Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Drugi album Rafała Blechacza

Treść

W ostatnią sobotę na naszych łamach gościł znakomity pianista Rafał Blechacz. W interesującej rozmowie mogliśmy bliżej poznać młodego artystę, który rozsławia Polskę licznymi koncertami na całym świecie. Teraz jest w Nowym Jorku, gdzie przygotowuje się do recitalu i koncertów z filharmonikami nowojorskimi. W kraju natomiast mamy premierę jego najnowszej płyty. Tym razem Rafał Blechacz gra sonaty klasyczne. Każdy młody artysta nagrywający dla renomowanej wytwórni swój drugi album, musi się zmierzyć z sukcesem debiutanckiego albumu. "Preludia" Chopina zarejestrowane przez Rafała Blechacza odniosły spektakularny sukces na polskim rynku, mimo ogólnego zastoju w tej branży. Sukces handlowy oraz znakomite recenzje tej płyty potwierdziły, że był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Repertuar drugiej płyty jest dla wielu z nas miłym i niemałym zaskoczeniem. Sonaty klasyków wiedeńskich Haydna, Mozarta i Beethovena są powszechnie znane i ograne maksymalnie, ba, w dzisiejszych czasach do dobrego tonu należy grać je na instrumentach z epoki. Rafał Blechacz jednak podjął się ich rejestracji na współczesnym fortepianie. Artysta na swoją drugą płytę wybrał trzy sonaty: Sonatę Es-dur Hob. XVI: 52 Józefa Haydna, Sonatę A-dur op. 2 nr 2 Ludwiga van Beethovena oraz Sonatę D-dur K. 311 Wolfganga Amadeusza Mozarta. Jak mówi w wywiadach i pisze w książeczce płytowej, jest z tymi utworami niezwykle związany. Pracował nad nimi podczas przygotowań do swoich pierwszych międzynarodowych konkursów, m.in. Hamamatsu w Japonii w 2003 roku. Później bardzo często włączał je do koncertów. Czyli jest to płyta dla pianisty bardzo osobista. Ta płyta daje wiele do myślenia, jest też inna niż Preludia Chopina. Nie mogło zresztą być inaczej, bo każdy z kompozytorów jest inny, choć mieli na siebie duży wpływ. Dystyngowanych, salonowych klasyków słucha się z prawdziwą przyjemnością. Są to dzieła efektowne pod względem technicznym i muzycznym. Poznajemy wielowymiarowość i wielowarstwowość barwnej osobowości pianisty. Ucieszyłem się, podobnie jak przy preludiach, tym że pianista nie jest w nagraniu na siłę oryginalny, lecz twórczo kontynuuje tradycje wielkich wykonań, uzupełniając ją swoją bogatą osobowością muzyczną opartą o wielki talent. Wycisnął na tych dziełach indywidualne piętno. W komentarzu do płyty pianista pisze o nadchodzącym już romantyzmie w muzyce trzech wiedeńskich klasyków. Odsłania przed słuchaczami bogactwo brzmień, udowadniając konsekwentnie, że w tych utworach każdy z kompozytorów odnotował własne doświadczenia z muzyką kameralną, symfoniczną czy operową. Jest to płyta przesycona spontanicznością, radością i młodzieńczą pasją, którą przekazuje artysta dojrzały szturmem zdobywający sale koncertowe i miłość melomanów. Sonata Józefa Haydna jest bardzo subtelna, liryczna, czarująca elegancją i wdziękiem. Pianista realizuje swe zamierzenia niezwykle precyzyjnie, jakby pragnął opowiedzieć nam o swoim szacunku i oddaniu dla kompozytora. Kapitalnie wypadają kontrasty rytmiczne i prowadzenie frazy i melodii. Jest tu pełen kalejdoskop, obfitość inwencji melodycznej i harmonicznej Haydna wykonany na najwyższym poziomie. Atutem interpretacji tej sonaty są: naturalność, spontaniczność, uczciwość i radość oraz prawdziwy popis muzykalności i wirtuozerii. A wszystko jest realizowane bardzo precyzyjnie z czarującą elegancją i wdziękiem. Sonata Beethovena to kompozycja, przy interpretacji której pianiście nie brakuje niemal wokalnego oddechu między frazami. Jest tu sporo niezwykle ciekawych momentów. Wszystko mieni się bogactwem inwencji melodycznej i harmonicznej Beethovena. Szybkie tempo pierwszej części to spontaniczność i radość, natomiast spokojne largo przynosi zgoła inny nastrój, zamyślenia i rezygnacji, scherzo jest figlarne, ba chyba nawet miejscami sielskie, ale rondo to już znów radość. Wszystko jest wykonane niby zwyczajnie i bez zarzutu, ale np. rytmy są realizowane bardzo precyzyjnie. To Beethoven zdecydowany, mocny, lekko drapieżny, gdy trzeba nostalgiczny i zamyślony. W Sonacie Mozarta Rafał Blechacz zwraca uwagę i mocno podkreśla sferę wyrazową, gra mocnym płynnym dźwiękiem, choć nie brakuje mu delikatności i lekkości. Wykonanie tego dzieła Mozarta jest bardzo stylowe, ujmuje szykowną elegancją i wykwintną dystynkcją. Jest to kreacja dojrzała, pełna przeróżnych odcieni, swobodna, zwłaszcza gdy chodzi o śmiało akcentowany rytm. W całym nagraniu Rafała Blechacza trudno nie docenić wspaniałego brzmienia fortepianu, właściwej kontroli klawiatury, pulsującej energii i zjawiskowej muzykalności. Wszystko oparte o bogactwo inwencji melodycznej i harmonicznej Haydna, Beethovena i Mozarta. Tok narracji muzycznej w każdej z sonat rozwija się swobodnie i logicznie, zwraca uwagę przestrzennie nagrany, klarowny i soczysty dźwięk fortepianu w całej bogatej skali dynamicznej. Robi wrażenie selektywny dźwięk, oryginalne, ale nie manieryczne frazowanie. Album "Sonaty" nasycony jest przeźroczystym brzmieniem i śpiewającym tonem instrumentu, który nigdy nie staje się dosadny, szorstki lub kruchy. Polecam tę kolejną znakomitą płytę Rafała Blechacza. Wszystkich utworów umieszczonych na płycie słucha się z prawdziwą przyjemnością. Czekamy teraz na trzeci album Rafała Blechacza, tym razem będzie on z koncertami fortepianowymi Chopina, a w dalszej przyszłości - jak wieść niesie - będą to kolejne trzy albumy (dwa solowe i jeden z orkiestrą). Na razie cieszmy się i delektujmy sonatami klasycznymi. To naprawdę piękna i wartościowa płyta, którą warto mieć i często słuchać. Polecam. ks. Arkadiusz Jędrasik "Nasz Dziennik" 2008-10-03

Autor: wa