Duchowe kierownictwo świętego Papieża
Treść
Sługa Boży Jan Paweł II sam namawiał dr Wandę Półtawską, by opublikowała  notatki i korespondencję, jaką przez lata wymienili między sobą jako kierownik  duchowy i duchowa córka. Wczoraj książka "Beskidzkie rekolekcje. Dzieje  przyjaźni Karola Wojtyły z rodziną Półtawskich" - wydana przez Edycję św. Pawła  - została zaprezentowana w siedzibie Episkopatu Polski w  Warszawie.
Jak wyznała podczas prezentacji książki dr Wanda  Półtawska, publikacja tych zapisków była dla Papieża bardzo ważna, gdyż mają być  one świadectwem, że człowiek ma duszę. Ona sama bardzo wzbraniała się przed  ujawnieniem osobistych zapisów i przemyśleń. Jednak wyraziła nadzieję, że  książka będzie czytana, a każdy czytający sam także przemyśli poruszane w niej  każdego dnia kwestie. W publikacji czytelnik znajdzie oprócz przemyśleń,  wspomnień, także opisy przyrody i modlitwę. To materiał do medytacji i na  rekolekcje. To także świadectwo tego, jakim kierownikiem duchowym był ks. Karol  Wojtyła, potem biskup, kardynał, wreszcie Papież. To także wskazówka dla  kapłanów, jak prowadzić ludzi do Boga. - To ma służyć zbawieniu ludzi, o to  właśnie dbał Papież: o zbawienie wszystkich ludzi, on próbował uratować od  piekła każdego. Kochał wszystkich ludzi, zapytany, czy nie męczy go tłum,  odpowiedział: "Nie ma tłumu, są rzesze osób" - mówiła dr Półtawska. 
Obecny  na prezentacji Andrzej Półtawski, mąż autorki, wyjaśnił, że publikacja nie  stanowi zwartej całości, gdyż zapiski nie były prowadzone z myślą o publikacji.  - Czytelnik musi podjąć wysiłek rozmyślania i modlitwy razem z autorką i Karolem  Wojtyłą - podkreślił. Jak wyjaśnił, książka jest w pewnym sensie kontynuacją  publikacji "I boję się snów", która wyrosła z przeżycia obozu koncentracyjnego w  Ravensbrücku. - Te doświadczenia ją ukształtowały i bez nich trudno pojąć  relację z Karolem Wojtyłą - podkreślił prof. Półtawski. - On był wrażliwy na  cierpienia osób, które doświadczyły obozów koncentracyjnych i cierpiały podczas  II wojny światowej, ponieważ uważał, że cierpiały za niego. Sam uniknął  aresztowania - dodał.
Doktor Wanda Półtawska ujawniła także, że po ponad  50-letniej korespondencji zachowała się jeszcze cała "walizka" listów, które  jednak nie zostaną ujawnione przed jej śmiercią.
Maria Popielewicz
"Nasz Dziennik" 2009-02-18
Autor: wa