Dramat pomiędzy Bogiem i człowiekiem
Treść
Dramat, jaki rozgrywa się pomiędzy Bogiem i człowiekiem, polega na jakimś nieporozumieniu. Człowiek nie rozumie zarówno tego, kim jest Bóg, jak i tego, czego On od niego oczekuje. Zastanówmy się tylko: kim byłby Bóg, który by żądał od człowieka, aby ofiarował swoje dziecko tak, jak ofiarowywano zwierzęta?
II Niedziela Wielkiego Postu
Rdz 22,1–2.9–13.15–18; Rz 8,31b-34; Mk 9,2–10
Istnieje swoisty dramat spotkania Boga z człowiekiem. Bardzo mocny wyraz otrzymuje on w opisanej w pierwszym czytaniu scenie ofiarowania Izaaka. Autor Księgi Rodzaju pisze: Bóg wystawił Abrahama na próbę (Rdz 22,1). Na czym miała polegać owa próba? Na żądaniu ofiarowania jedynego syna Izaaka. Wiemy, kim dla Abrahama był Izaak. Był to jego jedyny syn urodzony z żony Sary po wielu latach oczekiwania, syn obietnicy, syn, z którym wiązał całą swoją nadzieję. Przez tego syna miało się zrealizować błogosławieństwo – zapowiedź licznego potomstwa.
I właśnie tego syna miał „złożyć Bogu w ofierze”! I tutaj odsłania się ów dramat. Co to znaczy? Wiemy, jak to Abraham zrozumiał: chciał zabić swojego syna i złożyć w ofierze tak, jak się składało w ofierze barana lub inne zwierzę. Czy tego naprawdę Bóg chciał? Gdyby dzisiaj któryś z rodziców usłyszał, że ma ofiarować Bogu swoje dziecko, czy pomyślałby, że trzeba je zabić i spalić na ołtarzu? Chyba nie. Jak to zrozumiałby? Pewnie pomyślałby, że trzeba dziecko oddać do klasztoru lub wysłać do seminarium.
Dlaczego Abraham tak to zrozumiał? Otóż dlatego, że tak właśnie robili ludzie w otoczeniu, w jakim Abraham żył. W ziemi Kanaan składano dzieci w ofierze bogom tak, jak zwierzęta. A przecież Bóg powołuje każdego do życia, aby żył. Nie chce śmierci człowieka. Mało tego, zakazuje zabijania niewinnych. A kto jest bardziej niewinny niż dziecko!?
Dramat, jaki rozgrywa się pomiędzy Bogiem i człowiekiem, polega na jakimś nieporozumieniu. Człowiek nie rozumie zarówno tego, kim jest Bóg, jak i tego, czego On od niego oczekuje. Zastanówmy się tylko: kim byłby Bóg, który by żądał od człowieka, aby ofiarował swoje dziecko tak, jak ofiarowywano zwierzęta? Dzisiaj takie obrzędy raczej kojarzymy z kultem szatana. Wiemy, że zdarzają się w tych kręgach ofiary z ludzi. Co za przewrotność w pojmowaniu Boga, który jest miłością, jest kochającym Ojcem! Jaką ogromną krzywdę wyrządza się Bogu, patrząc na Niego jako na Tego, kto żąda krwawej ofiary.
Od Abrahama rozpoczyna się cała historia odkłamywania obrazu Boga. Przytoczona w pierwszym czytaniu scena jest swoistą lekcją. Od tego momentu u Izraelitów były zabronione jakiekolwiek ofiary z ludzi!
Niemniej dramat ojca pozostaje. Błędne wyobrażenia były nieprawdą, ale przecież Abraham przeżywał je jako prawdziwe i dlatego musiał wykazać się ogromnym zawierzeniem Bogu. Dzięki temu mógł odkryć to, czego Bóg prawdziwie oczekiwał. Bóg docenił jego zawierzenie i dlatego Abraham stał się ojcem wielu narodów. Nie tyle ojcem w sensie naturalnego rodzenia, choć zapewne tak to pojmował, ale stał się ojcem wierzących. Ta prawda została nam objawiona w pełni dopiero przez Pana Jezusa, gdy wiara wykroczyła poza naród żydowski.
Zauważmy jednak, że dramat niewłaściwego pojmowania i traktowania Boga uzyskuje swoje tragiczne zwieńczenie w sytuacji niejako odwrotnej. W scenie tak zwanej „ofiary Izaaka” Bóg zażądał syna od Abrahama i kiedy Abraham Mu go dał, Bóg przyjął go za swojego syna – taki jest ostatecznie sens owego ofiarowania Bogu dziecka i przyjęcia tej ofiary: ofiarowany staje się wybranym dzieckiem Boga! Ponadto staje się błogosławieństwem.
