Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Druga rocznica wojny o Osetię okazją do indoktrynacji

Treść

W drugą rocznicę wojny rosyjsko-gruzińskiej z niespodziewaną wizytą do Abchazji, która jest separatystyczną republiką na terenie Gruzji, przybył prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. W trakcie spotkania z prezydentem Siergiejem Bagapszem usilnie starał się dowieść, że rosyjski atak na Gruzję był rozwiązaniem najlepszym z możliwych. Po raz kolejny całą winą za konflikt i stan obecnych stosunków z Tbilisi obarczył gruzińskiego prezydenta.
Podczas wizyty w Abchazji Dmitrij Miedwiediew spotkał się m.in. z prezydentem tego kraju, Siergiejem Bagapszem. W rozmowie z nim podkreślał, iż rosyjskie decyzje z 2008 roku były jak najbardziej "właściwe", gdyż "zapoczątkowały szereg procesów politycznych", w których trakcie uznano niepodległość zarówno jego kraju, jak i Osetii Południowej. - Równo dwa lata temu nastąpiły znane, trudne wydarzenia w Osetii Południowej, które stały się początkiem całego szeregu procesów politycznych, m.in. uznania Abchazji i Osetii Południowej za samodzielne podmioty prawa międzynarodowego - podkreślił cytowany przez PAP przedstawiciel Kremla. Dodał także, że w tym, iż Rosja postąpiła wówczas słusznie, utwierdzają go kolejne "kontakty z międzynarodowymi partnerami, podczas których widzi, że teraz sytuacja się uspokoiła". Miedwiediew zapewnił także Bagapsza, iż Moskwa nadal będzie rozwijała wszechstronne relacje z jego krajem, w tym również w sferze bezpieczeństwa i gospodarki. - Będziemy rozwijać dobre stosunki z Abchazją, będziemy rozwijać kontakty ekonomiczne i w sferze bezpieczeństwa - zaznaczył. Rosyjski prezydent odwiedził wraz z towarzyszącym mu ministrem obrony Rosji Anatolijem Serdiukowem także miejskie instytucje, odbudowywane po wojnie z udziałem Rosji.
"Niet" wznowieniu stosunków z Saakaszwilim
Dwa dni przed rocznicą tragicznych wydarzeń z sierpnia 2008 roku, Dmitrij Miedwiediew zapowiedział także, że relacje Moskwy z Tbilisi nie mogą być wznowione, dopóki przy władzy będzie prezydent Micheil Saakaszwili. - To, że dyplomatyczne stosunki z Gruzją są zniszczone, nie jest winą Rosji. Odpowiedzialność za wszystko, co się stało i za zniszczenie politycznych kontaktów, leży całkowicie po stronie kierownictwa Gruzji i prezydenta Micheila Saakaszwilego - powiedział Miedwiediew. - Nie może być normalnych stosunków z Gruzją przy obecnym przywódcy tego kraju - dodał na zakończenie.
W nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 roku wybuchła pięciodniowa wojna rosyjsko-gruzińska, którą poprzedziła gruzińska ofensywa na stolicę zbuntowanej prowincji Osetii Południowej - Cchinwali. Była to jednak nie tylko próba odzyskania kontroli nad tą zbuntowaną prowincją, lecz także akcja prewencyjna, wynikająca z ujawnienia informacji o planowanej przez Rosję inwazji. Rosja odpowiedziała wprowadzeniem swych wojsk do Osetii Południowej i dalej w głąb terytorium Gruzji. W wyniku wojny stosunki rosyjsko-gruzińskie uległy dalszemu pogorszeniu, zaś kontrolowane przez Kreml władze republiki: Osetia Południowa i Abchazja, ogłosiły niepodległość, którą 26 sierpnia uznała Rosja, a następnie uczyniły to: Wenezuela, Nikaragua i Nauru. Zachód nadal jednak uważa, że prowincje te są integralną częścią Gruzji.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2010-08-09

Autor: jc