Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Drogowskazy duchowe Ojców Pustyni

Treść

Jednymi z najpopularniejszych tekstów, które dla pokoleń mnichów stanowiły drogowskaz poszukiwań duchowych, są apoftegmaty (tj. krótkie, pouczające wypowiedzi) Ojców Pustyni, czyli tych, którzy dali początek życiu monastycznemu.

Modlitwa osobista wymaga od człowieka, aby nieustannie napełniał swoje serce treściami, które będą ją ożywiały. Taki charakter ma przede wszystkim Boże Oficjum oraz lectio divina, jednak warto czerpać również z innych źródeł, wśród których naczelne miejsce zajmują teksty należące do tradycji monastycznej oraz dzieła patrystyczne, czyli napisane przez najstarszych pisarzy chrześcijańskich. Również lektura innych wartościowych książek może przynieść niemały pożytek.

Lektura pomocą w doskonaleniu siebie

Wartość dobrej lektury dla rozwoju duchowego potwierdza swoim autorytetem Reguła, w której ostatnim rozdziale św. Benedykt pisze: „A któraż księga świętych katolickich Ojców nie przynosi wyraźnych pouczeń, w jaki sposób mamy prostą drogą dążyć do naszego Stwórcy? Czymże zaś są i Konferencje Ojców, i Ustawy, i ich żywoty, czymże Reguła świętego ojca naszego, Bazylego, jeśli nie narzędziami, z których pomocą mnisi, dobrzy i posłuszni, budują swoje cnoty?” (73,4–6).

Dobór lektury

Św. Benedykt, jak można zauważyć, daje swoim braciom dość dużą swobodę w doborze właściwej dla nich lektury, gdyż uważa, że wszystko może być użyteczne, choć potrzebna jest przy tym duża doza roztropności.

Wytrwałość

W czasie Wielkiego Postu Reguła zaleca, aby każdy mnich otrzymawszy książkę, przeczytał ją od pierwszej do ostatniej strony w całości (48,15). Można to odczytać jako zalecenie podejmowania niestrudzonego wysiłku. Jeśli lektura ma przynieść pożytek, powinna wiązać się z wytrwałością, szczególnie wtedy, gdy wydaje się, iż nie przynosi owoców lub nie daje satysfakcji.

Apoftegmaty Ojców Pustyni

Jednymi z najpopularniejszych tekstów, które dla pokoleń mnichów stanowiły drogowskaz poszukiwań duchowych, są apoftegmaty (tj. krótkie, pouczające wypowiedzi) Ojców Pustyni, czyli tych, którzy dali początek życiu monastycznemu.

Przed przystąpieniem do lektury tych tekstów warto uświadomić sobie, że ich bohaterami są ludzie, którzy żyli na przełomie III i IV w. na pustyni w Egipcie. Patrząc na ich ascetyczne życie, należy pamiętać o tym, że warunki życia ludzi im współczesnych, szczególnie z niższych warstw społeczeństwa, były często nie mniej surowe. Jeśli zaś o abba Arseniuszu pisano, że w jego czasach „nikt nie mógł naśladować jego sposobu życia”, to tym bardziej dzisiaj jest to niemożliwe. Warto jednak poświęcić im uwagę, gdyż nauczanie i przykład życia Ojców Pustyni wciąż mogą być inspiracją dla poszukiwań duchowych.

Wybrane apoftegmaty Ojców Pustyni

Bracia ze Sketis wybrali się do abba Antoniego; i kiedy wsiedli na łódź, spotkali pewnego starca, który też tam jechał, a którego oni nie znali. Rozsiedli się w łodzi i rozprawiali najpierw o słowach Ojców, potem o Piśmie Świętym, potem znowu o swoim rękodziele. A starzec milczał. Kiedy dotarli do przystani, okazało się, że i on idzie do abba Antoniego. I gdy do niego przybyli, powitał ich: „Dobrego towarzysza drogi znaleźliście w tym starcu!”. A do starca powiedział: „Dobrych braci miałeś w drodze ze sobą abba!”. Odrzekł starzec: „Dobrzy to oni są, ale ich zagroda nie ma bramy, i każdy, kto zechce, wchodzi do stajni i odwiązuje osła”. Powiedział to w tym sensie, że mówili wszystko, co im ślina na język przyniosła.

