Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Drzewa szumiały po polsku..."

Treść

Z Markiem Wiatrem - artystą, śpiewakiem, malarzem, grafikiem, koneserem dzieł sztuki, organizatorem II Polskiego Festiwalu Narodowego, który zakończył się w Żarnowcu, rozmawia Małgorzata Pabis

Zakończył się II Polski Festiwal Narodowy. Jak Pan - jego twórca i organizator - ocenia całe przedsięwzięcie?
- Opinia o Festiwalu jest jednoznaczna: Polski Festiwal Narodowy w Żarnowcu w ciągu dwóch tygodni trwania stał się największym w Polsce festiwalem o najwyższym poziomie artystycznym. Taką właśnie opinię wyrazili zaproszeni goście oraz wybitni wykonawcy biorący w nim udział.
Nie ukrywam, że był to wielki "maraton" i samo jego przygotowanie wymagało wielkiego wysiłku, ale jak widać - było warto. Co najważniejsze, dopisała pogoda, dzięki temu między innymi park w Żarnowcu zgromadził tysiące miłośników muzyki, poezji i opery.
Festiwal rozpoczęły dwa polskie dzieła narodowe - "Halka" Stanisława Moniuszki i "Straszny Dwór". Pragnę podkreślić, że zostały one wykonane w sposób znakomity pod każdym względem przez Operę Śląską w Bytomiu. Zachwyciła zarówno reżyseria spektakli, scenografia, wykonawcy oraz doskonale poprowadzona orkiestra. Niepowtarzalny klimat dworku w Żarnowcu: osoba wielkiej poetki Marii Konopnickiej, a z drugiej strony Stanisław Moniuszko - ojciec polskiej opery. Nie można więc wyobrazić sobie lepszego zestawienia.

Jednym z ważnych punktów Festiwalu był koncert patriotyczny. Mówił Pan, że kieruje go Pan w stronę młodzieży. Czy zatem udało się zachęcić młodych do udziału w tym koncercie?
- Myślę, że koncert patriotyczny "Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród" stał się pewną kwintesencją całego naszego przedsięwzięcia. Polskie pieśni i arie w wykonaniu solistów Teatru Wielkiego w Łodzi, Opery Śląskiej w Bytomiu, Opery Krakowskiej, oraz poezja w recytacji aktorów Teatru Starego w Krakowie zostały przyjęte entuzjastycznie przez tysiące widzów, a odśpiewanie "Roty" stało się szczególnie wzruszającym momentem. Jednym słowem - wszystkie koncerty cieszyły się wielkim powodzeniem.
Jak pani wspomniała, ten koncert kierowany był szczególnie do młodzieży. Chciałem, aby stał się dla nich lekcją patriotyzmu poprzez przypomnienie narodowych utworów, poezji Mickiewicza, Słowackiego i Karola Wojtyły. Dzisiaj jestem już pewien, że aspekt wychowawczy został osiągnięty. Ogromną część publiczności stanowili młodzi ludzie, chłonni sztuki, reagujący niezwykle spontanicznie i entuzjastycznie. Po zakończeniu koncertu sam na sam z publicznością pozostał znakomity solista Teatru Wielkiego w Łodzi, Andrzej Jurkiewicz, który dał recital polskich piosenek i pieśni patriotycznych. Myślę, że "nad tym koncertem unosił się duch Konopnickiej i drzewa w parku szumiały po polsku...". Chciałbym w przyszłości, aby taki właśnie koncert patriotyczny był na stałe częścią Festiwalu.

Który z punktów programu był dla Pana najważniejszy, najbardziej wzruszający?
- Wszystkie koncerty plenerowe w ramach Polskiego Festiwalu Narodowego były wzruszające. Zarówno spektakle operowe, jak i pozostałe zapiszą się na trwałe w pamięci melomanów. W przedostatnim dniu znakomity koncert odbył się w wykonaniu Wiesława Ochmana, który śpiewał między innymi polski repertuar, pieśni Ignacego Paderewskiego i Jana Galla.

Dziś bardzo dużo mówi się o patriotyzmie. Czym dla Pana jest patriotyzm? Dlaczego w nazwie festiwalu użył Pan tego słowa?
- W wywiadzie dla "Naszego Dziennika", który ukazał się przed kilkoma miesiącami, wspominałem o moich patriotycznych korzeniach, o rodzinie, która zasłużyła się dla Polski w jej najtrudniejszym okresie. Moje dzieciństwo było lekcją patriotyzmu udzielaną mi przez moją babcię. Teraz ja staram się również przekazywać ją moim dzieciom. Jako śpiewak często sięgam do polskiego repertuaru, do polskich pieśni. W zeszłym roku nagrałem dla Telewizji Polskiej kolędy, w tym dwie do słów Marii Konopnickiej, nigdy wcześniej niewykonywane. Rodzina moja zaprzyjaźniona była z poetką i stąd mój szczególny sentyment i stosunek do Marii Konopnickiej. W dobie rozwoju techniki, dobie internetu, młodzież ma zupełnie inne zainteresowania. Festiwal jest doskonałą formą promocji nie tylko Konopnickiej, jako poetki, ale również Żarnowca - miejsca, które jak żadne inne kojarzy się z patriotyzmem. Stąd więc propozycja, aby w tytule padło to słowo.

Festiwal cieszy się bardzo dobrymi recenzjami. Czy zatem możemy czekać na kolejny?
- Jak już wspomniałem, wszyscy podkreślają ogromny sukces Festiwalu, jego rangę, którą podniósł patronat pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Łatwo jest zorganizować Festiwal w Teatrze Operowym, gdzie ma się zespół i zaplecze, ale sztuką jest natomiast przygotować go w miejscu nieprzystosowanym, gdzie trzeba stworzyć warunki dla setek wykonawców oraz widzów. Chciałbym w przyszłym roku poszerzyć Festiwal o wykonawców z Ukrainy. Maria Konopnicka zmarła i została pochowana we Lwowie, więc jest to okazja do zaprezentowania chociażby Opery Lwowskiej na następnym Festiwalu.

Dziękuję za rozmowę.

"Nasz Dziennik" 2006-10-09

Autor: wa