Doprowadzą siłą?
Treść
Sejmowa bankowa komisja śledcza zamierza dzisiaj przesłuchać Hannę Gronkiewicz-Waltz, byłą prezes Narodowego Banku Polskiego. Przewodniczący komisji poseł Adam Hofman zadecydował o wezwaniu Gronkiewicz-Waltz po wczorajszej publikacji "Naszego Dziennika", w której ujawniliśmy, że wrocławscy gangsterzy twierdzą, że była prezes NBP miała jakoby pomagać im w próbie przejęcia Dolnośląskiego Banku Gospodarczego. Do przesłuchania jednak nie dojdzie - Hanna Gronkiewicz-Waltz po raz kolejny odmówiła stawienia się przed komisją. Przedstawiciele komisji zapowiadają, że w tej sytuacji złożą wniosek o ukaranie byłej prezes NBP grzywną, a jeśli ten środek nie poskutkuje - wystąpią o jej przymusowe doprowadzenie.
- Stawiennictwo pani prezydent jest konieczne w świetle dzisiejszej publikacji w "Naszym Dzienniku". Chcemy wyjaśnić te doniesienia. Źle by się stało, gdyby pani prezydent nie przyszła - uważa poseł Adam Hofman (PiS), przewodniczący komisji.
Wezwanie Hanny Gronkiewicz-Waltz do stawiennictwa przed sejmową komisją ma ścisły związek z naszą wczorajszą publikacją, w której poinformowaliśmy o ujawnionych przez wrocławskie podziemie przestępcze planach przejęcia w 1994 r. upadłego Dolnośląskiego Banku Gospodarczego.
- Pokazałem członkom komisji publikację "Naszego Dziennika" i byliśmy zgodni, że w takiej sytuacji przesłuchanie Hanny Gronkiewicz-Waltz i wyjaśnienia w tej sprawie są po prostu niezbędne - mówi poseł Hofman.
Przypomnijmy: Dolnośląski Bank Gospodarczy upadł w 1994 roku. Jak twierdzi Wiesław Michalski ps. "Olsen", otrzymał on propozycję przejęcia banku na niezwykle korzystnych warunkach. W "załatwieniu" transakcji mieli pomagać mu, jak mówi gangster, Władysław Frasyniuk i ówczesna prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz.
- Miałem też nagranego dyrektora Ł. z Banku Śląskiego, że przechodzi do mnie na dyrektora. Chodziło o to, że Waltz miała dać koło 20 mln dolarów ze specjalnego funduszu ubezpieczeniowego dla mnie. Frasyniuk chciał za to dwie "bańki" w łapę. To, co ona miała dać, było bez oprocentowania, częściowo umarzalne - twierdził w rozmowie z nami Wiesław Michalski.
Sporo się działo...
Jego słowa potwierdził wczoraj inny z dolnośląskich biznesmenów powiązanych z przestępczym podziemiem. - Nie takie interesy się robiło, jak się miało znajomości, można było dostać z banku nawet "bańkę" papierów [milion złotych - przyp. W.W.] bez pokrycia - powiedział nam wiceprezes jednego z dolnośląskich klubów piłkarskich.
Jak opowiadał Michalski, operacja przejęcia DBG nie powiodła się, gdyż jedna z osób zaangażowanych w operację "sypnęła policji". Indagowana przez "Nasz Dziennik" Gronkiewicz-Waltz unika odpowiedzi na pytania o kontakty z gangsterem Wiesławem Michalskim ps. "Olsen". Generalny Inspektorat Nadzoru Bankowego wszczął zaś kwerendę w archiwach.
- Jeszcze dzisiaj złożę też wniosek o przesłuchanie w tej sprawie Wiesława Michalskiego ps. "Olsen". W tym wypadku przesłuchanie odbyłoby się w areszcie śledczym, w którym przebywa mężczyzna - mówi Adam Hofman.
Hanna Gronkiewicz-Waltz, która nie potrafiła odpowiedzieć "Naszemu Dziennikowi" na pytania dotyczące jej kontaktów z przedstawicielem dolnośląskiej mafii, nie chce również zeznawać przed sejmową bankową komisją śledczą. Wczoraj rzecznik obecnej prezydent Warszawy Tomasz Andryszczyk zapowiedział, że Gronkiewicz-Waltz nie stawi się dzisiaj przed sejmowymi śledczymi. Była szefowa NBP przesłała do komisji pismo, w którym przekonuje, że wyjaśnień nie złoży, gdyż - jak twierdzi - komisja nie ma prawa jej przesłuchiwać. Powołuje się przy tym na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego oraz bliżej nieokreślone "doktryny i judykatury". - W ich świetle jest oczywiste, że komisja śledcza - ze względów konstytucyjnych - nie jest uprawniona do badania działalności prezesa NBP - przekonuje Gronkiewicz-Waltz.
Najpierw grzywna, później przymus
Jednak członkowie sejmowej bankowej komisji śledczej dysponują opiniami ekspertów, którzy jednoznacznie stwierdzają - Gronkiewicz-Waltz nie ma podstaw do odmowy składania wyjaśnień. Tym bardziej że posłowie nie chcą pytać o działalność NBP, ale o sprawy dotyczące m.in. przekształceń banków.
- Jeżeli dzisiaj pani prezydent nie pojawi się na posiedzeniu komisji, złożymy wniosek o ukaranie jej grzywną. Jeżeli to nie poskutkuje, to wobec takiego lekceważenia wybranej przez Sejm komisji zwrócimy się do sądu o przymusowe doprowadzenie pani Gronkiewicz-Waltz przez policję - zapowiada przewodniczący bankowej komisji śledczej.
W sytuacji gdy świadek wezwany przed komisję się nie stawia, śledczy mogą wystąpić do sądu, żeby ukarał taką osobę grzywną. Kara może wynieść do 3 tys. złotych. W ciągu tygodnia od daty doręczenia postanowienia o wymierzeniu kary świadek może przedstawić usprawiedliwienie. Wówczas kara jest uchylana. Sąd może też nakazać policji, by doprowadziła świadka na przesłuchanie.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-06-22
Autor: wa