Bracia przyszli do abba Antoniego i poprosili go: „Powiedz nam słowo, jak się mamy zbawić”. Starzec im odpowiedział: „Słyszeliście słowa Pisma? One wam pomogą”. Oni na to: „Ale i od ciebie chcemy usłyszeć, ojcze”. Rzekł im starzec: „Mówi Ewangelista: Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu jeszcze drugi”. Odpowiedzieli: „Tego robić nie potrafimy”. Starzec na to: „Jeśli nie potraficie nadstawić drugiego policzka, to przynajmniej znieście uderzenie w jeden”. Odrzekli: „I tego także nie potrafimy”. Starzec na to: „Jeśli nawet i tego nie potraficie, to nie oddawajcie otrzymanego policzka”. A oni na to: „Nawet i tego nie potrafimy”. Starzec zwrócił się do swego ucznia: „Ugotuj im trochę kaszki, bo są chorzy”. A im powiedział: „Jeśli ani tego nie umiecie, ani tamtego nie chcecie, to co mam zrobić z wami? Potrzeba modlitwy”.

Mówił abba Daniel, że abba Arseniusz opowiadał jakoby o kimś innym – ale to na pewno o niego chodziło – taką historię. Pewien starzec, siedząc w celi, usłyszał głos mówiący: „Chodź, pokażę ci dzieła ludzkie”. Wstał więc i wyszedł, i zaprowadzono go w jakieś miejsce, gdzie zobaczył Murzyna, który rąbał drzewo i układał je w wielką wiązkę. Próbował tę wiązkę unieść, ale nie mógł: i wtedy zamiast coś z niej odjąć, znowu rąbał drzewo i jeszcze więcej do niej dokładał. Trwało to długo. Nieco dalej pokazano starcowi człowieka, który stał nad jeziorem i czerpał z niego wodę, i lał ją do dziurawego naczynia, tak że woda z powrotem spływała do jeziora. A głos dalej mówił do starca: „Chodź, pokażę ci jeszcze coś więcej”. I zobaczył starzec świątynię, a przed nią dwóch ludzi na koniach trzymało w poprzek belkę, stojąc jeden obok drugiego. I chcieli z nią wjechać przez bramę, ale nie mogli, ponieważ belka była ustawiona w poprzek. Żaden jednak z nich nie poniżył się do tego, żeby stanąć za towarzyszem i ustawić belkę na wprost: toteż i stali przed bramą. A głos mówił: „Ci tutaj to są ludzie, którzy jarzmo sprawiedliwości niosą z pychą, i nie chcą się upokorzyć, aby się poprawić i pójść pokorną drogą Chrystusową: toteż i pozostają na zewnątrz Królestwa Bożego. Ten zaś, co rąbał drzewo, to człowiek mający wiele grzechów na sumieniu: i zamiast się nawrócić, dodaje do tych grzechów jeszcze dalsze. A ten, co czerpał wodę, to człowiek, który wprawdzie spełnia dobre czyny, ale ponieważ jest w nich domieszka zła, przepada także i dobro. Toteż każdy człowiek powinien czuwać nad swymi czynami, aby się nie trudził na próżno”.

I znowu bracia go pytali: „Ojcze, która cnota lub dzieło jest najtrudniejsze ze wszystkich?”. Odrzekł: „Wybaczcie – wydaje mi się, że nie ma trudu tak wielkiego jak modlitwa. Bo zawsze kiedy człowiek chce się modlić, nieprzyjaciele starają się mu przeszkadzać: wiedzą bowiem, że mu inaczej nic nie zrobią, a tylko gdyby go powstrzymali od modlitwy. I w każdym innym ćwiczeniu, jakiego by się człowiek podjął, jeśli jest wytrwały, zdobywa łatwość; w modlitwie zaś aż do ostatniego tchu potrzeba walki”.

Niejaki Eulogiusz, uczeń błogosławionego biskupa Jana, kapłan i wielki asceta, jadał co drugi dzień, a nieraz przeciągał post przez cały tydzień; jadł zaś tylko chleb z solą. Miał on wielką chwałę u ludzi. Pewnego dnia odwiedził abba Józefa w Panefo i spodziewał się, że tam zastanie jeszcze większą surowość życia. Starzec przyjął go z radością i podał na stół wszystko, co miał, aby go posilić. I rzekli uczniowie Eulogiusza: „Kapłan nie jada nic oprócz chleba z solą”. Abba Józef jadł i milczał. A goszcząc tam przez trzy dni, nie słyszeli, by starzec i jego uczniowie śpiewali psalmy albo się modlili, wszystko to bowiem robiono w ukryciu. Odeszli więc wcale nie zbudowani. Ale za zrządzeniem Bożym zapadła taka ciemność, że zabłądzili i przyszli z powrotem do starca. Zanim zdążyli zapukać, usłyszeli psalmodię; czekali więc długo i wreszcie zapukali. A bracia przestali śpiewać i przyjęli ich z radością. Ponieważ zaś było gorąco, uczniowie Eulogiusza nabrali kubek wody i podali mu: była to jednak woda morska zmieszana z rzeczną i nie mógł jej pić. Zastanowił się więc i upadł do nóg starca, bo chciał poznać ich sposób życia. Pytał więc: „Abba, co to ma znaczyć? Poprzednio nie śpiewaliście, a dopiero teraz, po naszym odejściu; i kiedy sięgnąłem po kubek, znalazłem w nim słoną wodę”. Starzec mu odpowiedział: „Brat roztrzepany przez pomyłkę nalał morskiej wody”. Eulogiusz jednak błagał starca, chcąc poznać prawdę. I wreszcie starzec mu odrzekł: „Tamta odrobina wina była poczęstunkiem miłości; ta zaś woda jest stałym napojem braci”. Potem nauczył go rozróżniania pobudek i wykorzenił z jego serca wszelkie ludzkie względy. Odtąd Eulogiusz nabrał umiaru, jadał wszystko, co mu podawano, i nauczył się spełniać swoje praktyki ascetyczne w ukryciu. I powiedział starcowi: „Zaiste wasz sposób życia jest życiem w prawdzie”.

