Dramat Magic
Treść
Koszykarze Orlando Magic z Marcinem Gortatem przegrali 91:99 (24:20, 25:17, 14:30, 24:20, 4:12) z Los Angeles Lakers w czwartym meczu finału ligi NBA, choć jeszcze na 11 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry wydawało się to niemożliwe.
"Magicy" prowadzili wówczas 87:84, a na linii rzutów wolnych stał ich największy gwiazdor Dwight Howard. Gdyby trafił choć raz, w wielkim finale byłby pewnie remis. Nie zdołał jednak opanować nerwów, chybił (w całym spotkaniu gospodarze nie wykorzystali aż 15 wolnych), piłkę przejęli goście i siedem sekund później niesamowitym rzutem za trzy wyrównał Derek Fisher, doprowadzając do dogrywki. Po wznowieniu gry 34-latek znów zapisał na swe konto "trójkę", dodał kolegom skrzydeł i Lakers już nie wypuścili szansy z rąk.
To był przedziwny mecz, w którym długo wydawało się, że gospodarze muszą zwyciężyć. W drugiej kwarcie prowadzili już różnicą 12 punktów, byli zdecydowanie lepsi. Wszystko jednak zmieniło się w następnej odsłonie, gdy sprawę w swoje ręce wziął Trevor Ariza - w ciągu 12 minut zdobył 13 punktów, odmieniając losy meczu. Potem co prawda Magic się otrząsnęli, znów byli blisko sukcesu, ale nie wykorzystali okazji. Polegli, w finale przegrywają już 1:3 i są daleko od tytułu. Lakers zmierzają po piętnasty tytuł w historii, brakuje im już tylko jednej wygranej.
Gortat spędził wczoraj na parkiecie nieco ponad 4 minuty, zdobył cztery punkty i zebrał z tablic dwie piłki.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-06-13
Autor: wa