Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dramat "Salome"

Treść

"Salome", z librettem opartym na głośnym dramacie Oscara Wilde'a, której prapremiera w 1905 roku w Dreźnie zakończyła się głośnym sukcesem, należy do ścisłego kanonu wielkich dzieł muzyczno-dramatycznych, będąc zarazem prawdziwym przełomem w konwencji operowej. Jej instrumentację uważa się za przykład najwyższego kunsztu kompozytorskiego.

Fabuła tego jednoaktowego dramatu oparta jest na biblijnej historii Heroda i proroka Jana Chrzciciela. Akcja rozgrywa się w pałacu Heroda Antypasa w Palestynie w pierwszych latach chrześcijaństwa. Właśnie to stało się punktem wyjścia dla filmowej wersji Götza Friedricha zrealizowanej w 1974 roku, wydanej przed kilku miesiącami przez DG. Pierwsze, co uderza widza, to duszna, gęstniejąca z minuty na minutę atmosfera prowadząca do nieuchronnej tragedii. Z zapartym tchem możemy obserwować, jak Salome staje się obłąkana i szalona z niespełnionej miłości. Perfidia Herodiady wydaje się wprost obrzydliwa, podobnie jak zachowanie ukształtowanego na satyra Heroda. Staje się to tłem dla wstrząsającej tragedii Jana Chrzciciela. Wszystko w tym filmie naznaczone jest nieszczęściem zmierzającym do finałowego dramatu każdego z bohaterów. Sprawna i konsekwentna reżyseria Götza Friedricha świetnie buduje klimat i finezyjnie znaczy wszelkie zmiany uczuć i nastrojów. Sprawia też, że widz zostaje wciągnięty bez reszty w orbitę scenicznych wydarzeń.
Równie mocną jak reżyseria stroną tego filmu jest jego poziom wykonawczy. To dzięki wspaniałej grze Wiedeńskich Filharmoników prowadzonych wytrawną batutą legendarnego Karla Böhma oraz znakomitej obsadzie realizacja nabiera wręcz niesamowitego żaru i intensywności dramaturgicznej. Wszystko, co dzieje się na ekranie, zostało podporządkowane muzyce i z niej wyprowadzone. Dyrygent prowadzi orkiestrę, z pełnym rozmachem zachowując siłę wewnętrznej ekspresji. Teresa Stratas zachwyca sugestywnym, przemyślanym i logicznym w każdym momencie potraktowaniem swojej roli. Jej Salome jest uwodzicielska i dramatyczna zarazem. Wokalnie to również znakomita, pełna blasku kreacja. Każda fraza została przez nią nasycona wyjątkową siłą ekspresji, a głos ma dość siły i dźwięczności, aby nieść się swobodnie ponad potężnym brzmieniem przeszło stuosobowej orkiestry. Świetną parę stworzyli Hans Beires jako groteskowy Herod i Astrid Varnay jako Herodiada. Wiele dobrego można napisać o kreacji Wiesława Ochmana, który z pełnym powodzeniem, ujmując swobodnym prowadzeniem głosu, wystąpił w partii Narrabotha. Wielkie wrażenie robi Bernd Weikl jako Jochanaan. Jego wspaniale brzmiący głos o nasyconej barwie i dojrzałe aktorstwo pozwalają mu stworzyć wyjątkowo sugestywną kreację proroka. Warto poznać to nagranie.
Adam Czopek
"Nasz Dziennik" 2007-08-08

Autor: wa