Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dowód zbrodni na filmie

Treść

Film z wizji lokalnej, która miała ustalić okoliczności zabójstwa ks. Tadeusza Krakówki, proboszcza parafii w Miłkowicach Maćkach, pokazuje, w jaki sposób oskarżony przedstawia przebieg zdarzeń na plebanii. W tle słychać przerażające krzyki rodziny księdza, gdy Artur K. był doprowadzany przez policję na miejsce morderstwa.
Analiza filmu nakręconego podczas wizji lokalnej w miejscu zbrodni miała miejsce podczas wczorajszej rozprawy w procesie o zabójstwo ks. Tadeusza Krakówki. Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. Wizję lokalną przeprowadzono z udziałem dwóch głównych oskarżonych: Artura K., który przyznał się do zabójstwa, i Roberta T., który najpierw mu towarzyszył, a gdy zrozumiał, co chce zrobić jego kolega, uciekł z plebanii.
Na filmie 23-letni Artur K. dokładnie opisuje i demonstruje, jak doszło do zbrodni, gdzie znajdowały się pieniądze, i w jaki sposób zadawał ciosy nożem, zmuszając wcześniej księdza do wyjęcia go z szuflady w kuchni. Mówi, że pierwotnie nie miał zamiaru zabić duchownego, a jedynie go okraść, gdyż zabrakło mu na alkohol. Jak relacjonował, myśl o morderstwie przyszła do niego dopiero wówczas, kiedy ksiądz oddał mu wszystkie swoje pieniądze i Artur K. się przestraszył, że proboszcz doniesie o tym na policję. Oskarżony przyznał, że alkohol, którego nadużywał, wzmagał w nim agresję. Grozi mu dożywocie.
Według ustaleń prokuratury, zabójstwo miało charakter rabunkowy. W procesie na ławie oskarżonych zasiada w sumie 6 osób, mieszkańców okolicznych miejscowości. Oprócz oskarżonego o zabójstwo pięciorgu jego znajomych postawiono zarzuty współudziału oraz pomocy przy zacieraniu śladów, ukrywaniu oskarżonego i paserstwa. W tej sprawie powołanych zostało również kilkunastu świadków, w tym członkowie rodziny zamordowanego księdza. Oni też z powództwa cywilnego założyli sprawę przeciwko Arturowi K. W lutym przesłuchani mają być dwaj ostatni świadkowie, spodziewane są też wtedy mowy końcowe stron i wyrok.
Ciało księdza Tadeusza Krakówki (54 lata) znaleziono na plebanii 2 marca 2009 roku. Miał zakneblowane usta i rany kłute klatki piersiowej. Parafianie do dziś opłakują swojego proboszcza. Mówią, iż był to kapłan bardzo dobry, kochający ludzi. Spoczywa w grobie rodzinnym na cmentarzu w Ostrożanach.
Adam Białous, Białystok
Nasz Dziennik 2010-01-22 nr 18

Autor: jc