Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Druga szansa prędko się nie powtórzy

Treść

Finanse publiczne są w dużo gorszym stanie niż polska gospodarka. Obecny wzrost gospodarczy to jednak dobra okazja, by je uporządkować - uważa wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska. Przedstawiła ona wczoraj posłom sejmowej Komisji Finansów Publicznych informację o założeniach polityki finansowej państwa.

Projekt ustawy o finansach publicznych, która ma pozwolić na zreformowanie finansów, jest już gotowy. Według Zyty Gilowskiej, obecnie trwają ostatnie prace nad przepisami, które w wyniku wejścia w życie tej ustawy należałoby zmienić w innych aktach prawnych.
Przypomniała, że Komisja Europejska wszczęła przeciw Polsce postępowanie w sprawie nadmiernego deficytu. - Oczekujemy, że wkrótce Komisja Europejska przekaże swoje konkretne oczekiwania i będziemy się mogli do nich ustosunkować - powiedziała wicepremier. Zwracając się do posłów, Gilowska stwierdziła, że lekceważenie problemu deficytu skutkować będzie podwójnymi stratami dla naszego kraju - wzrośnie nam zadłużenie, które i tak kiedyś będziemy musieli spłacić, i przepadną nam środki z funduszy unijnych, które już uwzględniliśmy w planach rozwoju kraju. Według wicepremier, gdyby nasze propozycje zmniejszania deficytu nie spotkały się z aprobatą Komisji Europejskiej, w pierwszym rzędzie grozi nam utrata 19,5 mld zł z Funduszu Spójności.
Oprócz projektu nowej ustawy o finansach publicznych gotowy jest również pakiet ustaw podatkowych, m.in. o podatku dochodowym od osób fizycznych, prawnych, VAT czy spadków i darowizn. Gilowska zapowiedziała, że wkrótce po zakończeniu konsultacji międzyresortowych anonsowane już wcześniej przez resort finansów ustawy podatkowe trafią do Sejmu.
Wicepremier podtrzymała, że rząd będzie dążył do obniżenia kosztów pracy. - Mamy ambitne zamiary zmniejszenia klina podatkowego o jedną siódmą - podkreśliła wicepremier. Obniżona ma zostać składka rentowa i chorobowa. Według wyliczeń Gilowskiej, różnego rodzaju składki i podatki stanowią około połowy tego, co rzeczywiście zarabia pracownik, który w naszym kraju pracuje legalnie, a to faktycznie zniechęca do tworzenia nowych miejsc pracy.
Artur Kowalski

"Nasz Dziennik" 2006-05-11

Autor: ab