Natomiast Jezus Chrystus, Umiłowany Syn Ojca, został przez Niego „ofiarowany na zbawienie świata”, czyli oddany w ręce człowieka. A człowiek zrobił z Nim właśnie to, co sam wymyślił: zabił. Na Osobie Jezusa prawdziwie dokonała się ofiara w całkiem dosłownym sensie tego słowa. Bóg prawdziwie i do końca oddał swojego Syna Jedynego. Bóg tak bardzo umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał… (J 3,16). Izaak stał się obrazem, zapowiedzią, z czego sobie nie zdawał sprawy ani Abraham, ani Izaak.
W ten sposób dramat niewłaściwego rozumienia Boga przez człowieka osiąga swój punkt kulminacyjny, a jednocześnie rozwiązanie w Osobie Jezusa Chrystusa. Bóg tak potraktowany nie zamyka się w urazie wobec człowieka, aby mu odpłacić tym samym, ale zbrodnię dokonaną przez człowieka na Synu Bożym przyjmuje jako prawdziwą ofiarę i zadośćuczynienie. Zauważmy, co się stało: ten Bóg, którego człowiek odbierał jako Kogoś potężnego, Stwórcę, do którego wszystko należy, który wszystkim rządzi i nie musi się z nikim liczyć, któremu trzeba się bezwzględnie podporządkować i który może żądać od człowieka wszystkiego, nawet tego, co najcenniejsze w życiu, ten Bóg sam ofiarowuje swojego Umiłowanego Syna Jednorodzonego; ten Bóg okazał się tak ofiarny! Kim On zatem jest dla nas? I kim my jesteśmy dla Niego?
Żebyśmy nie mieli wątpliwości, że ten gest oddania Syna jest gestem prawdziwego Boga, w scenie na Górze Tabor objawia się chwała Syna i głos Ojca. Sceneria jest charakterystyczna: świetlistość i głos z obłoku. Obłok i światło Żydzi doskonale kojarzyli z objawieniem się Boga podczas wędrówki przez pustynię i przymierza na Synaju. Tam Bóg przemawiał do Izraela właśnie w obłoku. Tutaj zamiast całego tekstu przymierza Bóg wypowiada jedno zdanie: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie (Mk 9,7). W tym zdaniu zawiera się wszystko. Można by na jego temat wygłosić osobną konferencję. Zwracam uwagę tylko na jeden moment: mamy słuchać już nie czegoś, ale Kogoś, żywej Osoby, która przemawia nie tylko słowem, nauczając wspaniałych zasad, ale Kogoś, kto sam żyje tak, jak naucza i swoim życiem zaświadcza o prawdzie; mało tego: sam jest prawdą i życiem, i drogą. Przede wszystkim jako Słowo Ojca odkłamuje fałszywy obraz Boga, ukazuje, że jest On miłością, że jest naszym Ojcem.
Problem odkłamania obrazu Boga jest bardzo aktualny do dzisiaj. Jak widzimy Boga? Kim On jest dla nas i kim my jesteśmy dla Niego? Na te pytania nie da się odpowiedzieć przez odczytanie znanych formułek, deklarując ogólne prawdy. Trzeba na nie odpowiedzieć z głębi swojego serca. Nawet więcej, trzeba na nie odpowiedzieć sobą samym.
Święty Paweł, który bardzo dogłębnie przeżył spotkanie z Chrystusem, przejął się tym spotkaniem i przemyślał je, pozostawia nam wspaniały hymn wdzięczności:
Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? (Rz 8,31–33).
Czas Wielkiego Postu jest nam dany, abyśmy odkryli tę prawdę w swoim sercu. Dlatego też w tym czasie przeżywamy rekolekcje, które są szczególnym czasem refleksji i sposobnym czasem łaski otwarcia serca na osobiste spotkanie z Chrystusem jako naszym osobistym Wybawicielem. On odsłania przed nami prawdziwe oblicze Boga, który jest Ojcem naszym i moim.
Fragment książki Rozważania liturgiczne na każdy dzień. T. 2a: Wielki Post
Włodzimierz Zatorski OSB – urodził się w Czechowicach-Dziedzicach. Do klasztoru wstąpił w roku 1980 po ukończeniu fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pierwsze śluby złożył w 1981 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1987 r. Założyciel i do roku 2007 dyrektor wydawnictwa Tyniec. W latach 2005–2009 przeor klasztoru, od roku 2002 prefekt oblatów świeckich przy opactwie. Autor książek o tematyce duchowej, między innymi: “Przebaczenie”, “Otworzyć serce”, “Dar sumienia”, “Milczeć, aby usłyszeć”, “Droga człowieka”, “Osiem duchów zła”, “Po owocach poznacie”. Od kwietnia 2009 do kwietnia 2010 przebywał w pustelni na Mazurach oraz w klasztorze benedyktyńskim Dormitio w Jerozolimie. Od 2010 do 2013 był mistrzem nowicjatu w Tyńcu. W latach 2013-2015 podprzeor. Pełnił funkcję asystenta Fundacji Opcja Benedykta. Zmarł 28 grudnia 2020 r.
Żródło: cspb.pl,
Autor: mj