Powiedział abba Ewagriusz: „Siedź w celi i skupiaj myśli. Pamiętaj o dniu śmierci: wyobraź sobie martwe ciało, zrozum to nieszczęście i przyjmij trud: pogardź światową próżnością, abyś mógł wytrwać stale w skupieniu i nie osłabnąć w tej woli. Rozpamiętuj także los tych, którzy już są w piekle: myśl, w czym tam są pogrążone dusze, w jakim okropnym milczeniu, w jakich gorzkich jękach, w jakim strachu, udręce i oczekiwaniu. Rozważ niekończącą się mękę, łzy bezcielesne i nieustające. Ale pamiętaj także o dniu zmartwychwstania, w którym staniemy przed Bogiem. Wyobraź sobie ten straszliwy i przerażający trybunał. Rozważ, co tam przygotowano dla grzeszników: zawstydzenie przed Bogiem, przed aniołami i archaniołami, i wszystkimi ludźmi, to jest karę, ogień nieugaszony, robaka, który nie umiera, otchłań, ciemności, zgrzytanie zębów, strachy i męki. Rozważ także i dobra przygotowane dla sprawiedliwych: swobodny przystęp do Boga Ojca i Jego Chrystusa, do aniołów i archaniołów i całej wspólnoty świętych, Królestwo Niebieskie i jego dary, radość i rozkosz. O jednym i drugim pamiętaj bezustannie; i nad sądem na grzeszników płacz, i przejmuj się skruchą, ze strachu, abyś i ty się pośród nich nie znalazł; a z losu sprawiedliwych ciesz się i raduj. I staraj się podzielić radość tych drugich, a losu tych pierwszych uniknąć. Bacz, abyś nigdy, czy to w celi,

czy poza celą, gdziekolwiek będziesz, nie zapomniał i nie stracił z oczu tej prawdy. W ten sposób, przynajmniej przez pamięć na nią, zdołasz uciec przed nieczystymi i szkodliwymi myślami”.

Powiedział abba Zenon: „Kto chce, żeby Bóg szybko go wysłuchał, gdy tylko wstanie i podniesie ręce do Boga, ten powinien w pierwszej kolejności modlić się z serca nawet nie za własną duszę, ale za nieprzyjaciół. Jeśli to osiągnie, to o cokolwiek by prosił, Bóg go wysłucha”.

Opowiadano o abba Izajaszu, że kiedyś wziął laskę, poszedł na klepisko i powiedział do gospodarza: „Daj mi ziarna”. Ten zapytał: „I ty też pracowałeś przy żniwach, abba?”. On odpowiedział: „Nie”. A na to gospodarz: „Jakże więc chcesz dostać ziarna, jeżeli nie pracowałeś?”. Starzec zapytał: „Więc jeśli ktoś nie pracuje, to nie dostaje zapłaty?”. Gospodarz no to: „Nie”. I wtedy starzec odszedł. Bracia, widząc to wszystko, padli mu do nóg i prosili, żeby im wyjaśnił, dlaczego tak postąpił. Odrzekł: „Pokazałem wam na przykładzie, że jeżeli ktoś nie pracuje, nie otrzyma zapłaty od Boga”.

Amma Teodora powiedziała, że ani asceza, ani czuwania, ani żaden inny trud nie prowadzi do zbawienia, ale tylko prawdziwa pokora. Był bowiem pewien pustelnik, który wypędzał złe duchy i pytał ich: „Co was wypędza: posty?”. Odpowiedzieli: „My nie jadamy ani nie pijamy”. „Czuwania?” Odrzekli: „My nie śpimy”. „Życie pustelnicze?” Odparli: „My sami mieszkamy na pustyni”. „Więc co was wypędza?” Odpowiedzieli: „Nic nas pokonać nie może oprócz pokory”. Czy widzisz, że pokora zwycięża złe duchy?

