Dopłaty pójdą z dymem
Treść
Początek wiosny to także niestety początek sezonu wypalania traw. W  tym miesiącu strażacy w całym kraju odnotowali ponad tysiąc takich  zdarzeń, a będzie ich coraz więcej, bo z dnia na dzień robi sie coraz  cieplej i łąki wysychają. Wypalanie powoduje co roku duże straty na wsi,  ale niestety wielu rolników nie rezygnuje z takich działań.
Straż  pożarna rejestruje i tak tylko te przypadki, które są jej zgłaszane,  gdy pożar łąki jest już na tyle duży, że zagraża pobliskim zabudowaniom  lub lasom. Dlatego wiele przypadków wypalania traw nie jest nawet  rejestrowanych i trudno jest oszacować ich dokładną liczbę, tak samo jak  negatywne skutki, jakie powodują.
Problem dotyczy głównie terenów  wiejskich i niestety wypalanie traw jest jeszcze praktykowane przez  wielu rolników. Co prawda większość ma świadomość, że pożar to dla gleby  nic dobrego, ale część nadal hołduje takim praktykom. - Świadomość na  wsi jest coraz wyższa - przyznaje przyrodnik Marek Kocierski. - Rolnicy,  choć nie wszyscy, wiedzą, że płomienie szkodzą samej trawie, bo gdy  odrasta po pożarze, to jej jakość jako paszy dla zwierząt jest dużo  gorsza. Ogień niszczy glebę, ale zabija również żyjące w trawach drobne  zwierzęta: ptaki, płazy, gady czy choćby pożyteczne dla rolnictwa  pszczoły - tłumaczy Kocierski.
Rolnicy skarżą się, że za zdecydowaną  większość przypadków wypalania traw nie odpowiadają oni, bo nie chcą  działać przeciwko sobie. Nikt rozsądny nie wypala przecież pastwisk, gdy  za chwilę mają na nie wejść krowy, albo gdy ziemia będzie zaorana pod  jakieś uprawy, i na pewno nie robi tego w pobliżu zabudowań, bo to grozi  pożarem domu czy budynków gospodarczych. A trawa jest podpalana np. dla  zabawy przez młodzież czy też przez inne osoby. Część pożarów na polach  jest związana z wypalaniem traw na nasypach kolejowych, bo gdy jest  sucho, ogień szybko się rozprzestrzenia.
Osoba winna wypalania traw  popełnia wykroczenie lub nawet przestępstwo i ryzykuje karę grzywny,  ograniczenia lub pozbawienia wolności. Najsurowiej oczywiście są karani  sprawcy podpaleń, które spowodowały duże straty materialne lub nawet  śmierć ludzi, bo i takie przypadki mają co roku niestety miejsce.
Jeśli  winny podpaleń jest rolnik, naraża się na dodatkowe kary. Jak  przypomina Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, zakaz  wypalania traw jest jednym z "Wymogów dobrej kultury rolnej", które  muszą być przestrzegane m.in. w ramach systemu dopłat bezpośrednich.  Jeśli więc rolnik wypala trawy, to grozi mu zmniejszenie dopłat  bezpośrednich o 3 proc. (to może być jednolita płatność obszarowa,  płatność cukrowa, płatność do pomidorów, owoców miękkich, dopłaty do  krów i owiec czy specjalna płatność obszarowa do powierzchni uprawy  roślin strączkowych i motylkowatych drobnonasiennych oraz płatności  rolno-środowiskowe, dopłaty do zalesiania gruntów rolnych czy płatności  ONW). Każdy przypadek będzie jednak rozpatrywany indywidualnie i  wysokość kary może zostać zmniejszona lub podniesiona (do 5 proc.  płatności obszarowych za dany rok). Wyjątkowo ARiMR może obniżyć dopłaty  aż o 20 procent. Jeśli zaś rolnikowi udowodni się "uporczywe wypalanie  traw", to rolnik może stracić całą kwotę dopłat za dany rok.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik 2011-03-29
Autor: jc
 
                    