Drużyna na podium
Treść
Polscy skoczkowie narciarscy sprawili w sobotę miłą niespodziankę, zajmując trzecie miejsce w rozegranym w Willingen drużynowym konkursie Pucharu Świata. Wczoraj w zmaganiach indywidualnych naszego reprezentanta na podium zabrakło, ale dwóch z nich - Kamil Stoch i Adam Małysz - uplasowało się w czołowej dziesiątce. Zwyciężył rewelacyjny Niemiec Severin Freund.
W poprzednią niedzielę zgromadzeni wokół Wielkiej Krokwi w Zakopanem kibice skoków przeżyli huśtawkę nastrojów: najpierw upadek Małysza, potem wspaniały triumf Stocha. Później były oczekiwania na wieści z gabinetów lekarskich i wielka ulga, gdy okazało się, że nasz najbardziej utytułowany reprezentant nie tylko nie odniósł poważniejszych obrażeń, ale także będzie mógł wystartować w Willingen. Małysz opuścił piątkowe kwalifikacje, ale wystąpił w zawodach drużynowych. I jak się później okazało - kolejnych znakomitych w wykonaniu Biało-Czerwonych. Nasi prowadzili po kapitalnym skoku Stocha, potem aż do ostatniej serii zajmowali drugie miejsce. Fruwali pięknie i daleko, praktycznie nie mając słabych punktów. Z ośmiu prób w zaledwie jednej Piotr Żyła nie przekroczył granicy 130 m, co drużynie wystawiło znakomite świadectwo. Dlaczego zatem nie zajęli drugiego miejsca, skoro rywalizację kończył Małysz - najmocniejszy? Dlatego, że rewelacyjny dzień miał Freund. Orzeł z Wisły zrobił swoje, poszybował 134,5 m, ale kapitalnie dysponowany Niemiec lądował aż 5,5 m dalej, i to mimo niekorzystnego wiatru. - Walczyłem, ile mogłem, ale troszkę zabrakło. Niedosytu jednak nie odczuwamy, stanęliśmy na podium, a to nie jest nasze ostatnie słowo - powiedział Małysz. Dodał, że z kontuzjowanym kolanem jest już niemal wszystko w porządku, choć jeszcze delikatnie pobolewa. - Ważne, żeby po upadku szybko wrócić na skocznię - zaznaczył. Stoch, który w sobotę po raz kolejny pokazał się ze świetnej strony, także nie ukrywał zadowolenia z wyniku. - Wiedziałem, że jeśli będziemy skakać dobrze, to zajmiemy wysokie miejsce - przyznał.
Wczoraj Polaków zabrakło na podium, co nie znaczy, że w zawodach zawiedli. Stoch i Małysz uplasowali się w dziesiątce, a młody zakopiańczyk znów okazał się lepszy od starszego kolegi z reprezentacji. Sensacyjny zwycięzca z Zakopanego klasę pokazał przede wszystkim w drugiej serii, kiedy przepięknie poszybował aż 141 metrów. Dzięki temu zajął wysokie, szóste miejsce. Małysz zakończył zmagania na dziewiątym. A Freund udowodnił, że kapitalne skoki z konkursu drużynowego nie były dziełem przypadku. W obu seriach latał daleko i ładnie stylowo, wytrzymał presję i odniósł drugie w karierze zwycięstwo. Przy okazji stał się jednym z kandydatów do medalu mistrzostw świata w Oslo, bo jeśli dyspozycję utrzyma, na pewno będzie się liczył w walce o najwyższe cele najważniejszej imprezy sezonu.
Liderem PŚ z ogromną przewagą pozostał Austriak Thomas Morgenstern (1434 punkty), który wyprzedza Szwajcara Simona Ammanna (421 pkt straty), rodaka Andreasa Koflera (504) i Małysza (570). Na dziesiąte miejsce, najlepsze w karierze, awansował Stoch.
Piotr Skrobisz
Wyniki:
Konkurs drużynowy: 1. Austria 1071,8 pkt, 2. Niemcy 1025,1. 3. Polska 1015,7 (Kamil Stoch 139+130, Piotr Żyła 125,5+132, Stefan Hula 131+134, Adam Małysz 136+134,5), 4. Norwegia 1010,9, 5. Finlandia 954,5.
Konkurs indywidualny: 1. Severin Freund (Niemcy) 289,1 (143,5+139), 2. Martin Koch (Austria) 286,9 (141,5+140,5). 3. Simon Ammann (Szwajcaria) 284,5 (143+141,5), 4. Thomas Morgenstern (Austria) 280,1 (139+138), 5. Gregor Schlierenzauer (Austria) 274,4 (136,5+141), 6. Kamil Stoch 270,2 (133,5+141)... 9. Adam Małysz 259,7 (135,5+135).
Nasz Dziennik 2011-01-31
Autor: jc