Opowiadano o abba Janie Karle, że kiedyś powiedział do swojego starszego brata: „Chcę się wyzwolić od wszelkich trosk, tak jak aniołowie są od nich wolni i nie pracują, ale bezustannie służą Bogu”. Zdjął więc ubranie i poszedł na pustynię; ale po tygodniu wrócił do brata. Kiedy zapukał do drzwi, brat mu nie otworzył, tylko najpierw zapytał: „Kto tam?”. On odrzekł: „Jestem Jan, twój brat”. Tamten zaś odpowiedział: „Jan został aniołem i nie ma go już wśród ludzi”. Ale on błagał i mówił: „To ja jestem!”. Brat mu jednak nie otworzył, tylko zostawił go tam w udręce aż do rana; i dopiero wtedy wpuścił go, mówiąc: „Skoro jesteś jednak człowiekiem, to powinieneś znowu pracować na swoje utrzymanie”. A on padł na twarz i powiedział: „Przepraszam”.

Niektórzy bracia pytali abba Makarego: „Jak mamy się modlić?” Starzec im odpowiedział: „Nie potrzeba gadaniny; ale wyciągnijcie ręce i mówcie: «Panie, zmiłuj się nade mną według Twej woli i wiedzy!». A w pokusie: «Panie, wspomóż mnie!». A Bóg sam wie najlepiej, co dla nas jest dobre, i zmiłuje się nad nami”.

Abba Nil powiedział: „Modlitwa jest dzieckiem łagodności i opanowania”.

Powiedział także: „Cokolwiek zniesiesz cierpliwie jako mądry, to ci przyniesie owoc w czasie modlitwy”.

Powiedział abba Ksantias: „Łotr wisiał na krzyżu, a za jedno słowo został usprawiedliwiony; Judasz zaś należał do grona apostołów, a w ciągu jednej nocy stracił owoce wszystkich swoich trudów i spadł z nieba do piekła. Dlatego niech się nikt nie przechwala swoimi dobrymi uczynkami; bo wszyscy, którzy ufają sami sobie, upadają”.

Abba Olimpios z Cel był kuszony do nieczystości. I mówiły mu jego myśli: „Idź, pojmij żonę”. Wstał więc, zagniótł błota, ulepił kobietę i powiedział sobie: „Oto twoja żona, musisz teraz dużo pracować, żeby ją wyżywić”. Pracował więc bardzo ciężko, a następnego dnia znowu zagniótł błota i ulepił sobie córeczkę. I mówił sam sobie: „Twoja żona urodziła dziecko: musisz teraz jeszcze więcej pracować na wyżywienie i ubranie dziecka”. Wyczerpał siły tą pracą i powiedział sobie: „Już dłużej nie dam rady znosić tego trudu”. I na to sam sobie odrzekł: „Jeżeli trudu znieść nie potrafisz, to i nie szukaj żony”. A Bóg, widząc jego trudy, usunął pokusę i dał mu wytchnienie.

Inny brat pytał: „Co to znaczy nie oddawać złem za zło?”. Starzec mu odpowiedział: „Ta wada ma cztery stopnie: pierwszy w sercu, drugi spojrzeniem, trzeci językiem, czwarty – uczynkiem nie oddawaj złem za zło. Jeżeli już serce zdołasz oczyścić, nie dojdzie do spojrzenia; jeżeli do spojrzenia doszło, pilnuj się, żebyś nie przemówił; jeśli zaś nawet powiedziałeś, prędko zwalcz to w sobie, żebyś uczynkiem nie odpłacił złym za zło”.

Pewien brat pytał abba Pojmena: „Jak człowiek może uniknąć mówienia źle o drugich?”. Starzec mu odpowiedział: „My i nasi bracia to jakby dwa obrazy. Gdy tylko człowiek pilnuje siebie i siebie obwinia, bracia nabierają wartości w jego oczach, ale kiedy sam sobie wydaje się dobry, brata uznaje za złego w porównaniu z sobą”.

Abba Sarmatas powiedział: „Wolę człowieka grzesznego, który wie, że zgrzeszył i pokutuje, niż człowieka, który nie zgrzeszył i uważa się za żyjącego sprawiedliwie”.

Abba Serapion powiedział: „Jak żołnierze królewscy, kiedy stoją przed królem i nie ośmielają się rozglądać na prawo i lewo, tak samo człowiek, który stoi przed Bogiem i cały czas wpatruje się w Niego uważnie i z bojaźnią: nie ma on czego się bać ze strony wroga”.

Wstęp pochodzi z książki Modlitewnik benedyktyński. Wybór apoftegmatów z publikacji Apoftegmaty Ojców Pustyni, t. 1, Gerontikon. Księga Starców.

Żródło: cspb.pl, 27

Autor: mj