaczyński poparł kandydaturę duńskiego premiera. Również rzecznik polskiego MSZ Piotr Paszkowski zapewniał w sobotę polskich dziennikarzy w Strasburgu, iż stanowisko rządu w sprawie poparcia dla kandydata na sekretarza generalnego Kancelaria Prezydenta otrzymała dwa lub trzy dni temu. Bogdan Klich zapewniał, że minister spraw zagranicznych jeszcze w piątek na pokładzie samolotu, w obecności jego i szefa BBN Aleksandra Szczygły, przekazał prezydentowi precyzyjne instrukcje dotyczące stanowiska Polski, które polegało na tym, aby polska delegacja wstrzymywała niekorzystne dla Polski decyzje, nawet kosztem niepodjęcia ich podczas obecnego szczytu. - Szkoda, że tak się stało - powiedział w sobotę Klich w związku z polskim poparciem dla duńskiego premiera. - Prezydent pospieszył się ze swoją deklaracją, wprawiając nas w najwyższe zdumienie - dodał.
Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski podczas krótkiej rozmowy z dziennikarzami stwierdził, że Polska nie powinna była akceptować duńskiej kandydatury tak szybko. Jego zdaniem, gdyby nasza delegacja już w piątek przedwcześnie nie zgodziła się na duńskiego premiera, to w sobotę konsultowano by to z dwoma krajami - Turcją i Polską, a tak negocjowano tylko z jednym. Mimo pewnego rozgoryczenia Radosław Sikorski już w sobotę pogratulował w Strasburgu nowo wybranemu sekretarzowi generalnemu NATO Andersowi Fogh Rasmussenowi. - Chciałbym serdecznie pogratulować panu premierowi Rasmussenowi wyboru na sekretarza generalnego Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jestem przekonany, że jeśli będzie z talibami walczył tak energicznie, jak z ociepleniem klimatu, to będzie bardzo dobrym sekretarzem generalnym naszego Sojuszu - powiedział nie bez cienia złośliwości Radosław Sikorski w obecności polskich dziennikarzy.
Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło poparcie Lecha Kaczyńskiego dla Rasmussena tłumaczył między innymi brakiem jakichkolwiek sugestii w tej sprawie ze strony rządu i niemożnością skontaktowania się w tej kwestii z kancelarią premiera. Także prezydent zapewniał, że mimo wielu prób nie udało mu się skontaktować telefonicznie ani z premierem, ani z obydwoma ministrami. A próbował dzwonić nawet jeszcze o pierwszej w nocy. - Jakoś o pierwszej w nocy ja jeszcze funkcjonuję, a pan premier już nie - stwierdził, nie bez pewnej dozy uszczypliwości, Lech Kaczyński.
Bez względu na to, kto ma rację w tym sporze, faktem jest, że Polak nie będzie pełnił przez następną kadencję funkcji sekretarza generalnego NATO, chociaż szczerze należy powiedzieć, że z kuluarowych rozmów na szczycie na temat tego stanowiska wynikało, że Sikorski od początku był raczej bez żadnych szans.
Waldemar Maszewski, Strasburg
"Nasz Dziennik" 2009-04-06

Autor: wa