Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Duma przyłącza się do FSB

Treść

Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy uznało wczoraj, że uchwalone niedawno rosyjskie prawo o organizacjach pozarządowych nie odpowiada europejskim standardom. W tym samym czasie rosyjska Duma Państwowa przyłączyła się do podjętego przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) ataku na organizacje pozarządowe, starając się wykazać rosyjskiemu społeczeństwu, że ich działalność bezpośrednio wiąże się ze szpiegostwem.
Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy zaakceptowano wczoraj rezolucję, w której stwierdzono, że przyjęte w Rosji prawo o statusie organizacji pozarządowych nie odpowiada kryteriom Rady Europy. Eurodeputowani ocenili, że sformułowania użyte w tym prawie mogą przeszkodzić w pracy obrońców praw człowieka w Czeczenii.
Surowa rezolucja ZPRE zaskoczyła Moskwę. Jak zauważyło "Echo Moskwy", jeszcze w czasie niedawnego spotkania z kanclerz Niemiec Angelą Merkel prezydent Rosji Władimir Putin twierdził, że przed podpisaniem projekt o organizacjach pozarządowych był konsultowany z Radą Europy.
Tymczasem posłowie Dumy rozpatrywali wczoraj projekt ustawy "O niedopuszczalności wpływania służb specjalnych na działalność organizacji niekomercyjnych i pozarządowych". Tym samym poparli propozycję projektu przewodniczącego komitetu ds. bezpieczeństwa Władimira Wasiliewa - podała agencja Interfaks. Zgodnie z projektem dokumentu, izba miałaby wyrazić zaniepokojenie z powodu "faktów finansowania" organizacji pozarządowych z zagranicy, w szczególności przez współpracowników ambasady brytyjskiej. Duma zamierza również zaprotestować w tej sprawie na forum OBWE i Rady Europy.
W czasie wczorajszego posiedzenia Dumy przedstawiciel Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji Aleksiej Mitrofanow wezwał wręcz FSB do sprawdzenia finansowania wszystkich partii politycznych i organizacji niekomercyjnych na terytorium Rosji - podała agencja ITAR-TASS. - Dobrze, że nasze służby specjalne znalazły jakiś kamień filozoficzny, należący do brytyjskich specsłużb. Obecnie trzeba sprawdzić możliwość finansowania przez wywiad zagraniczny partii rosyjskich - zachęcał rosyjski poseł.
Mitrofanow nawiązał do eksponowanej przez prokremlowskie media informacji o wykryciu imitacji kamienia z ukrytym w nim urządzeniem elektronicznym, którym Brytyjczycy mieli się posługiwać. Tymczasem niezależne od Kremla rosyjskie media utrzymują, że "kamień" został podrzucony przez FSB, a Brytyjczycy nie zostali złapani na gorącym uczynku. Przypominają one, że istnieje twarde niepisane prawo pozwalające oskarżać o szpiegostwo współpracowników zagranicznych wywiadów, którzy pracują w ambasadach, pod warunkiem że zostali oni złapani na gorącym uczynku z tajnymi dokumentami. Z relacji medialnych wynika jednak, że funkcjonariuszom z Kierownictwa Operacji Wywiadowczych FSB nie udało się aresztować Anglików w czasie spotkania z agentem, ponieważ takiego spotkania nie było. Co więcej - "czekiści nie zabrali 'magicznego kamienia' jako dowodu szpiegostwa, pozwalając Anglikom (albo i nie Anglikom) z powodzeniem go wywieźć".
"Jeżeniedielnyj Żurnał" napisał we wtorek, że kamień, który znalazł się w rękach FSB - jak wynika ze słów szefa Centrum Łączności ze Społeczeństwem tych samych służb - został przechwycony z zupełnie innego rejonu i nie wiadomo kiedy. Według pisma, "widocznie zatrzymany za kolaborację obywatel rosyjski, którego imienia się nie podaje, przyznał się do czegoś w czasie składania zeznań". FSB odkryła, że obok kamienia pojawiała się "pewna liczba pracowników ambasady brytyjskiej, jednakże - jak ocenia "Jeżeniedielnyj Żurnał" - przechodzenie obok kamienia nie jest przestępstwem. Operacja zakończyła się niczym, a "jedyną zdobyczą funkcjonariuszy FSB był jakiś kamień, zdjęcia ze spacerów Brytyjczyków i aresztowany Rosjanin". Gazeta zwraca uwagę, że Mark Doe, drugi sekretarz ambasady Zjednoczonego Królestwa oskarżany o szpiegostwo, nie wiedzieć czemu, nie został uznany za persona non grata i wydalony z Rosji.
W ocenie portalu rosyjskiego NEWSru.com w istocie nie doszło do zdemaskowania dyplomatów brytyjskich. FSB doprowadziła do publicznego skandalu najpewniej z powodu nacisków Kremla, który pilnie potrzebował dowodów na szpiegostwo organizacji pozarządowych, a "na Łubiance wymyślono, że taka akcja agitacyjno-propagandowa przyda się społeczeństwu" - ocenia NEWSru.com.
Waldemar Moszkowski

"Nasz Dziennik" 2006-01-26

Autor: ab