Duńczycy raczej nam nie pomogą
Treść
Budżet Unii Europejskiej na lata 2007-2013 był głównym tematem rozmowy ministra spraw zagranicznych Stefana Mellera z duńskim szefem dyplomacji Per Stig Mollerem, który przybył wczoraj z jednodniową wizytą do Polski. Interesy Polski i Danii są w tej kwestii rozbieżne.
- Szukamy sojuszników w sprawie budżetu i korzystamy z każdej okazji, by przedstawić swoje racje - powiedział po spotkaniu szef polskiej dyplomacji Stefan Meller. Polska jest przeciwna zmniejszeniu budżetu UE na najbliższe siedem lat, a zwłaszcza redukcji funduszy strukturalnych dla dziesięciu nowych państw członkowskich. Nieoficjalnie wiadomo, że Brytyjczycy zaproponują za dwa tygodnie na szczycie w Brukseli obcięcie wydatków budżetowych z 871mld euro przewidzianych w projekcie luksemburskim do 846 mld euro. Redukcja budżetu ma się odbyć przede wszystkim kosztem pomocy regionalnej dla nowych państw członkowskich, która ma zostać zmniejszona o 10 proc. Dla Polski oznacza to utratę ok. 6 mld euro z 60 mld, jakie miał otrzymać nasz kraj.
- Wielka Brytania nie podała dotąd żadnych danych liczbowych - odpowiedział wymijająco minister Per Stig Moller dziennikarzom, którzy dopytywali się, co sądzi o propozycjach brytyjskich. Dodał, że największym problemem, przed którym stoi UE jest modernizacja, tworzenie nowych miejsc pracy i stawienie czoła globalizacji.
- Danii zależy przede wszystkim na podwojeniu środków w budżecie na badania i rozwój - powiedział duński gość, dając tym do zrozumienia, że interesy Polski i Danii w sprawie budżetu są rozbieżne. Dodał jednak, że stare państwa członkowskie nie potrzebują tak dużych funduszy strukturalnych. Z wypowiedzi obu ministrów można było wysnuć wniosek, że Polska raczej nie może liczyć na wsparcie Duńczyków w swoich zabiegach o utrzymanie na planowanym poziomie pomocy strukturalnej, ale zmniejszenie funduszy powinno się odbyć - zdaniem Duńczyków - kosztem Hiszpanii i Portugalii, które również zabiegają o środki na rozwój.
Moller uchylił się też od skomentowania sprawy niemiecko-rosyjskiej umowy o budowie rurociągu pod Bałtykiem.
- Najpierw chciałbym znać ocenę tej inwestycji pod kątem jej oddziaływania na środowisko - powiedział.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2005-11-30
Autor: ab